Modlitwa o uzdrowienie

Dla tych, którzy chcą włączyć się w modlitwę o uzdrowienie za przyczyną śp Alicji, info TUTAJ

sobota, 31 lipca 2021

Dobre chęci

W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: «To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają». Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wtrącić do więzienia z powodu Herodiady, żony brata jego, Filipa. Jan bowiem upominał go: «Nie wolno ci jej trzymać». Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła wobec gości córka Herodiady i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę powiedziała: «Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela!» Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posławszy więc kata, kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczynie, a ona zaniosła ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.
Herod chętnie zgładziłby Jana Chrzciciela, a zasmucił się, gdy córka Herodiady zażądała jego głowy. Czyżby sprzeczność? Nie! To skutek grzechowego rozdarcia. Powtarzamy, że dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło, a niestety często na samych chęciach się zatrzymujemy. Herod, napisze św. Marek w paralelnym fragmencie, chętnie słuchał Jana. Dlatego też nie dziwi jego smutek na wieść o żądaniu jego śmierci. Ale ta chęć to było stanowczo za mało, by się zmienić, by chcieć żyć w prawdzie, i by się tej prawdy nie bać. Dobre chęci to za mało, by przeciwstawić się złu. I my dzisiaj jesteśmy wezwani, by nie napełniać się dobrymi chęciami, ale dobrym pragnieniem. Pragnienie rodzi w nas wytrwałość, wierność, kierunkuje na cel, pomaga odnaleźć w sobie siłę do walki. My też stajemy wobec wyboru Heroda. Może nie zawsze ma on w naszym życiu tak dramatyczny przebieg, ale bardzo często jest on kluczowy, bo dotyczy dobra i zła, a przez to dotyczy naszego przyszłego życia. Grzech rodzi śmierć. Nasze związanie się z grzechem prowadzi do śmierci, a konsekwencje tego mogą zataczać naprawdę szerokie kręgi. Grzech Heroda niszczy nie tylko jego samego, ale dotyka konkubiny, jej córki, uśmierca sprawiedliwego Jana. Grzech rodzi w nas rozdarcie, które utrzymując nas w wahaniu, w wątpliwościach, uniemożliwia nasz rozwój. I tak jak Herod potrafimy smucić się, że coś złego się wydarza, a z drugiej strony nie robimy nic, by złu zapobiec, albo by je zniszczyć siłą dobra '+' ks. Adam

piątek, 30 lipca 2021

Bez zbędnych wyobrażeń

Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: "Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?" I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: "Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony". I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.
Trudno nie mieć pewnych oczekiwań czy wyobrażeń, zwłaszcza na płaszczyźnie wiary, w której dotykamy spraw nieznanych, tajemniczych, można powiedzieć niedotykalnych na sposób ludzki, zwyczajny. I nic dziwnego, że karmimy się pewnymi obrazami, że tworzymy sobie swoje wyobrażenia o Panu Bogu, o prawdach wiary, o całej religijnej rzeczywistości. To nic złego. Natomiast problem zaczyna się wtedy, gdy owe wyobrażenia, bardziej czy mniej trafne, stają się dla nas jedyną obowiązującą drogą wiary, gdy kształtujemy naszą wiarę jedynie w oparciu o swoje wyobrażenia i gdy, co też się czasem zdarza, próbujemy do nich nagiąć Pana Boga. Ostatecznie prowadzi to do rozczarowań, frustracji, zwątpienia, prowadzi do fałszywej wiary, która chce karmić naszą miłość własną, a nie prowadzić do Boga. Jak trudno było uwierzyć w Jezusa Jego bliskim, sąsiadom, znajomym! Dlaczego? Bo mieli swoje wyobrażenia, swoje oczekiwania, według których Mesjasz nie mógł być zwykłym cieślą, nie mógł jako mały chłopiec biegać z innymi żydowskimi chłopcami po ulicach Nazaretu, nie mógł jeść jak inni, pić jak inni, mówić jak inni, żyć jak inni. Możemy mieć swoje wyobrażenia, swoje oczekiwania, ale nie czyńmy z nich jedynej rzeczywistości '+' ks. Adam

czwartek, 29 lipca 2021

Najlepsza cząstka

Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: «Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła». A Pan jej odpowiedział: «Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona».
Marta zachowała się jak trzeba, jeśli chodzi o otwarcie swego domu dla Jezusa. Jej zabieganie było w pewnym sensie wyrażeniem radości z wizyty Jezusa, przywiązania do Niego, sympatii i przyjaźni. To była jej najlepsza cząstka. Byłaby to najlepsza cząstka, gdyby w tym całym zabieganiu Marta o niej nie zapomniała. Problem Marty polegał na tym, że nie odnalazła się cała w tym, co robiła. Zabrakło jej wewnętrznej jedności, wewnętrznego scalenia. Ciałem krzątała się dla Jezusa, a sercem była daleko od Niego. I to rozdarcie przywiodło ją nawet do tego, że zwróciła uwagę Jezusowi, swojemu Gościowi, dla którego tak się starała. Można przypuszczać, że nawet gdyby siadła razem z Marią u stóp Pana, to wewnętrzne rozdarcie też dałoby o sobie znać i pewnie byłaby niezadowolona, że nic nie jest przygotowane. Takie wewnętrzne rozbicie, rozproszenie czyha też na nas. Chcemy robić wszystko naraz, iść równocześnie w kilku kierunkach. Gorączkowo próbujemy robić wszystko, jeśli tylko uznamy coś za dobre. A przecież nie każde dobro musi być spełnione przez nas. My mamy zrobić to, co mamy zrobić, a więc to, czego chce od nas Jezus. A On mówi, by wybrać najlepszą cząstkę – czyli wybrać Jego, bez względu na to, co będziemy robić, czy tak jak Maria siądziemy u stóp Pana, czy tak jak Marta będziemy krzątać się koło rozmaitych posług. Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie '+' ks. Adam

środa, 28 lipca 2021

Wiele dla skarbu

Jezus opowiedział tłumom taką przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Uradowany poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją".
Sprzedał wszystko, co miał – ewangeliczny radykalizm w pigułce. Ciężko nam o tym w ogóle pomyśleć, a co dopiero zrobić coś takiego. Nie w tym jednak rzecz, że nie jesteśmy gotowi, a w tym, że nie do końca uznajemy wiarę, Boga, relację z Nim za skarb. Owszem, uznajemy to za wartość, może i jedną z pierwszych, może i największą, ale wciąż jakby dodaną do tego, co jest naszą treścią, a więc do życia tu na ziemi. Potrafimy zrobić wiele dla Boga, potrafimy starać się dla Boga, ale wiele, to wciąż o wiele za mało, bo wiele to nie wszystko '+' ks. Adam

wtorek, 27 lipca 2021

Przez cierpliwość

Jezus odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie, mówiąc: "Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście". On odpowiedział: "Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala w ogniu, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia oraz tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!"
Jako chrześcijanie za rzadko prosimy Pana tak jak uczniowie: wyjaśnij nam tę przypowieść. To znaczy za rzadko pytamy Pana o prawdę, zbyt rzadko pytamy o radę. Może za bardzo wierzymy we własną mądrość. A może po prostu nie umiemy pytać, może po prostu nie słyszymy Pana. A przecież nie wymaga to od nas nadzwyczajnych zdolności. To co konieczne, już zostało nam udzielone. Potrzeba jedynie cierpliwości i wytrwałości. Pan Bóg działa według swojego rytmu mądrości i miłości. Kto otworzy się na Jego mądrość i miłość, szybko usłyszy, że jesteśmy posadzeni na roli, na której chwast próbuje zagłuszyć to co dobre. Nieprzyjaciel chce udowodnić, że ziarno nie wyda plonów, że ostatnie słowo należy do niego '+' ks. Adam

poniedziałek, 26 lipca 2021

Z wielką miłością

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach". Powiedział im inną przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło". To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: "Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata". 
Nie potrafimy robić wielkich rzeczy. Możemy robić rzeczy małe, za to z wielką miłością – uczy św. m. Teresa z Kalkuty. Jej słowa są niesamowicie trafnym komentarzem do dzisiejszej Ewangelii. Świat próbuje wmówić nam, że to co jest warte naszego wysiłku czy zaangażowania, musi być wielkie, spektakularne, zadziwiające. Według takich reguł żyje świat i te same reguły próbuje narzucić nam, wierzącym. Co więcej, często sami ulegamy takiemu myśleniu. Jeśli nie przynosimy owoców od razu, albo jeśli nie są one, według naszego uznania, wystarczająco duże, obfite, dorodne, to nie warto się starać. Królestwo Boże nie jest ulepszoną wersją świata. Królestwo Boże to absolutnie nowy świat, w którym jedyną regułą jest miłość. To właśnie ona sprawia, że to co małe, słabe, nieznaczne nabiera wartości, przynosi radość, staje się cennym owocem. Nie zrozumiemy tego, przykładając do wiary ludzką miarę '+' ks. Adam

niedziela, 25 lipca 2021

Właściwa kolejność życia

Jezus udał się na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego, czyli Tyberiadzkiego. Szedł za Nim wielki tłum, bo oglądano znaki, jakie czynił dla tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie, Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: "Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?" A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co ma czynić. Odpowiedział Mu Filip: "Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć trochę otrzymać". Jeden z Jego uczniów, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: "Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu?" Jezus zaś rzekł: "Każcie ludziom usiąść". A w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła do pięciu tysięcy. Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do uczniów: "Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło". Zebrali więc i ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, pozostałymi po spożywających, napełnili dwanaście koszów. A kiedy ludzie spostrzegli, jaki znak uczynił Jezus, mówili: "Ten prawdziwie jest prorokiem, który ma przyjść na świat". Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę.
Pan nie potrzebuje pomocy człowieka, ale w swej mądrości i miłości zaprasza go do współpracy: gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli – pyta Filipa, pyta, choć wiedział, co ma czynić. Jednak pytanie Pana Jezusa uaktywnia uczniów: oceniają sytuację, szukają rozwiązań, współdziałają i ostatecznie robią to, co najważniejsze – słuchają Jezusa, posłusznie wykonują Jego polecenia. Ufać Jezusowi nie znaczy zastygnąć w bezczynności. A ileż to razy człowiek nie robi absolutnie nic, bo Pan wszystkiego dokona. A z drugiej strony nie chodzi też o to, by ulec presji działania. Trzeba zachować właściwą kolejność '+' ks. Adam

sobota, 24 lipca 2021

Do czasu

Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: „Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?” Odpowiedział im: „Nieprzyjazny człowiek to sprawił”. Rzekli mu słudzy: „Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?” A on im odrzekł: „Nie, byście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza”.
Raz po raz powraca do nas pytanie: dlaczego Pan Bóg, skoro jest dobry, zgadza się na istnienie zła? Dlaczego milczy wobec zła? Dlaczego nie reaguje, a jeszcze bardziej dlaczego nie karze złych ludzi? Dzisiejsza Ewangelia przynosi nam odpowiedź. Bóg jest dobry i tylko dobro pochodzi z Jego ręki. Posiał na swojej roli tylko dobre ziarno. Bunt aniołów zapoczątkował historię chwastu na dobrej roli Boga. Od tej pory chwast rośnie razem ze zbożem aż do czasu żniw. Bóg troszczy się o swoje ziarno i daje mu odpowiedni czas. Dlatego zgadza się na istnienie chwastu, by przed czasem żniw nie wyrwać zboża, które jest niedojrzałe, które jeszcze nie wydało obfitego owocu. Chwast zostanie ostatecznie spalony, to pewne, jednak stanie się to w czasie żniw. Możemy mieć zatem czasem takie wrażenie, że chwast zwycięża, że rola Boża jest cała pokryta chwastem, że zboże nie wyda plonu. I tu potrzebne jest nasze zaufanie, że Bóg, który zasiał dobre ziarno, troszczy się o nie, sam też zadba o obfite żniwa. Obraz zboża i chwastu trzeba tez przyłożyć do samego siebie. Każdy z nas jest Bożą rolą, na której Bóg posiał swoje ziarno. I niestety rośnie w nas też diabelski chwast. Wydawać by się mogło, że jedynym i naglącym zadaniem jest jak najszybciej pozbyć się chwastu. I często tak próbujemy działać, zapominając, że nasze pole, rola naszego życia należy do Pana. Nie o doskonałość chodzi w naszym życiu, a o to, byśmy wzrastali w przyjaźni z Bogiem, a to jest możliwe nawet wtedy, gdy nie wszystkie chwasty są w nas wyrwane. Pan Bóg prowadzi nas z mądrością i miłością ku czasom żniw. A my w cierpliwości i wierności podążajmy za Nim '+' ks. Adam

piątek, 23 lipca 2021

Jedyny owoc

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Trwajcie we Mnie, a Ja w was trwać będę. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie, o ile nie trwa w winnym krzewie, tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony, jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją i wrzuca do ognia i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”.
Jest gdzieś w nas to przynaglenie, pewna chęć, potrzeba, by pokazać Bogu, na co nas stać. Wpadamy też nieraz w taką pułapkę w życiu duchowym, by wszystko ograniczyć do własnego wysiłku, własnego starania. Nieustannie sprawdzamy, na ile postępujemy w naszym duchowym rozwoju. Narzucamy sobie kolejne zobowiązania, wyznaczamy coraz to nowe cele i niestety najczęściej padamy ze zmęczenia, bezsilności i frustracji. Życie duchowe to życie w Bogu. Bez więzi z Bogiem, nie ma mowy o jakimkolwiek rozwoju. Jeśli nie trwamy w winnym krzewie, nie przyniesiemy owocu. Trzeba zatem zaznaczyć, że naszym pierwszym owocem nie są określone zwycięstwa nad charakterem, wyćwiczone zdolności czy umiejętności, ale więź z Panem. To jest nasz pierwszy i tak naprawdę jedyny owoc.'+' ks. Adam

środa, 21 lipca 2021

Nie zatrzymuj Mnie

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty. Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?". Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono". Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?". Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!". A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: "Nauczycielu". Rzekł do niej Jezus: "Nie zatrzymuj Mnie; jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: „Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego”. Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: "Widziałam Pana i to mi powiedział". 
Wraz z Godziną Jezusa skończył się czas budowania więzi z Nim jedynie na płaszczyźnie fizycznej, czysto ludzkiej. Jezus ustanawia nowy rodzaj relacji z Nim, którego będą mogli doświadczyć wszyscy ludzie aż do końca świata. Kiedy Jezus wzywa nas po imieniu, czyni to samo, co uczynił w przypadku Marii Magdaleny – otwiera nas na nową jakość, na nowe życie w Nim. I do nas też mówi – nie zatrzymuj Mnie – to znaczy, nie ograniczaj Jezusa w Jego potędze i działaniu. Nie dyktuj  Bogu, co, jak i kiedy ma czynić. Pozwól, by On wprowadził Cię w inny, niż jako człowiek znasz i jakiego doświadczasz, sposób tworzenia więzi, ale sposób całkowicie realny, całkowicie doświadczalny przez nas. I co ważne, tym doświadczeniem mamy dzielić się z innymi. Wszelka próba zatrzymania Jezusa dla siebie niszczy naszą relację z Nim, zgodnie z nauką Kościoła: wiara umacnia się, gdy jest przekazywana. To paradoksalne, ale im więcej dzielimy się doświadczeniem wiary z innymi, tym głębsza i dojrzalsza staje się nasza osobista więź z Nim, tym więcej mamy Go dla siebie '+' ks. Adam

Z domu do Boga

Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: "Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!"
Dzisiaj wysilmy nieco wyobraźnię. Jezus wyszedł z domu - zobaczcie, jak wielkie piękno ukryte jest w prostocie. Pan podjął nasze życie. Chciał żyć prosto, zwyczajnie, tak jak my. Można by nawet powiedzieć, że podjął takie szare życie, gdyby nie fakt, że Pan tej szarości nadaje Boży kolor. Wychodzi z domu, ale nie po to, by narzekać, marudzić, biegać, działać. Idzie, by oddać chwałę Ojcu poprzez wypełnienie Jego woli. I ta prawda Jego życia, Jego autentyczność sprawiają, że natychmiast gromadzą się wokół Niego tłumy. Nie myśl, że wiele się zmieniło w tej kwestii w naszych czasach. ludzie nadal potrzebują Boga, potrzebują świadectwa Jego uczniów, potrzebują prawdy i autentyczności '+' ks. Adam

wtorek, 20 lipca 2021

Nowa rodzina

Gdy Jezus przemawiał do tłumów, oto Jego Matka i bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać. Ktoś rzekł do Niego: "Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą pomówić z Tobą". Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: "Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?" I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: "Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką".
Błędem jest odczytywanie Ewangelii tylko przez zewnętrzną warstwę. Można by wnioskować, że Pan Jezus był oschły dla Maryi. A przecież nie to mówi nam Ewangelia. Nowa rodzina, którą Jezus tworzy przez Swą Ofiarę, nie zamyka się tylko w więzach krwi. Jej spoiwem jest zasłuchanie się w Bożą wolę i jej wypełnianie. I każdy w tej rodzinie ma swoje miejsce, wyznaczone nie przez przypadek, ale przed odwieczną Miłość Boga '+' ks. Adam

poniedziałek, 19 lipca 2021

Czytając znaki

Niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów rzekli do Jezusa: "Nauczycielu, chcielibyśmy zobaczyć jakiś znak od Ciebie". Lecz On im odpowiedział: "Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je, ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili; a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon".
Znaki mogą wspomagać wiarę. To nic złego, że o nie prosimy, że o nie się modlimy. Znaki pomagają rozpoznać Pana, znaleźć drogę do Niego. Problem faryzeuszów, z którym my także musimy się zmierzyć to czystość intencji. Jezus odsłania ich obłudę i nazywa po imieniu ich postawę: przewrotność i wiarołomstwo. Wszelkie próby manipulacji, naginania Boga do ludzkiego myślenia, nawet jeśli ubrane są w piękne słowa, nie przestają być kłamstwem, obłudą. A właśnie obłuda tak zaślepia nasze serce, że ono nie jest w stanie rozpoznać znaków, które daje nam Pan, a zwłaszcza tego najważniejszego znaku, znaku Jonasza '+' ks. Adam

niedziela, 18 lipca 2021

Odpoczywając

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: "Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
Słowa te Jezus kieruje do apostołów bezpośrednio po ich powrocie z powierzonej im misji głoszenia Dobrej Nowiny. A misja w opinii samych apostołów była bardzo udana, bo jak zaznacza Ewangelista Marek: tak wielu przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Tak więc uczniowie choć uradowani, na pewno byli zmęczeni. I to zmęczenie zauważa Jezus, proponując swym uczniom odpoczynek. Nie mówi jednak o bezczynnym spędzeniu wolnego czasu, ani nie proponuje biesiadnego stylu odpoczynku, ale wysyła ich osobno na miejsce pustynne. Dziwi taka propozycja Jezusa, która na pozór nie ma nic wspólnego z odpoczynkiem. W pierwszym zdaniu dzisiejszej Ewangelii usłyszeliśmy, że apostołowie „opowiedzieli Jezusowi wszystko, co zdziałali i czego nauczali”. Można przypuszczać, że oczekiwali od Jezusa pochwały, zapatrzeni w rezultaty swej działalności. Jakby na chwilę zapomnieli o źródle mocy, która przez ich ręce uzdrawiała chorych i wypędzała złe duchy. Wzywając innych do nawrócenia, sami zapomnieli o Tym, do którego i oni powinni się nieustannie zwracać. Jest to poważne niebezpieczeństwo, jakie staje przed każdym uczniem Chrystusa, który zamiast szukać chwały Boga i próbować ciągle powierzać całe swoje życie Bogu, czasem chce robić wszystko po swojemu i na własną rękę. Trzeba zaprzestać działania, próby wypełniania swego serca ciągłymi zajęciami, jakby zagłuszając siebie, swoje sumienie, po to, by powrócić do swego początku, odnaleźć się na nowo jako uczeń Chrystusa, jako dziecko Boga i pokrzepić się przy źródle Jego duchowej mocy: przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię '+' ks. Adam

sobota, 17 lipca 2021

Zgromadzeni wokół Miłości

Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz zabronił im surowo, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: "Oto mój Sługa, którego wybrałem; Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie Prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą".
Człowiek może sprzymierzyć się w złu. Diabeł nie prowadzi człowieka na nowe szlaki, ale wykrzywia te, które dał człowiekowi Pan. Wszystko, co dobre, co piękne, co prawdziwe, co pochodzi od Boga, a co ma służyć rozwojowi człowieka i jego świętości jest wypaczane, przeinaczane przez złego ducha, by ostatecznie człowieka zniszczyło. Społeczna natura człowieka, dar wspólnoty, który jest absolutnie darem Bożym i pomaga człowiekowi właściwie się rozwijać, jak słyszymy w dzisiejszej Ewangelii też jest atakowany. Faryzeusze tworzą wspólnotę, ale jej centrum nie stanowi Bóg, a ich wizja, ich oczekiwania, oni sami tak naprawdę. Pan. Jezus nie prostuje tego obrazu na siłę. Po prostu odchodzi, można by pomyśleć, że ucieka. Takie jest nasze ludzkie myślenie. Tymczasem Pan Jezus pokazuje, że jeśli chcemy wygrywać w walce ze złym duchem, to na pewno nie ludzkimi sposobami i nie ludzką siłą. Diabeł na to liczy – że człowiek uwierzy we własną moc, we własny rozum, we własne siły i przez to ostatecznie polegnie. Droga zwycięstwa wiedzie nas przez pokorne poddanie się Umiłowanemu Synowi Bożemu, który, przywołując słowa Izajasza, nie będzie się spierał ani krzyczał i nikt nie  usłyszy na ulicach Jego głosu. Pan Bóg nie musi udowadniać swojej siły, nie musi działać według reguł światowych, bo ten świat jest dziełem Jego rąk. Pan wie, jaka jest prawda i do tej prawdy chce doprowadzić wszystkie swoje dzieci, nawet te, a może zwłaszcza te, które gromadzą się, by naradzać się przeciw Niemu, które próbują wymazać Go z tego świata, które chcą żyć bez Niego. I to jest moc, której diabeł nie jest w stanie pokonać, moc miłosiernej miłości '+' ks. Adam

piątek, 16 lipca 2021

Nie wolno

Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść ziarna. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: "Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat". A On im odpowiedział: "Czy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść ani jemu, ani jego towarzyszom, lecz tylko kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście zrozumieli, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”, nie potępialibyście niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu".
Z jednej strony chcielibyśmy się wyzwolić spod owego ‘nie wolno’ i wręcz dostajemy białej gorączki, gdy czegoś nam ‘nie wolno’. A z drugiej – niesamowicie szybko sami wyznaczamy przestrzenie, w których czegoś ‘nie wolno’. Pod pewnymi względami jest to bezpieczne, na pewno zaś wygodne, gdy człowiek nie musi wybierać, bo nie musi brać wtedy odpowiedzialności za swój wybór. ‘Nie wolno’ – to znaczy ‘nie mam wyboru’, ktoś inny decyduje za mnie, ja musze się podporządkować. Stąd już tylko krok do przyjęcia roli męczennika, który normalnie żyłby lepiej, głębiej, mocniej, ale po prostu mu nie wolno. Co więcej taka postawa hamuje nie tylko czyjś osobisty rozwój, ale i przeszkadza w tym rozwoju innym. Bo jeśli ‘nie wolno’, to dlaczego ktoś żyje inaczej, ośmiela się nie słuchać. To zgorszenie nie cechowało tylko faryzeuszów, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii, ale ono pojawia się wszędzie, gdzie człowiek nie chce przyjąć treści Bożej nauki, przykazań, a zajmuje się tylko zewnętrzną formą '+' ks. Adam

czwartek, 15 lipca 2021

Ku pokrzepieniu

Jezus przemówił tymi słowami: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie".
Zaproszenie Jezusa jest z jednej strony stwierdzeniem, że życie tu na ziemi wiąże się z trudem i ciężarem, ale na tym Pan nie poprzestaje. Od razu wskazuje na Siebie jako na źródło ulgi. Na czym miałaby by polegać ulga? Jezus mówi – Ja was pokrzepię. Pokrzepienie Jezusa nie jest magicznym wymazaniem cierpienia z życia. Pan pokrzepia nasze siły, jednocześnie zachęcając do wzięcia ciężaru. Pan mówi, by ciężar tego życia przyjąć jako Jego jarzmo, to znaczy, by różne problemy, przeszkody, smutki związać z Jego krzyżem '+' ks. Adam

środa, 14 lipca 2021

Nasza droga modlitwy

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić".
Dzisiejsza Ewangelia to mini poradnik idealnej modlitwy. Po pierwsze dlatego, ze uczy jej sam Pan Jezus. Po drugie Jezus prezentuje najpiękniejszą z modlitw bo modlitwę uwielbienia, w której człowiek nie staje przed Bogiem z powodu własnych spraw, jak to ma miejsce w przypadku modlitwy dziękczynnej, modlitwy prośby czy przebłagalnej. I wreszcie po trzecie: w centrum Jezusowej modlitwy jest Bóg Ojciec. Niby jasne, ale czy zawsze jest tak w naszych modlitwach, bez względu na to, jaki rodzaj modlitwy podejmujemy? Pierwsze słowa modlitwy to: wysławiam Cię Ojcze. Wielka miłość do Ojca i podziw dla Pana nieba i ziemi '+' ks. Adam

wtorek, 13 lipca 2021

Moje Korozain

Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej Jego cudów się dokonało, że się nie nawróciły. Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które się w tobie dokonały, zostałaby aż do dnia dzisiejszego. Toteż powiadam wam: Ziemi sodomskiej lżej będzie w dzień sądu niż tobie.
Tak naprawdę Korozain jest w nas. Bo to my, każdego dnia, decydujemy, kim chcemy być, jacy chcemy być. Wciąż trwa w nas walka między Prawdą a kłamstwem, między Życiem, a śmiercią, między Miłością a nienawiścią. I możemy iść za swoją wyobraźnią, za swoimi oczekiwaniami, za swoimi potrzebami, a możemy też pozwolić Panu, by dokonał w nas cudu, któremu nie przemy się ani my, ani świat '+' ks. Adam

poniedziałek, 12 lipca 2021

Kubek wody

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto miłuje syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”. Gdy Jezus skończył dawać te wskazania dwunastu swoim uczniom, odszedł stamtąd, aby nauczać i głosić Ewangelię w ich miastach.
Ewangelia Jezusa objawia się i sprawdza się w nas w bardzo konkretnych czynach miłości. Kto poda kubek wody - w pustynnych warunkach ziemi palestyńskiej, znak bardzo czytelny. Ale o takie konkrety chodzi też w naszym życiu. Często myślimy sobie, że potrzeba nie wiadomo czego, wyobrażamy sobie nie wiadomo jakie czyny. A Jezus mówi, że miłość mamy wyrażać prosto, bo miłość wiąże się z prostotą. Zacznij od dobrego słowa, od uśmiechu, od konkretu '+' ks. Adam

niedziela, 11 lipca 2021

Trening bardzo osobisty

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien". I mówił do nich: "Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Ewangeliczne sformułowanie: zaczął rozsyłać ich po dwóch, sugeruje, że Jezus nie wysłał wszystkich apostołów naraz, ale według pewnej kolejności. Z każdą wysyłaną grupą spędził pewien czas, tak jakby dodając im pewności, że są dobrze przygotowani. Apostołowie nie tylko uczestniczyli w formacji wspólnej, ale podjęli też bardzo osobistą drogę przygotowania. Takie jest działanie Jezusa – ono nie jest jednolite dla wszystkich, ale dla każdego dobrane bardzo indywidualnie, w zależności od charakteru, umiejętności, potrzeb, a co najważniejsze w zależności od pragnień '+' ks. Adam

sobota, 10 lipca 2021

Nie bójcie się

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego pana. Wystarczy uczniowi, jeśli będzie jak jego nauczyciel, a sługa jak pan jego. Jeśli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą. Więc się ich nie bójcie. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie jawnie, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.
Słyszymy dziś: nie bójcie się. Bóg czuwa nad nami, troskliwie się nami opiekuje i dlatego nie musimy się bać. Bóg nie działa przez lęk, a przez miłość. Niczego na tym świecie nie musimy się bać, bo nasza perspektywa jest pełna nadziei. I to ona ma nadawać kierunek naszym czynom, wcześniej naszemu myśleniu, naszemu postrzeganiu rzeczywistości. Co nie znaczy, że mamy być bezrozumni. Roztropność jest darem Bożym i trzeba z niego należycie korzystać. Mamy iść za Nauczycielem. To jest sedno naszej wiary. Idziemy za Jezusem, po Jego śladach i to sprawia, że ani trudne doświadczenia, ani radosne nie będą przez nas zmarnowane '+' ks. Adam

piątek, 9 lipca 2021

Bez scenariusza

Jezus powiedział do swoich apostołów: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie. Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. Zaprawdę powiadam wam: Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”.
Lubimy tworzyć sobie gotowe scenariusze na wszystkie możliwe wydarzenia w naszym życiu. Niby wiemy, że to niemożliwe, ale niemożliwym wydaje się nam też życie bez takich planów. A Pan mówi: nie martwcie się. I jeśli mówi o tym w odniesieniu do czasu prześladowań, to o ile bardziej do zwykłych, szarych dni. Duch Święty stale przychodzi z pomocą naszej słabości. Jest z nami, gdy ten świat próbuje nas pochłonąć i jest z nami, gdy my zmieniamy ten świat. Dlatego nie mają sensu nasze scenariusze. Duch wszystkim kieruje. A my? Czyż możemy być pewni choćby jednej chwili? '+' ks. Adam

czwartek, 8 lipca 2021

Godni

Jezus powiedział do swoich apostołów: "Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie w drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski. Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was. A jeśliby was gdzieś nie chciano przyjąć i nie dano posłuchu słowom waszym, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu".
Nieco enigmatycznie brzmią słowa Pana o podziale na godnych i niegodnych apostolskiego pozdrowienia. Z jednej strony nie musimy zasługiwać na Boże wezwanie, a z drugiej - jednak nie wszyscy okazują się godni. Jak to z tym jest? Odpowiedź daje nam sam Pan: jeśliby was gdzieś nie chciano przyjąć i nie dano posłuchu słowom waszym. Pan utożsamia się ze swoim Kościołem: kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje, kto wami gardzi, Mną gardzi. Zamknięcie się na słowo apostołów (apostoł - znaczy posłany) jest zamknięciem się na Tego, który ich posyła. Kto nie chce przyjąć nauki Bożej, sam wyklucza się z daru wiary, wiara przecież rodzi się z tego, co się słyszy. Słowo pozdrowienia, a więc dar pokoju, jest dla wszystkich, ale nie będzie powtarzane w nieskończoność. Kto nie przyjmuje czasu nawiedzenia, sam skazuje się na dramat Sodomy i Gomory, a nawet na gorszy. To człowiek sam czyni się godnym lub nie, pokoju Chrystusa, sam decyduje, czy na niego zasługuje czy nie '+' ks. Adam

środa, 7 lipca 2021

Po dwóch

Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: "Bliskie już jest królestwo niebieskie”.
Apostołowie wymieniani są w parach. To celowy zabieg, mający na celu pokazać nam siłę i wagę wspólnoty, bo przecież, gdzie dwaj albo trzej są zebrani w Imię Jezusa, tam On sam jest pośród nich. Uczeń Chrystusa nigdy, przenigdy nie działa sam, to jest niemożliwe. Jesteśmy wezwani do budowania więzi, w których Chrystus ma być treścią, ma być najważniejszą Osobą. To właśnie gwarantuje owocność apostolskiej działalności '+' ks. Adam

wtorek, 6 lipca 2021

Wspólne dzieło

Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”. Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”. Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”.
Misja Chrystusa nie została zakończona wraz z Jego wniebowstąpieniem. Pan posyła Swoich kapłanów, którzy mają robić dokładnie to, co On robił i czego On chce dokonywać teraz. Udział w tym dziele może mieć każdy. Jedni przez wejście na drogę kapłańskiej służby, inni przez kapłaństwo powszechne, wynikające z chrztu, a także przez szczerą, wytrwałą modlitwę za kapłanów i o nowych kapłanów. Jest to nasze wspólne dzieło, które wypływa z Serca Jezusa. Zatem nie tylko nasze zadanie, ale przede wszystkim wielki przywilej '+' ks. Adam

poniedziałek, 5 lipca 2021

W zgiełku

Gdy Jezus mówił, pewien zwierzchnik synagogi przyszedł do Niego i oddając pokłon, prosił: „Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie”. Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Bo sobie mówiła: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: „Ufaj córko; twoja wiara cię ocaliła”. I od tej chwili kobieta była zdrowa. Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: „Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi”. A oni wyśmiewali Go. Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jako ludzie lubimy hałas. Głośna muzyka, włączone telewizory, głośniki, megafony. I trudno oprzeć się wrażeniu, że jest pewna forma zagłuszania, zwłaszcza tego, co boli, co trzeba zmienić, co smuci. W  hałasie nie da się skupić, rozumnie pomyśleć, a więc sokor się nie da, zatem nie trzeba. Wspomniany w Ewangelii zgiełkliwy tłum to symbol tego wewnętrznego hałasu w nas, który próbuje jakby przykryć to, z czym sobie nie radzimy. Śmierć dziecka, która jest niezrozumiała, niewytłumaczalna, bolesna miała być przyswajalna poprzez rozmycie tego doświadczenia w zgiełku, w odgłosach fletnistów. Wszystko, byle tylko nie trzeba było myśleć. I przez ten hałas tłum nie dostrzegł tego, co dostrzegł Pan: dziewczynka nie umarła, tylko śpi. Śmierć fizyczna, choć trudna, nie jest najgorszym doświadczeniem. To tylko sen, który minie. Z całych sił mamy się chronić przed śmiercią duchową, która jest śmiercią wieczną. W zgiełku tego nie usłyszymy '+' ks. Adam

niedziela, 4 lipca 2021

W rodzinie Jezusa

Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: "Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?" I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: "Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony". I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
Szkoła Jezusa to nie tylko nauka, słuchanie słów, przyglądanie się znakom. To także, a może i przede wszystkim towarzyszenie Jezusowi. Ewangelia mówi dziś, że uczniowie przybywają wraz z Jezusem do Jego rodzinnego miasta. Poznają Jego rodzinę, bliskich, sąsiadów. Mają możliwość zapytać o dzieciństwo i młodość ich Nauczyciela. Dotykają miejsc, w których Jezus wzrastał. Wchodzą w klimat Nazaretu. My też jesteśmy zaproszeni do Nazaretu – w nowy sposób. Możemy spotkać się z nową rodziną Jezusa, która już nie wątpi i która myśli po Bożemu – są to święci, a więc ci, którzy odpowiedzieli na przyjaźń Bożą w sposób doskonały '+' ks. Adam

sobota, 3 lipca 2021

Tomasz w nas

Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy Pana”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!” Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.
Nasłuchał się od nas Tomasz, że niewierny. Dostało mu się po uszach przez te wszystkie lata. A przecież mówi św. Grzegorz Wielki, że stało się to wszystko za zrządzeniem Bożej Opatrzności, aby jego niewiara pomogła naszej wierze. Każdy z nas ma w sobie coś z Tomasza. Nie wszystko jest jasne, nie wszystko jest zrozumiałe, potrzebujemy znaku. I Tomasz nie chowa tego głęboko w sobie, tylko mówi. On chce spotkać Jezusa. I to pragnienie nie jest zwykłym kaprysem, bo jak powie przywoływany już św. Grzegorz, Tomasz ujrzał człowieka, a wyznał Boga '+' ks. Adam

piątek, 2 lipca 2021

Pójdź w prawdzie

Odchodząc z Kafarnaum Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to faryzeusze, mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Kiedy Jezus spogląda na człowieka, dokonuje się jakby jego powtórne stworzenie. Wzrok Boga przywraca człowiekowi utraconą przez grzech godność dziecka Bożego. Wzrok Boga pozwala człowiekowi ujrzeć się prawdzie. Nie ma tu pomniejszania zła, grzechu, nie ma usprawiedliwiania złych wyborów, ale z drugiej strony nie potępiania człowieka. Prawda prowadzi ku wyzwoleniu. I to doświadczenie dotyczy nas. Jezus zaprasza nas do stanięcia w prawdzie; do uznania własnego grzechu, ale i do wybaczenia sobie, tak jak wybaczył nam On sam. I dopiero w prawdzie będziemy mogli usłyszeć, uwierzyć, że Pan mówi do każdego z nas: pójdź za Mną '+' ks. Adam

czwartek, 1 lipca 2021

Wspólnie do Pana

Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: „On bluźni”. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje grzechy", czy też powiedzieć: "Wstań i chodź" ? Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów”, rzekł do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. On wstał i poszedł do domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom. 
Zdarza się nam mówić, że próbujemy kogoś nawrócić, że wskazujemy komuś właściwą drogę, że dużo mówimy o Bogu, że przypominamy o obowiązkach religijnych. Wszystko pięknie, jednak dzisiejsza Ewangelia wskazuje nam na inne rozwiązanie. Jeśli mamy obok nas duchowego paralityka, sparaliżowanego grzechem, to nie żądajmy od niego, by zachowywał się jak zdrowy człowiek. Trzeba wziąć takiego człowieka na swoje ramiona i zanieść go do Chrystusa. I co ważne, nie mamy tego robić sami. Św. Mateusz mówi: przynieśli Mu paralityka, a więc było ich kilku. Po to Pan Bóg stawia na naszej drodze innych ludzi, byśmy tworzyli takie ratunkowe ekipy. Nie oceniać, nie mówić, nie wskazywać, tylko wspólnie zanieść go do Pana '+' ks. Adam
Free Contact Form