Modlitwa o uzdrowienie

Dla tych, którzy chcą włączyć się w modlitwę o uzdrowienie za przyczyną śp Alicji, info TUTAJ

niedziela, 31 stycznia 2016

W pełnej gotowości

Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: Czy nie jest to syn Józefa? Wtedy rzekł do nich: Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co wydarzyło się, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum. I dodał: Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Mieszkańcom Nazaretu zabrakło gotowości. Bo z jednej strony oczy wszystkich utkwione były w Jezusie, z zapartym tchem słuchali pełnych łaski słów Jezusa, ale samej łaski już przyjąć nie chcieli. Zatrzymali się na swoich wyobrażeniach. Oni dokładnie wiedzieli, kim jest Jezus, wiedzieli, że jest synem ubogiego cieśli Józefa, wiedzieli, że mówi się o Nim różne rzeczy, ale nie pozwolili, by Jezus zburzył ich oczekiwania i zaskoczył ich zupełną nowością. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. Możemy się oburzać, ale kto z nas najpierw widzi w sobie trędowatego Naamana, czy ubogą wdowę pogankę? Czy nie lepiej widzieć siebie w gronie wybranych, zasłużonych, oddanych? Ale tylko wtedy gdy przyznamy się do swego trądu, gdy uznamy swoją biedę, doświadczymy miłości Boga i tego, że jest ona całkowicie darmowa, że nie musimy na nią zasługiwać '+' ks. Adam

sobota, 30 stycznia 2016

On jest

Gdy zapadł wieczór owego dnia, rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę. Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: Milcz, ucisz się! Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?
Sam cud uciszenia burzy nie jest tak zdumiewający, jak wyrzut uczniów. Oczywiście, łatwo byłoby teraz wylać całe wiadro oskarżeń na ich głowy. Problem zaczyna się wtedy, gdy w ich gronie odnajdzie się samego siebie. Ileż to razy pytamy Boga, czy w ogóle jest, czy wie, co robi, dlaczego nie zrobi czegoś, i tak dalej, i tak wkoło. Cud był potrzebny uczniom, jest potrzebny nam, nawet jeśli za chwilę powiemy: Panie, czy Cię to nie obchodzi. Jest szansa, że przyjdzie zrozumienie, że obudzi się w nas świadomość: On jest - i to wystarczy '+' ks. Adam

piątek, 29 stycznia 2016

Już pora

Mówił dalej: Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo. Mówił jeszcze: Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu. W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli /ją/ rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom.
Królestwo Boże rozwija się w świecie, bez względu na naszą tego świadomość. Słowo Boże wypełnia się i nigdy nie jest bezowocne. Nasza ludzka aktywność, przyjmowanie Słowa, otwartość nie dodają niczego Panu, ale przyczyniają się do naszej pełni. I tak trzeba rozumieć dzisiejszą Ewangelię. Bogu nie jest wszystko jedno, czy którekolwiek z Jego dzieci przyjmuje Jego wolę lub ją odrzuca, ale czas się wypełnia. Szansę mamy do pewnego momentu, nie w nieskończoność. Ziarno już zostało posiane, pora już na żniwo '+' ks. Adam

czwartek, 28 stycznia 2016

Światło dla innych

Mówił im dalej: Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. I mówił im: Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma.
Dary Boże nie znoszą próżni, bierności, lenistwa. Bo są wtedy marnowane. Dar przyjęty wielkodusznie, nie tylko rozwija sam dar, ale wypełnia przyjmującego, czyniąc go lepszym i wartościowszym. Niby chcemy owocu, ale trudno przyjąć trud poprzedzający owocowanie. Jeśli przyjmujesz światło, to nie po to, by je schować, tak by nic się nie zmieniło. Światło daje radość Tobie i tym, którzy są blisko. Dar dla Ciebie, nie jest tylko dla Ciebie. Pan wie, co jest potrzebne Tobie, by dobra doświadczyli inni '+' ks. Adam

środa, 27 stycznia 2016

Pełny kłos

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej /pozostając/ na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha. A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana /tajemnica/. I mówił im: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści? Siewca sieje słowo. A oto są ci /posiani/ na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny.
Kwestią zasadniczą nie jest pytanie, jakim rodzajem gleby jesteś. Chodzi o to, jakim ziarnem się stajesz. Bóg zasiewa Cię na glebie świata, ale to Twoje zaangażowanie, lub jego brak, czyni z Ciebie to, kim jesteś. Czy warunki są dogodne? Niekoniecznie. Życie według Ewangelii jest wymagające i czasem wiele kosztuje, ale tylko jako takie pozwala Ci się rozwinąć na Twoją miarę. Będą wokół Ciebie skały, będą drogi i ptaki, będą ciernie i chwasty. Ale Ty możesz stać się obfitym kłosem. Możesz '+' ks. Adam

wtorek, 26 stycznia 2016

Odpowiedzialni za żniwo

Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.
Słowa Pana nie są zwykłą zachętą. On daje bardzo konkretny i zarazem owocny sposób uświęcania wspólnoty Kościoła. Kiedy Jezus mówi, że mamy prosić Pana żniwa, to znaczy, że ta prośba jest chciana przez Boga i to On sam daje jej pragnienie. Owoc tej modlitwy jest już zapewniony. Wystarczy o nim powiedzieć. Potrzebujemy świętych kapłanów, takich, którzy zatroszczą się o Bożą uprawę. Nie wystarczy wytknąć palcem, lub mniej czy bardziej trafnie skwitować pewne sprawy - owocu z tego nie będzie, co najwyżej robaczywy. Mamy czuć na sobie odpowiedzialność za dzieło powołań w Kościele. Co dzisiaj zrobisz w tej sprawie? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Znaki dawne i dzisiejsze

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.
Chciałoby się doświadczać takich znaków. Szkoda, że te czasy minęły. Oto myślenie współczesnych katolików, przynajmniej znakomitej większości. A przecież Ewangelia się nie zmienia, nie przedawnia. Pan nie powiedział, że znaki te będą towarzyszyć tylko do pewnego czasu, albo tylko niektórym. Powiedział jasno: tym, którzy uwierzą. No a my jesteśmy wierzący. Czyżby zatem nasza wiara jest za płytka? Nie sądzę. Po prostu nie mieści nam się w głowach, że owe znaki mogłyby się wypełnić. I to właściwie jedyna przeszkoda '+' ks. Adam

niedziela, 24 stycznia 2016

W drogę

Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono. Potem powrócił Jezus w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez wszystkich. Przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli.
Mieszkańcy Nazaretu oczekiwali od Jezusa wyjaśnienia. Można sądzić, że nic bardziej prostego. Słowo Boże na ten dzień mówiło właśnie o Nim. Mieszkańcy Nazaretu a wraz z nimi i my oczekujemy tylko jednego wyznania Jezusa – „To o Mnie mówi prorok Izajasz, ja jestem oczekiwanym Mesjaszem”. Tymczasem Jezus wypowiada tylko ogólnikowe zdanie: „Dziś spełniły się te Słowa Pisma, któreście słyszeli.” W jaki sposób się spełniły? - tego już nie dane nam jest wiedzieć. Dlaczego Jezus nie odkrywa swojej tożsamości, dlaczego nie mówi od razu, kim jest? Dlaczego twierdzi, że wypełniły się słowa mówiące o uzdrowionych i uwolnionych, skoro nie uczynił jeszcze żadnego cudu, znajduje się na początku swojej misji? Jezus, nasze Słowo, nigdy nie daje gotowych odpowiedzi na pytania o swoją obecność, miłość, o nasze powołanie, sens życia i celowość cierpień. U Niego gotowych odpowiedzi nie ma. Chce nas do nich doprowadzić, chce abyśmy je odkryli - zaprasza nas w drogę. Jego słowa krok po kroku będą nabierały coraz bardziej realnych kształtów. Niedługo po wydarzeniu w Nazarecie, które zapowiada Jego misję, także On wyruszy w wędrówkę, w której da się poznać jako prorok uzdrawiający i głoszący w mocy Ducha słowo Boże. Aby przekonać się, kim naprawdę jest, trzeba będzie czekać aż do Wieczernika i Ofiary na krzyżu. Jego słowo spełni się ostatecznie, lecz aby to ujrzeć, trzeba będzie Mu towarzyszyć cierpliwie i z ufnością '+' ks. Adam

sobota, 23 stycznia 2016

Ewangelia w rodzinie

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów.

O ile krytyka ze strony obcych jest do przyjęcia, o tyle ze strony bliskich bywa naprawdę głęboką raną. W rodzinie, jak to w rodzinie, znamy się, wiemy o sobie prawie wszystko, nie podejrzewamy siebie już niemal o nic. Niestety nie podejrzewamy się też o chodzenie drogami Pana. Dlatego bliscy Jezusa z góry przyjęli swój schemat. Zapewne oczekiwali Mesjasza, tyle że nie wśród swoich bliskich. Dziwne, prawda? Popatrz na swoich bliskich, na swoich przyjaciół. Kogo widzisz? Cz uwierzysz, że koś z Twojej rodziny właśnie teraz jest Bożym posłańcem? Trudne do przyjęcia, ale może się okazać prawdzie, właśnie dziś '+' ks. Adam

piątek, 22 stycznia 2016

Plan dla Ciebie

Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki, i by mieli władzę wypędzać złe duchy. Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.
Wolność wyboru Jezusa potwierdza, że nic nie jest z góry przesądzone. Pan zna całą rzeczywistość, ale Jego wiedza nie niszczy wolności człowieka. Człowiek nie jest z góry przeznaczony do sukcesu czy porażki. Zawsze ma możliwość wyboru. A Bóg 'stawia' na każde swoje dziecko i żadnego nie przekreśla. W gronie Dwunastu mogło znaleźć się więcej Judaszów, nie tylko Iskariota, na szczęście reszta przyjęła Boże Miłosierdzie. Nigdy nie myśl o swoim życiu w kategoriach zamkniętej, wyreżyserowanej historii. Pan ma swój plan dla Ciebie, ale ten plan zakłada Twoją otwartość na Boże natchnienia, Twoje wolne wybory i decyzje, Twoje poszukiwania '+' ks. Adam

czwartek, 21 stycznia 2016

Wszelkie choroby

Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Gotowe łodzie nie są znakiem odmowy uzdrowień czy niechęci wobec tłumów. Pan pozwala się znaleźć, ale także pozwala się szukać. Nie chce, by ludzie zatrzymywali na tym, co jest konsekwencją Miłości, pomijając samą Miłość. Jezus jest Lekarzem otwartym na wszystkich chorych i chce leczy wszelkie choroby. Wszelkie, a nie tylko niektóre. A najpierw chce uleczyć serce człowieka, bo ono może zadecydować o wieczności '+' ks. Adam

środa, 20 stycznia 2016

Bez granic

W dzień szabatu Jezus wszedł do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: Stań tu na środku! A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić? Lecz oni milczeli. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Święty dzień Pana ze wszech miar upoważnia nas do pójścia drogą Jezusa. Dzisiejsza Ewangelia podejmuje na nowo sprawę naszej wolności przed Panem. Ilekroć pozwolimy, by Jezus stanął z boku, będziemy musieli zmierzyć się z faryzejskim milczeniem. Dobro pochodzi od Pana i zawsze, kiedy je czynimy, należymy do Pana. Nie musimy wytyczać granic dobra, bo i tak ich nie uchwycimy. Pozwól sobie na ten luksus - przyjmij nieograniczoną miłość Boga '+' ks. Adam

wtorek, 19 stycznia 2016

Dla człowieka

Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno? On im odpowiedział: Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom. I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.
Pan nie potępił przestrzegania Prawa, ale swoiste religijne niewolnictwo. Człowiek, po to został obdarzony rozumem i wolną wolą, by w wolności mógł stawać przed Bogiem. Za każdym razem, gdy coś poddaje nas w niewolę, zacieramy w sobie Boży obraz. A potem nasze życie staje się bojaźliwą wędrówką między tym, co już jest grzechem, a co jeszcze nim jest. Brak wolności powoduje drżenie przed Bogiem i objawia naszą nieznajomość Ewangelii. Człowiek nie musi się Boga bać, nie po to Chrystus stał się Emanuelem. Czym innym jest bojaźń Boża, a czym innym strach i lęk. Pan przynosi wolność, ale jak widać nie wszyscy są na nią gotowi '+' ks. Adam


poniedziałek, 18 stycznia 2016

Tęsknota za wolnością

Uczniowie Jana i faryzeusze mieli właśnie post. Przyszli więc do Niego i pytali: Dlaczego uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a Twoi uczniowie nie poszczą? Jezus im odpowiedział: Czy goście weselni mogą pościć, dopóki pan młody jest z nimi? Nie mogą pościć, jak długo pana młodego majką u siebie. Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy, w ów dzień, będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania. W przeciwnym razie nowa łata obrywa jeszcze /część/ ze starego ubrania i robi się gorsze przedarcie. Nikt też młodego wina nie wlewa do starych bukłaków. W przeciwnym razie wino rozerwie bukłaki; i wino przepadnie, i bukłaki. Lecz młode wino /należy wlewać/ do nowych bukłaków.
W pytaniu faryzeuszów ukryty jest nie tylko haczyk, ale rozbrzmiewa też wielka tęsknota za wolnością, przyniesioną przez Jezusa. Faryzeusze podejmują praktyki postne niejako z musu, nie widać w tym pragnienia Boga. Robią, bo robią, bo muszą, ale tak naprawdę nie ma ich samych w tych gestach. Widzą natomiast Jezusa i Jego uczniów, którzy pozostają wierni Tradycji, ale nie są Jej niewolnikami. Przestrzegają Prawa, ale nie czynią Go bożkiem. Ile w Twoich praktykach jest Boga, a ile Ciebie? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam

niedziela, 17 stycznia 2016

Dobre wino

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: Napełnijcie stągwie wodą! I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu! Oni zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem - nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli - przywołał pana młodego i powiedział do niego: Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie. Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni.
Więź uczniów z Jezusem i z Ojcem, którego Jezus objawia, to przymierze miłości, a nie jakaś prawna umowa, oparta na niewolniczym strachu czy na wypełnianiu pewnych rytuałów i paragrafów. Woda z kamiennych stągwi – symbol Prawa Mojżeszowego – utraciła już moc oczyszczania. Jej miejsce zajmuje dobre wino Jezusowej Ewangelii, tj. Jego słowo, które jest Prawem Nowego Przymierza. Ale daje ono radość, moc, szczęście i smak życia tylko wtedy, gdy się według niego żyje. Jest go taka obfitość, że – jak mówią ojcowie Kościoła – z tego wina i my dziś pijemy. Chrześcijaństwo to właśnie doświadczenie tej wyzwalającej mocy miłości Bożej '+' ks. Adam

sobota, 16 stycznia 2016

Jest

Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
Pisałem o tym niedawno, jednak warto przypomnieć. Grzech nie jest przeszkodą dla Boga, bo to by znaczyło, że jest silniejszy od Pana. Grzech jest przeszkodą dla człowieka. Rodzi w nas lęk przed Bogiem, wręcz zmusza do ucieczki. A Jezus tego nie chce. Właśnie dlatego przyszedł na ziemię. Chciał pokazać, że człowiek jest Jego umiłowanym dziełem. To niesamowite, że spowiedź może stać się dla nas szansą odkrycia Bożej optyki miłosierdzia. Idziemy do spowiedzi z własnym wstydem, z poczuciem klęski, ze świadomością, że zawiedliśmy, także samych siebie i nagle wszystko staje się proste. Bóg wychodzi nam naprzeciw, o nic nie pytając, niczego nie wytykając. Po prostu jest '+' ks. Adam

piątek, 15 stycznia 2016

W kolejce...

Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy. A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga? Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego.
Jeśli chodzi o sakrament pokuty i pojednania, to można zauważyć pewne podobieństwa między Ewangelią a naszymi czasami. Dzisiaj też wielkie tłumy stoją w kolejkach do konfesjonału, szkoda tylko że skokami. Można cieszyć się, że chociaż przed świętami wciąż duża część katolików chce zadbać także o swoje serce. Jednak brakuje naszego zdumienia i uwielbienia wobec Boga; przecież jesteśmy świadkami wielkich tajemnic. Może to właśnie Ty powinieneś stać się takim dobrym zaczynem nowego myślenia, nowych postaw, no w ogóle nowego życia. To co, do dzieła? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam

czwartek, 14 stycznia 2016

Bądź wola Twoja

Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony. Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: Uważaj, nikomu nic nie mów, ale idź pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich. Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.
Wyznanie trędowatego nie jest znakiem jego wątpliwości w miłosierną wolę Pana. 'Jeśli chcesz' nie wyraża tu przekonania o kapryśnym usposobieniu Mistrza. Trędowaty wyraża wiarę: Jezus może uczynić wszystko; Jego wola ma moc stwórczą. Tak jak Słowo stało się Ciałem, tak i wola Boga staje się ciałem. Kiedy mówimy o sobie Bogu, często asekurujemy się swoistą rezygnacją: jeśli taka Twoja wola; jakby wola Boga miała na celu nasze cierpienie. Owszem, uczymy się od Jezusa zgody na wolę Bożą, ale mamy tak jak On mieć najpierw pragnienie pełnienia tej woli i przekonanie, że ona jest święta '+' ks. Adam

środa, 13 stycznia 2016

Słowo życia

Zaraz po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, tak iż gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: Wszyscy Cię szukają. Lecz On rzekł do nich: Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Nauczanie Jezusa nie jest zwykłym przekazywaniem treści, teorii, informacji. Słowo Pana to słowo z mocą, słowo zbawienia. Ogłaszanie Królestwa Bożego było jego rzeczywistą inauguracją, a nie tylko zapowiedzią. Tak samo jest dzisiaj. Słowo Boga jest rzeczywistością, a nie abstrakcją. Kiedy czytasz Pismo święte, gdy przyjmujesz słowo Jezusa, to ono zmienia Cię, zmienia Twoje życie. Bóg autentycznie wkracza w Twoje życie. Kiedy wsłuchujemy się w czytania podczas Eucharystii, Słowo Boga uobecnia się pośród nas. To dlaczego tego nie doświadczamy? Odpowiedź jest w Tobie '+' ks. Adam

wtorek, 12 stycznia 2016

Czego chcesz od nas?

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: Milcz i wyjdź z niego. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.
Władza Jezusa nie jest władzą na wzór tego świata, władza, która chce wykorzystać, poniżyć, czy pokazać, kto tu rządzi. Władza Pana wywodzi się z prawdy - Bóg wie, że jest jedynym Panem i Zbawicielem. Nie musi nikomu niczego udowadniać. Natomiast może objawiać swoją potęgę, zwłaszcza, gdy chodzi o dobro człowieka, swojego umiłowanego stworzenia. W pytaniu opętanego kryje się nasze pytanie: kim tak naprawdę jest Bóg? Jeśli znajdziemy odpowiedź, czego chce Jezus, to znaczy, dlaczego stał się Bogiem bliskim, to reszta jest już tylko dodatkiem '+' ks. Adam

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Natychmiast

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do nich: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.
Doświadczenie bliskości Boga może dokonywać się w wielkiej prostocie, jeśli tylko człowiek na to pozwoli. Powołanie Szymona i Andrzeja, czy synów Zebedeusza nie było poprzedzone wielością argumentów i przekonywań. Usłyszeli: pójdźcie za Mną. Bez taniej reklamy i czczych obietnic; po prostu: staniecie się rybakami ludźmi. I co najbardziej zaskakujące, oni NATYCHMIAST poszli za Panem. Brakuje nam takiego natychmiast. Wiele razy wolimy się usprawiedliwiać, zastawiać czasem, samych siebie przekonywać, że jeszcze nie teraz. I co? Niestety nic. Dla Boga nie bój się 'natychmiast'. Z błogosławieństwem '+' ks. Adam

niedziela, 10 stycznia 2016

Wracając do początku

Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Kiedy cały lud przystępował do chrztu, Jezus także przyjął chrzest. A gdy się modlił, otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego, w postaci cielesnej niby gołębica, a nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie.
Rozważając tajemnicę chrztu Jezusa w Jordanie wracamy myślą do naszego chrztu. Przyjęliśmy go jako niemowlęta w wierze Kościoła i w wierze naszych rodziców. Kościół spodziewał się, że gdy dorośniemy, sami świadomie przyjmiemy zobowiązania tego sakramentu tj. przyjmiemy Chrystusa jako jedynego Zbawiciela, otworzymy się na Ducha Świętego, zaczniemy żyć tym sakramentem, stając się świadkami Jezusa. Niech odnawianie tej tajemnicy będzie świadomym przyjęciem Jezusa. W czasie chrztu staliśmy się dziećmi Bożymi, braćmi Chrystusa, nowym stworzeniem; narodziliśmy się z wody i Ducha; zostaliśmy wprowadzeni do wspólnoty Kościoła. Dzięki sakramentowi chrztu możemy w pełni uczestniczyć w Eucharystii, która jest miejscem pełnego przeżywania chrztu świętego. Umieramy z Chrystusem i zmartwychwstajemy do nowego życia. Przyjmujemy Jezusa za jedynego naszego Pana. I trzeba pokornie prosić Boga, żeby rzeczywiście tak w naszym życiu się stało i ciągle stawało '+' ks. Adam

sobota, 9 stycznia 2016

Bez Pana

Kiedy Jezus nasycił pięć tysięcy mężczyzn, zaraz przynaglił swych uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzali Go na drugi brzeg, do Betsaidy, zanim odprawi tłum. Gdy rozstał się z nimi, odszedł na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, łódź była na środku jeziora, a On sam jeden na lądzie. Widząc, jak się trudzili przy wiosłowaniu, bo wiatr był im przeciwny, około czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze, i chciał ich minąć. Oni zaś, gdy Go ujrzeli kroczącego po jeziorze, myśleli, że to zjawa, i zaczęli krzyczeć. Widzieli Go bowiem wszyscy i zatrwożyli się. Lecz On zaraz przemówił do nich: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się! I wszedł do nich do łodzi, a wiatr się uciszył. Oni tym bardziej byli zdumieni w duszy, że nie zrozumieli sprawy z chlebami, gdyż umysł ich był otępiały.
Trochę to dziwne, że po wielkim cudzie rozmnożenia chleba uczniowie tak szybko zgodzili się popłynąć bez Jezusa. Może wielkie wrażenia, może posłuszeństwo wobec Pana, może roztargnienie. Fakt faktem - gdzie nie ma Jezusa, wiatr jest nam przeciwny i nastaje ciemność. Więcej, nawet gdy On pojawia się na horyzoncie, człowiek może uznać, ze zobaczył zjawę. Nasze życie duchowe nie może być naznaczone zrywami, spotkaniami z Panem i odpoczynkami. Ilekroć idziesz gdziekolwiek bez Jezusa, Twoja łódź jest w niebezpieczeństwie. I nie są bajkowe strachy. I nie dziw się, że wtedy tak trudno rozpoznać przychodzącego Pana. Lepiej z Jezusem odejść na górę, aby się modlić '+' ks. Adam

piątek, 8 stycznia 2016

Pierwszy ukochał

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
Do przykazania miłości dodawałbym komentarz, dopowiedzenie: będziesz przyjmował miłość Boga i bliźniego, otworzysz się na miłość Boga i bliźniego, pozwolisz się kochać Bogu i bliźniemu. Nie, nie chodzi mi o zmianę przykazania, ono jest wystarczające; zmieniałbym jego rozumienie. Często może się nam wydawać, że człowiek może ofiarować coś Bogu, a zapominamy o tym, co najważniejsze - o Źródle. Jeśli jesteśmy zdolni do czegokolwiek, to dlatego, że Bóg pierwszy nas umiłował. A doświadczamy tego, gdy kochamy. I nie ma tu usprawiedliwień. Albo się kocha, albo nie. Znajdziesz w sobie tę miłość, jeśli tylko jej pragniesz '+' ks. Adam

czwartek, 7 stycznia 2016

Wzeszło Światło

Gdy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie. obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania.
Tajemnica obecności Boga pośród nas wciąż będzie przysłaniana złem i jego konsekwencjami. Życie Jezusa nie było bajkowe i takim nie jest też nasze. Światło Ewangelii przedziera się nieraz przez gęste ciemności grzechu. I nie od razu wszystko zostaje rozświetlone. Przyczyn jest wiele, ale bardzo często tą przyczyną jesteśmy my sami. Nie oceniam nikogo, a jedynie mówię, że naprawdę często robimy jedynie małą szczelinę dla Światła, żeby nic nie stracić, żeby nie zostać zranionym, żeby nie musieć nic zmieniać, żeby dobrze było, tak jak jest. Światło wzeszło. Pozwól się Mu prowadzić '+' ks. Adam

środa, 6 stycznia 2016

Objawienie Pana

Gdy Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon . Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela. Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.
Na horyzoncie naszego życia świecą różne 'gwiazdy', różne są światła, które wabią i kuszą. Czasem może się zdarzyć, że jakieś światło omami nas, czy nawet oślepi. Mędrcy uczą szukania prawdziwego Światła, uczą wytrwałego podążania za tym Światłem i otwarcia się na Jego działanie. Od Mędrców podążających za Światłem, uczymy się co oznacza 'oddawać pokłon' i żyć zgodnie z miarą betlejemskiego Dzieciątka, zgodnie z miarą Jezusa Chrystusa i samego Boga. Szukanie Światła przypomina nam jak ważne jest odkrycie prawdziwego oblicza Boga, bo dzisiaj, tak jak i w przeszłości, w imię Boga głosi się nauki i zachęca do postaw, które nie mają z Nim nic wspólnego. W Jezusie Chrystusie Bóg ukazuje nam najpełniej Swe oblicze Miłości. Warto dzisiaj zapytać, czy takiego Boga przyjęliśmy do naszego serca i czy takiemu Bogu służymy '+' ks. Adam

wtorek, 5 stycznia 2016

Ku życiu dla

Najmilsi: Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego i zabił swego brata. A dlaczego go zabił? Ponieważ czyny jego były złe, brata zaś sprawiedliwe. Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi. My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego. Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga.
Św. Teresa od Jezusa mówiła: nie starajcie się być użytecznymi dla wszystkich, ale dla tych w swoim otoczeniu. Rzeczywiście, trudna jest miłość do wszystkich w najbliższym otoczeniu. A co dopiero oddanie życia za nich?! Kiedy o tym myślę, to wydaje mi się to niemożliwe. A przecież pierwsi chrześcijanie nie byli z innej gliny. Co zatem? Kiedy Pan wskazuje człowiekowi konkretną drogę, daje też łaskę do pójścia tą drogą, i to do owocnego pójścia. Dobre i szlachetne pragnienia, które się w nas rodzą, nie pochodzą od nas, ale od Pana i On sam ubezpiecza te pragnienia swoją mocą, by stać się ciałem i nabrać konkretnych kształtów. Dlatego nie ma co myśleć o tym, jak się zachowamy, jak postąpimy. Trzeba się skupić na przyjęciu Bożych pragnień i Bożej mocy '+' ks. Adam

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Sprawiedliwość i miłosierdzie

Dzieci, nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy. Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże, taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga. Dzięki temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje swego brata.
Prosta sprawiedliwość świata nakazuje dać każdemu po równo. Tyle że taka polityka się nie sprawdziła, co, jako Polacy, aż nazbyt dobrze wiemy. Sprawiedliwość w Biblii, zwłaszcza u Jana, ma swoje źródło w Bogu, który jest Sprawiedliwością i Miłosierdziem. Jak to połączyć? Sprawiedliwość Boża wypełnia się w wypełnianiu Jego obietnic, Jego woli. Ponieważ Bóg jest sprawiedliwy, wypełnia swoje Słowo, które rodzi się z Miłości i Miłosierdzia. Także nasza sprawiedliwość ma być związana z wiernością i odpowiedzialnością za słowo, ze gest, za życie '+' ks. Adam

niedziela, 3 stycznia 2016

Wartość Mądrości

Mądrość wychwala sama siebie, chlubi się pośród swego ludu. Otwiera swe usta na zgromadzeniu Najwyższego i ukazuje się dumnie przed Jego potęgą. Wtedy przykazał mi Stwórca wszystkiego, Ten, co mnie stworzył, wyznaczył mi mieszkanie i rzekł: W Jakubie rozbij namiot i w Izraelu obejmij dziedzictwo! Przed wiekami, na samym początku mię stworzył i już nigdy istnieć nie przestanę. W świętym Przybytku, w Jego obecności, zaczęłam pełnić świętą służbę i przez to na Syjonie mocno stanęłam. Podobnie w mieście umiłowanym dał mi odpoczynek, w Jeruzalem jest moja władza. Zapuściłam korzenie w sławnym narodzie, w posiadłości Pana, w Jego dziedzictwie.
Mądrość nie jest samochwałą :), jednak wychwala sama siebie. Co to znaczy? Mądrość nie musi szukać potwierdzenia swojej wartości, to ona sama tę wartość nadaje. Bo nie chodzi tu o zwykłą mądrość, a nawet i nie o ponadprzeciętną. Natchniony autor w obrazie Mądrości ukrył samego Pana. To On przebywa pośród swego ludu w mądrości, tzn. w sprawiedliwości, w opatrzności, w czułej trosce nad światem, w sile i potędze. Mądrość Pana sprzeciwia się głupocie tego świata i daje poszukującym prawdziwe życie '+' ks. Adam

sobota, 2 stycznia 2016

Świadectwo

Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie? Odpowiedział: Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz. A wysłannicy byli spośród faryzeuszów. I zadawali mu pytania, mówiąc do niego: Czemu zatem chrzcisz, skoro nie jesteś ani Mesjaszem, ani Eliaszem, ani prorokiem? Jan im tak odpowiedział: Ja chrzczę wodą. Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. Działo się to w Betanii, po drugiej stronie Jordanu, gdzie Jan udzielał chrztu.
Świadectwo zasadza się na dwóch cnotach: na prawdzie i na pokorze. Trudno stać się świadkiem bez solidnego oparcia się na prawdzie o sobie i o otaczającej rzeczywistości. Prawda nie zawsze jest łatwa do przyjęcia, nie zawsze przyjemna, zwłaszcza dla naszego 'ja', nie zawsze jest dla nas zrozumiała. Ponadto prawda musi być złączona z odpowiedzialnością i wtedy rodzi pokój '+' ks. Adam

piątek, 1 stycznia 2016

Pan czasu

Pasterze pośpiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].
Zadziwia prostota pasterzy, którzy nie mówią o tym, co czują, co przeżyli, jak to wszystko wyglądało, ale mówią to, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. W centrum rzeczywiście znajduje się Bóg. Fenomenalne wskazanie na Nowy Rok. Nie warto nieustannie rozczulać się nad sobą: to mi pasuje, to nie; to mnie cieszy, a to smuci; lubię – nie lubię; chcę – nie chcę – jak dziecko wychowywane bezstresowo. Jedyne na czym warto się skupić, o czym warto mówić, co warto wreszcie zachowywać w swoim sercu to Bóg i Jego wola, którą nam objawia '+' ks. Adam
Free Contact Form