Jezus przemówił do faryzeuszów tymi słowami: "Ja jestem
światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz
będzie miał światło życia". Rzekli do Niego faryzeusze: "Ty sam o
sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe". W
odpowiedzi rzekł do nich Jezus: "Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję
świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd
idę. Wy zaś nie wiecie, ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy wydajecie sąd
według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeśli nawet będę sądził, to
sąd mój jest prawdziwy, ponieważ Ja nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie
posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest
prawdziwe. Oto Ja sam wydaję świadectwo o sobie samym oraz świadczy o Mnie
Ojciec, który Mnie posłał". Na to Mu powiedzieli: "Gdzie jest Twój
Ojciec?". Jezus odpowiedział: "Nie znacie ani Mnie, ani Ojca mego.
Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i Ojca mego". Słowa te wypowiedział
przy skarbcu, kiedy uczył w świątyni. Mimo to nikt Go nie pojmał, gdyż godzina
Jego jeszcze nie nadeszła.
Jezus objawia prawdę o sobie, siedząc przy świątynnym
skarbcu. Daje wybór. Żydzi gwarancji swego bezpieczeństwa upatrywali w świątyni,
a właściwie w budowli. Wielkość tej świątyni, jej skarby były niejako dowodem
ich wielkości i władzy. Kiedy przychodzi ich prawdziwy skarb, oni Go nie
przyjmują, bo potrzeba pokory, potrzeba uznania, że sami z siebie jesteśmy
prochem. Skarby Boże nie budzą podziwu w świecie, może dlatego są tak mało
cenione. A mimo to Jezus i tak daje wybór '+' ks. Adam