Modlitwa o uzdrowienie

Dla tych, którzy chcą włączyć się w modlitwę o uzdrowienie za przyczyną śp Alicji, info TUTAJ

poniedziałek, 28 lutego 2022

Brakuje jednego

Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu odpowiedział: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może być zbawiony?" Jezus popatrzył na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe".
Może się wydawać, że ów człowiek niedaleko był od Królestwa Bożego. Jednak cała sytuacja pokazała, z czym był problem. I wcale nie chodzi o bogactwo. Kiedy ów człowiek nazywa Jezusa 'Nauczycielem', Jezus idzie z nim dalej. Pyta, czy uznaje w Nim także Boga. Tylko sam Bóg jest dobry - mówi Jezus - czy wierzysz, że jestem Bogiem, a nie tylko Nauczycielem? Zaufanie wobec sowich bogactw i wobec siebie sprawiło, że ten człowiek nie umiał, albo nie chciał zaufać Bogu. I tego mu brakowało '+' ks. Adam

niedziela, 27 lutego 2022

Obfite usta

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: "Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Nie ma drzewa dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta".
Jak szybko sprawdzić, jakim się jest człowiekiem? Posłuchać swojej mowy - podpowiada nam Ewangelia. Obfitość serca wylewa się w naszej mowie. Słowa, które wypowiadamy mają swe źródło w naszym wnętrzu. I one bardzo szybko, niekiedy bardzo boleśnie, odsłaniają prawdę o nas samych. Proste, jednoznaczne, dobre słowa mogą pochodzić tylko z prostego, jednoznacznego serca. Zróbmy sobie taki test, ale tylko w łączności z Panem, bo tylko z Nim prawda może nas rozwinąć '+' ks. Adam

sobota, 26 lutego 2022

Dziecięco

Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Jak widać, wielu katolikom ‘bycie jak dzieci’ bardzo się spodobało, tyle że Pan Jezus nie zachęca do tego, by być dziecinnym, a dziecięcym. Pan nie chce infantylnej wiary, wiary naiwnej i czasami po prostu bezrozumnej. Czeka na nasze zaufanie, na uznanie swej słabości, niewystarczalności, czeka na klarowne, jednoznaczne postawy, czeka na chodzenie w prawdzie. A to wymaga zaangażowania i naszej woli i rozumu i serca. Być jak dziecko to powierzyć się całkowicie Bogu, uznać, że nasze życie autentycznie należy do Pana Boga, że właśnie tego chcemy '+' ks. Adam

piątek, 25 lutego 2022

Dobre zwyczaje

Jezus przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju. I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: "Co wam przykazał Mojżesz?" Oni rzekli: "Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić". Wówczas Jezus rzekł do nich: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela". W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: "Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo".
Warto dbać o dobre zwyczaje. O dobre zwyczaje troszczyli się Jego rodzice, wspomina św. Łukasz o zwyczaju pielgrzymowania do Jerozolimy. Pan Jezus miał zwyczaj chodzić do synagogi, modlić się na osobności. A dzisiaj słyszymy, że swoistym zwyczajem było nauczanie: tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju. Powstaje tu pytanie o nasze dobre zwyczaje. Czy dbamy o dobre nawyki? Zwyczaj może naprawdę ułatwić życie duchowe, bo kosztuje mniej wysiłku zaangażowania, ułatwia harmonię czasu, sprzyja tworzeniu rytmu życia '+' ks. Adam

czwartek, 24 lutego 2022

Posoleni ogniem

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Kto wam poda kubek wody do picia, dlatego że należycie do Chrystusa, zaprawdę, powiadam wam, nie utraci swojej nagrody. A kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu lepiej byłoby kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze. Jeśli zatem twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. I jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie chromym wejść do życia, niż z dwiema nogami być wrzuconym do piekła. Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie ginie i ogień nie gaśnie. Bo każdy ogniem będzie posolony. Dobra jest sól; lecz jeśli sól smak swój utraci, czymże ją przyprawicie? Miejcie sól w sobie i zachowujcie pokój między sobą".
Jak mieć sól w sobie? Przede wszystkim trzeba zrobić na nią miejsce, a więc pozbyć się niepotrzebnych szpargałów, śmieci, gnijących odpadków. Ma zostać tylko to, co konieczne. Po drugie - trzeba o tę sól prosić. Jako że Jezus mówi o posoleniu ogniem, możemy się domyśleć, że chodzi o moc Ducha Świętego, którego ogień jest symbolem. To Duch daje człowiekowi sól wiary i sprawia, że człowieka 'smakuje' Panu Bogu, a także i sobie. I dopiero wtedy możliwe będzie absolutne przyjęcie i zaakceptowanie ewangelicznego radykalizmu '+' ks. Adam

środa, 23 lutego 2022

Wysokie wymagania?

Apostoł Jan rzekł do Jezusa: «Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zaczęliśmy mu zabraniać, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus odrzekł: «Przestańcie zabraniać mu, bo nikt, kto uczyni cud w imię Moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami».
O przynależności do Chrystusa, na szczęście, nie decyduje konkurs talentów. Marny byłby nasz los, zwłaszcza, gdy my sami określalibyśmy poziomy takiej rywalizacji. Boże Serce jest otwarte dla wszystkich. I najlepiej byłoby, gdyby wszyscy chcieli z tego skorzystać. To jest wielkie pragnienie Boga - mieć przy Sobie wszystkie swoje dzieci. Dlatego Jezus tak "poszerza" tę przestrzeń przynależności do Niego. Oczywiście, ostatecznie człowiek decyduje, ale nie będzie mógł zgonić na zbyt wysokie wymagania '+' ks. Adam

wtorek, 22 lutego 2022

Klucze Nieba

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?” A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Niezwykłym dowodem zaufania jest władza kluczy, którą Pan Jezus przekazuje Piotrowi. Na mocy tej władzy Kościół może podejmować różnorakie decyzje, które, niebywałe, będą zatwierdzone przez samego Pana Boga. Ziemskie prawa dorównują wagą prawom Bożym. Niesamowite! Warto zauważyć, że Kościół otrzymał klucze królestwa niebieskiego, ale nie otrzymał kluczy do piekła. I dlatego Kościół może uroczyście orzekać o beatyfikacji czy kanonizacji konkretnych osób, innymi słowy może orzekać, kto na pewno został zbawiony, natomiast nie może stwierdzić, kto na pewno został potępiony. Nawet największych zbrodniarzy nie można uznać za wiecznie potępionych. Ta wiedza należy do Pana Boga '+' ks. Adam

poniedziałek, 21 lutego 2022

Przejedzeni życiem

Gdy Jezus z Piotrem, Jakubem i Janem zstąpił z góry i przyszedł do uczniów, ujrzał wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. On ich zapytał: "O czym rozprawiacie z nimi?" Jeden z tłumu odpowiedział Mu: "Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. Ten, gdziekolwiek go pochwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli". Odpowiadając im, Jezus rzekł: "O plemię niewierne, jak długo mam być z wami? Jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie go do Mnie!" I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł miotać chłopcem, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. Jezus zapytał ojca: "Od jak dawna to mu się zdarza? Ten zaś odrzekł: "Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli coś możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam". Jezus mu odrzekł: "Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy". Zaraz ojciec chłopca zawołał: "Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!" A Jezus, widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: "Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i więcej w niego nie wchodź!" A ten krzyknął i wyszedł, silnie nim miotając. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: "On umarł". Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał. A gdy przyszedł do domu, uczniowie pytali Go na osobności: "Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?" Powiedział im: "Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą i postem".
Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Dlaczego tak trudno nam w to uwierzyć? Jednym z powodów jest podstępne działanie złego ducha, któremu bardzo zależy na tym, abyśmy nie wierzyli i nie mieli w sobie życia. I jak się wydaje szybciej czasem uwierzymy w diabelskie podszepty niż w miłosierne słowo Ojca. I dlatego Pan nasz wskazuje nam na modlitwę i post. Modlitwa to stała więź z Panem, bez mocy którego nigdy nie wygramy z diabłem. Post nie tylko ćwiczy wolę, ale przewartościowuje nasze myślenie. Świat to nie jedzenie, picie i uciechy. Świat to nasza droga do Boga. Przejedzeni tym życiem, często tego po prostu nie zauważamy '+' ks. Adam

niedziela, 20 lutego 2022

Bez naiwności

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty. Dawaj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to należy się wam wdzięczność? Przecież i grzesznicy okazują miłość tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to należy się wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie".
Właściwie bez jednego zdania z dzisiejszej Ewangelii całą tę naukę można by odczytać jako drogę naiwności. Nadstaw policzek, oddaj ubranie, uśmiechaj się, gdy ktoś pluje ci w twarz. I świat często jedynie w ten sposób rozumie tę naukę, a co za tym idzie, równie często, my przejmujemy myślenie świata. Jezus mówi: bądźcie miłosierni, JAK Ojciec wasz jest miłosierny. I to 'jak' zmienia całkowicie wszystko. Czy Bóg jest naiwny? Czy Chrystus był naiwny, wydając się w ręce faryzeuszów? Żadną miarą! Wola Boża jest bardzo często nierozumiana przez świat i dlatego miłosierdzie świat odbierze jako naiwność, a cwaniactwo jako roztropność. Żeby nadstawić drugi policzek i nie być w tym rzeczywiście naiwnym, trzeba najpierw długo spoglądać na Oblicze Pana, zwłaszcza to sponiewierane, umęczone, zakrwawione. Im dłużej będziemy się wpatrywać, tym więcej zrozumiemy '+' ks. Adam

sobota, 19 lutego 2022

Wpatrzeni w Górę Tabor

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co powiedzieć, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!" I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy „powstać z martwych”. I pytali Go: "Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że wpierw musi przyjść Eliasz?" A On im rzekł: "Istotnie, Eliasz przyjdzie najpierw i wszystko naprawi. Ale jak jest napisane o Synu Człowieczym? Ma On wiele cierpieć i być wzgardzony. Otóż mówię wam: Eliasz już przyszedł i postąpili z nim tak, jak chcieli, jak o nim jest napisane".
Dobrze byłoby znaleźć się na Górze Tabor i pozostać tam z Jezusem. Moglibyśmy doświadczyć nadzwyczajnych zjawisk. Tyle, że póki nie przemienimy się, czyli nie zmienimy swojego zewnętrznego kształtu, czyli, żeby było jasne, nie staniemy przed Ojcem Niebieskim, musimy żyć u podnóża góry objawienia. Od czasu do czasu Pan wprowadzi nas na górę, by nas upewnić, wzmocnić, napełnić pokojem, ale potem trzeba będzie zejść, by opowiadać o Jezusie innym. To jest nasza misja na tym świecie. Doświadczenie Góry Tabor czeka na nas w Niebie już na zawsze, ale póki co trwajmy cierpliwie, z tęsknotą wznosząc wzroku ku naszej górze '+' ks. Adam

piątek, 18 lutego 2022

Ujrzeć Królestwo Boga

Jezus przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: "Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? Kto się bowiem Mnie i słów moich zawstydzi przed tym pokoleniem wiarołomnym i grzesznym, tego Syn Człowieczy wstydzić się będzie, gdy przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami i świętymi". Mówił im także: "Zaprawdę, powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, aż ujrzą królestwo Boże przychodzące w mocy".
Ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii jest nieco zagadkowe. Niektórzy odnoszą je do ostatecznego przyjścia Chrystusa, inni do przemienienia na Górze Tabor, które dokonało się zaledwie sześć dni później od opisanego dzisiaj wydarzenia. Żeby wyjaśnić tę zagadkę, trzeba najpierw spytać oto, co jest dowodem, znakiem nadejścia Królestwa Bożego. W kontekście nauki Jezusa trzeba wskazać na Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Patrząc na Krzyż Chrystusa, można być pewnym, że Królestwo Boże nadeszło. Tyle że nie wszyscy je 'ujrzą'. I nie chodzi tu o problem odległości czasowej, ale o wzrok wiary. Niektórzy ze słuchaczy Jezusa zobaczyli Go na Krzyżu, słyszeli o Jego zmartwychwstaniu i nie uwierzyli. I to samo odnosi się do ludzi wszystkich czasów. Patrzą wszyscy, ale nie wszyscy widzą. Jedni ujrzą Królestwo, inni nie. I to przesądzi o tym, kto zazna śmierci wiecznej, a kto nie '+' ks. Adam

czwartek, 17 lutego 2022

Moja Cezarea

Jezus udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: "Za kogo uważają Mnie ludzie?" Oni Mu odpowiedzieli: "Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków". On ich zapytał: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Mu Piotr: "Ty jesteś Mesjasz". Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili. I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy wiele musi wycierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że zostanie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa. Wtedy Piotr wziął Go na bok i zaczął Go upominać. Lecz On obrócił się i patrząc na swych uczniów, zgromił Piotra słowami: "Zejdź Mi z oczu, szatanie, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku".
Cezarea Filipowa była miastem szczególnego kultu pogańskiego. Liczne ołtarze wznoszone dla bożków były odpowiedzią na ludzkie fantazje i wierzenia. Każdy mógł zdecydować, jakie bóstwo wybiera. I właśnie tam Jezus zadaje kluczowe pytanie: kim dla ciebie jestem? Czasy Cezarei Filipowej nie minęły, choć po tamtych ołtarzach zostały tylko ruiny. Każdego dnia stajemy przed wyborem, czy myśleć po Bożemu, czy po ludzku. Bez prawdy o tym, kim jest dla mnie Jezus, wybór nie będzie możliwy '+' ks. Adam

środa, 16 lutego 2022

Znak śliny

Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: "Czy coś widzisz?" A gdy ten przejrzał, powiedział: "Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa". Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: "Tylko do wsi nie wstępuj!"
Przedziwne to uzdrowienie. Nie każdy zdobyły się na taką odwagę, by pozwolić leczyć się śliną. Być może chodzi tu o przekonanie niektórych rabinów, że ślina ma właściwości lecznicze. W działaniu Jezusa może chodzi o pokazanie, że Bóg nie stroni od niedoskonałego świata materialnego. Nawet odruchy, które normalnie budzą nasz niesmak, w najlepszym razie zdziwienie, nie są pominięte przez Boga. innymi słowy - Bóg chce zrobić wszystko dla naszego zbawienia. Jednak, jak widzimy, ludzkie środki to za mało, by chory rzeczywiście przejrzał. By zobaczyć w człowieku człowieka a nie drzewo, niewidomy potrzebuje dotyku Jezusa. Znamienne, że zaczyna widzieć, gdy Jezus przykrywa jego uczy swoimi dłońmi. Dobrze widzi się tylko przez miłosne ręce Boga, które już za chwile będą przeorane okrutnym gwoździem. Miłość Boga naprawdę nas uzdrawia '+' ks. Adam

wtorek, 15 lutego 2022

Chleb

Uczniowie Jezusa zapomnieli zabrać chleby i tylko jeden chleb mieli z sobą w łodzi. Wtedy im przykazał: Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda!" A oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chlebów. Jezus zauważył to i rzekł do nich: "Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chlebów? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiałe są wasze umysły? Mając oczy, nie widzicie; mając uszy, nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?" Odpowiedzieli Mu: "Dwanaście". "A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?" Odpowiedzieli: "Siedem". I rzekł im: "Jeszcze nie rozumiecie?"
Cuda, jak widzimy, na niewiele się zdadzą bez zaangażowania, bez decyzji człowieka. Uczniowie jeszcze czuli smak rozmnożonego chleba w swych ustach, a już martwią o kolejny posiłek. A ich troska tak zaciemnia ich uwagę, ich wzrok, że nawet nie dostrzegają pośród siebie Chleba życia. I to jest cały paradoks naszej wiary. Bóg, który może wszystko, często przegrywa z przekonaniem o naszej samowystarczalności '+' ks. Adam

poniedziałek, 14 lutego 2022

Żniwo Pana

Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie. Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi!” Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: „Przybliżyło się do was królestwo Boże”.
Pan nie mówi, że nie będzie walki. Więcej nawet, mówi, że do tej walki mamy stanąć jak owce pośród wilków. Sprawa po ludzku przegrana. Na szczęście tylko po ludzku. I tego świat nie potrafi zrozumieć, z co za tym idzie, czasem i my tego nie rozumiemy. Jedyną naszą bronią jest wiara i nieustanne wołanie do Pana, by wyprawił robotników na swoje żniwo. No właśnie, żniwo należy do Pana. I o tym nie wolno nam zapomnieć '+' ks. Adam

niedziela, 13 lutego 2022

Wpatrzeni w Chrystusa

Jezus zszedł z Dwunastoma na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu. On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił: "Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże. Błogosławieni, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego odrzucą z pogardą wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom". 
Ocena, kto zasługuje na Chrystusowe „błogosławieni jesteście”, czy też „biada wam” nie zależą od samego stanu, w jakim mogą się znajdować ludzie, od stanu: biedy czy bogactwa, głodu czy sytości, radości czy smutku, pogardy czy uznania. Od czego więc zależy? Od tego, jak uczy nas Jezus, czy za najwyższą wartość uznaje się w życiu Boga, Królestwo Niebieskie. Tak więc i jedni i drudzy, jeśli troszczą się tylko o swoje życie, zasługują na „biada” i podobni są do dzikiego krzaka na stepie. Ale tak samo i jedni i drudzy mogą być nazwani szczęśliwymi, jeśli to wszystko, co mają w życiu potrafią i chcą kierunkować na Boga '+' ks. Adam

sobota, 12 lutego 2022

Kapłani Boga

W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: "Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka». Odpowiedzieli uczniowie: "Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?" Zapytał ich: "Ile macie chlebów?" Odpowiedzieli: "Siedem". I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił. Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Ciekawie przedstawia św. Marek rolę kapłanów. Tłum nie ma nic do jedzenia. Tylko uczniowie Jezusa zabrali ze sobą siedem chlebów. Zważywszy na symbolikę cyfry siedem, można by powiedzieć, że uczniowie mają ze sobą wszystko, w siedmiu chlebach zebrali symbolicznie trudy, troski, pragnienia całego ludu. I Jezus wie, kto ten chleb ma, ponieważ pyta o niego właśnie swoich uczniów. A z tego, co przynoszą uczniowie, Jezus dokonuje cudu. Kapłan to pośrednik między Bogiem a ludźmi. Kapłan, za wolą i wiedzą Boga, przynosi przed Jego oblicze, powinien przynosić wszystko, co dotyczy powierzonego mu ludu. I tyle. Bo ostatecznie to nie kapłan dokonuje cudu. O ten cud ma prosić w imieniu ludzi. I nie dlatego, że sam wie, jak prosić, ale dlatego, że sam Jezus go do tego wzywa '+' ks. Adam

piątek, 11 lutego 2022

Bez tłumu

Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem mówili: "Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".
Niesamowite są te wszystkie fragmenty w Ewangelii, w której Jezus objawia, jak bardzo ważny jest dla Niego konkretny człowiek. Cud uzdrowienia nie dokonuje się na oczach tłumu, ale na osobności. To tak, jakby pierwsza rozmowa uzdrowionego z Jezusem mogła pozostać tajemnicą, w której zawarta będzie intymna i bardzo osobista więź. Pan nasz tak właśnie traktuje każdego człowieka. Nie jesteśmy dla Niego elementami ogromnej machiny ludzkości, nie jesteśmy klockami w wielkiej układance świata. Każdy człowiek jest dzieckiem Bożym, przez które Pan chce objawiać nieskończoną miłość '+' ks. Adam

czwartek, 10 lutego 2022

Powód ukrycia

Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej Jezus: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom". Ona Mu odparła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach". On jej rzekł: "Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę". Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku; a zły duch wyszedł.
Ukrycie Pana Jezusa zdradza głębokie pragnienia Jego Boskiego Serca. W pewien sposób skłania nas ono do bardziej sumiennego poszukiwania Boga. Skoro się ukrył, trzeba Go znaleźć. Miłość chce być szukana, chce być wytęskniona. Owszem, niektórzy dadzą sobie spokój, zrezygnują już po paru chwilach poszukiwań, ale to ci tylko, dla których Miłość niewiele znaczy. Pozostali zdobędą się na wysiłek, na wytrwałość, a przede wszystkim na pragnienie, które jest zdolne wypalić w nas wszystko, co Bogu się sprzeciwia, a wtedy już nic nas od Niego nie odłączy '+' ks. Adam

środa, 9 lutego 2022

Z ciałem i duszą

Jezus przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: "Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!" Gdy się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o tę przypowieść. Odpowiedział im: "I wy tak niepojętni jesteście? Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka, nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz do żołądka, i zostaje wydalone na zewnątrz». Tak uznał wszystkie potrawy za czyste. I mówił dalej: "Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".
Pan nasz nie neguje wartości uczynków zewnętrznych. natomiast wskazuje na ich właściwe kierunkowanie. Ciało nie jest złe, ale, w przeciwieństwie do duszy, jest śmiertelne. Budowanie ufności na ciele, jest budowaniem na prochu. Chodzi zatem o to, by wysiłki ciała włączyć w pracę duszy, tak by owoce naszych starań nie zakończyły się na tym świecie, ale razem z nami przeszły do życia '+' ks. Adam

wtorek, 8 lutego 2022

Tradycja

U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?" Odpowiedział im: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie". I mówił do nich: «Sprawnie uchylacie Boże przykazanie, aby swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, oraz: „Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie”. A wy mówicie: „Jeśli ktoś powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co miało być ode mnie wsparciem dla ciebie” – to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ani dla matki. I znosicie słowo Boże ze względu na waszą tradycję, którą sobie przekazaliście. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie".
Zachowywanie tradycji jest ważne, nie ma co do tego wątpliwości i jest to nasz obowiązek. Nasze życie chrześcijańskie opiera się na objawieniu i tradycji. Tyle że nie każdy zwyczaj jest elementem tradycji. Tradycja starszych to symbole wykrzywionego przeżywania prawa. To także zwyczaje czysto ludzkie, oderwane od Boga. Nawet jeśli żyjemy dziś według ludzkich przykazań, takimi są np. przykazania kościelne, albo piątkowy post od mięsa, albo post eucharystyczny, to wiemy, że przepisy te powstały jako owoc rozważania nad Bożym Słowem, jak owoc rozeznawania woli Boga lub też jako odpowiedź na pragnienie podobania się Bogu. Jezus przyjmuje nasze ludzkie zwyczaje i są one Mu miłe, gdy prowadzą nas do Niego, gdy pomagają głębiej przeżywać wiarę '+' ks. Adam

poniedziałek, 7 lutego 2022

Tłuste koty

Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli, odzyskiwali zdrowie.
Niezwykły musiał to być widok, gdy dorośli ludzie biegali po całej okolicy, by przynieść chorych do Jezusa. Jak mocna była ich wiara, że robili to, nie zważając na nic. Jak bardzo nam tego brakuje. Lubię czasem mówić, że przypominamy nieco tłuste koty, które, nawet jakby im machać myszą przed oczami, to nawet łapą by nie machnęły. Brakuje nam takiego pierwotnego zapału, takiej dziecięcej ciekawości, ufności i bezwarunkowej wiary. Może trzeba o to prosić, a nie czekać, aż się samo zmieni? '+' ks. Adam

niedziela, 6 lutego 2022

Zostawić sieci

Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: "Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!" A Szymon odpowiedział: "Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci". Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: "Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym". I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. A Jezus rzekł do Szymona: "Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił". I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.
Każdy z nas ma swoje sieci. To coś, co trzyma nas na brzegu, nad czym bezowocnie się pochylamy, na czym niby się dobrze znamy, ale do czego nie dopuściliśmy Jezusa. I ważne, by te sieci umieć zostawić. Wiadomo, że nie stanie się to w jakiś magiczny sposób. Najpierw, tak jak Szymon Piotr, trzeba posłuchać Słowa Jezusa. Posłuszeństwo Bogu zawsze owocuje, nawet wbrew światowej logice. I tego musimy się uczyć '+' ks. Adam

sobota, 5 lutego 2022

Iść przed Panem

Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: "Pójdźcie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco". Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu. Odpłynęli więc łodzią na pustkowie, osobno. Lecz widziano ich odpływających. Wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili. Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać o wielu sprawach.
Apostołowie trudzą się przy Dobrej Nowinie, nawet na posiłek nie mają czasu, a i tak ostatnie zdanie należy do Jezusa. Ostatecznie to Jezus lituje się nad tłumami, to On naucza, jakby poprawia po Apostołach. Jaki sens ma zatem nasza praca? Jest bardzo ważna, o ile zakorzeniamy ją w Chrystusie. Cały czas trzeba pamiętać, że to Chrystus działa, chce działać, przez nas. W pewien sposób Pan potrzebuje naszego zmęczenia, naszego głodu, naszego poświęcenia, by Jego łaska przynosiła owoc w wielu. I to nasz wielki przywilej, że możemy przygotowywać drogi Panu '+' ks. Adam

piątek, 4 lutego 2022

Mój heroizm

Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: "Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim". Inni zaś mówili: "To jest Eliasz"; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: "To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał". Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata". A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: "Proś mnie, o co chcesz, a dam ci". Nawet jej przysiągł: "Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: "O co mam prosić?" Ta odpowiedziała: "O głowę Jana Chrzciciela". Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: "Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela". A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Wielki był Jan Chrzciciel, który sam przecież chciał wciąż się umniejszać dla Chrystusa. Nawet w więzieniu, nawet z perspektywą zbliżającej się śmierci, mówi jasno: nie wolno ci. Zło jest złem zawsze. Grzech trzeba potępić zawsze, nawet za cenę życia. Tak, postawa Jana Chrzciciela to heroizm. Tak, jest to Ewangelia, która została dana nam wszystkim. Każdy ma swoją przestrzeń heroizmu, swoją drogę i swój sposób wypełniania Ewangelii. Ważne, by nikt nigdy Ewangelii nie sprzedał '+' ks. Adam

czwartek, 3 lutego 2022

Moc wspólnoty

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. "Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien». I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich". Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Choć dla każdego z nas Pan ma indywidualny plan, to jednak nie wyklucza to wspólnoty. Nawet jeśli ktoś ma powołanie do życia samotnego, to nie znaczy, że ma być samotnikiem, albo że jest wykluczony ze wspólnoty. Pan zbiera Apostołów razem, bo razem chce ich mieć przy Sobie i razem, po dwóch, chce ich wysłać z Dobrą Nowiną. Gdzie dwaj są w Imię Jezusa, tam On jest pośród nich. i to wystarczy. Dlatego Pan mówi, że nie trzeba dbać o dodatkowe zabezpieczenia. Nie potrzebują rzeczy, potrzebują drugiego człowieka, z którym będą mogli doświadczyć realnej obecności Jezusa. A my? Czy czasem rzeczy nie są dla nas czasem ważniejsze niż wspólnota. Jasne, rzecz nie zwróci nam uwagi, nie marudzi, nie ma focha, może sprawiać przyjemność, może ucieszyć. Tyle że żadna rzecz nie umie kochać i żadna rzecz nie przyjmie krzyża '+' ks. Adam

środa, 2 lutego 2022

Zawsze dla Pana

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”. A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
Anna nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. To chyba najpiękniejszy opis naszego powołania. Powie ktoś, że nie da się dziś tak żyć. To prawda, nie jest możliwe zamieszkanie na terenie świątyni tak jak niegdyś. Jednak chodzi tu o duchową więź z Jezusem. Każdy z nas ma w sobie powołanie Anny, by nie rozstawać się z Jezusem. W pewnym sensie nasze serce ma być stale zamknięte w tabernakulum wraz z Jezusem. Bo cóż znaczy nasza praca, nasza aktywność, nasze życie, jeśli nie jest zatopione w Boskim Sercu? '+' ks. Adam

wtorek, 1 lutego 2022

Być z Jezusem

Gdy Jezus przeprawił się z powrotem łodzią na drugi brzeg jeziora Genezaret, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: "Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła". Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele wycierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Posłyszała o Jezusie, więc weszła z tyłu między tłum i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: "Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa". Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w swym ciele, że jest uleczona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: "Kto dotknął mojego płaszcza?" Odpowiedzieli Mu uczniowie: "Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto Mnie dotknął". On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta podeszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, padła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swej dolegliwości". Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: "Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?" Lecz Jezus, słysząc, co mówiono, rzekł do przełożonego synagogi: "Nie bój się, wierz tylko!» I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Widząc zamieszanie, płaczących i głośno zawodzących, wszedł i rzekł do nich: "Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi". I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: "Talitha kum", to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!" Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść.
Świadkami wskrzeszenia małej dziewczynki są ci, którzy byli z Jezusem. Jakże to znamienne! Nie chodzi tylko o tych, których Jezus ze sobą wziął w tej chwili, ale o tych, którzy trwają z Nim w nieustannej więzi. Być z Jezusem - to jest nasze powołanie. Możemy mnóstwo zrobić, powiedzieć, możemy dużo się modlić, ale najważniejsze jest to, by być z Jezusem. A wciąż tak trudno o to '+' ks. Adam
Free Contact Form