Modlitwa o uzdrowienie

Dla tych, którzy chcą włączyć się w modlitwę o uzdrowienie za przyczyną śp Alicji, info TUTAJ

wtorek, 31 sierpnia 2021

Drogą Pana

Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”. I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy.
Na słowo Pana zły duch opuścił opętanego, nie wyrządzając mu krzywdy. I o tym mamy sobie nieustannie przypominać. Pan jest nasza mocą. On nas chroni. Zły duch, choć jest potężnym przeciwnikiem, nie ma nad nami żadnej władzy. Tę władzę ma Jezus. Uciekając się do Niego, nie musimy obawiać się naprawdę niczego. Przecenianie siły diabła jest mu na rękę, a nas prowadzi ku niezdrowej ciekawości. Naszą drogą jest Pan, nie zło '+' ks. Adam

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Pełne mocy Słowo

Jezus przyszedł do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym obwoływał rok łaski od Pana”. Zwinąwszy księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które płynęły z ust Jego. I mówili: „Czy nie jest to syn Józefa?” Wtedy rzekł do nich: „Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: "Lekarzu, ulecz samego siebie"; dokonajże i tu w swojej ojczyźnie tego, co się wydarzyło, jak słyszeliśmy, w Kafarnaum”. I dodał: „Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman”. Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się.
Słowa wdzięku, o których mowa w Ewangelii, a które płynęły z ust Jezusa, lepiej przetłumaczyć jako słowa łaski. Słowo Jezusa nie jest tylko dobrym słowem, budzącym zachwyt, podziw, ale jest przede wszystkim Słowem pełnym mocy, które stwarza, uzdrawia, uwalnia, zbawia. Ale zobaczcie, że to Słowo nie działa automatycznie, nie chce działać automatycznie. Zebrani w synagodze żydzi byli zdziwieni, ale nie wszyscy dali się pociągnąć temu Słowu. Właściwie, według Ewangelii, to wszyscy tam zebrani chcieli Jezusa strącić z góry. Podziw i zdumienie wobec słowa to za mało. O wiele ważniejsze jest przyjęcie słowa sercem. A tu potrzeba już pewnej decyzji, zaangażowania, zaufania, zapomnienia o sobie '+' ks. Adam

niedziela, 29 sierpnia 2021

Z wnętrza człowieka

U Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieobmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: "Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?" Odpowiedział im: "Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji". Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: "Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym".
Dziwna ta nasza przypadłość, że uchylamy Boże przykazania, a związujemy się wymyślonymi przez siebie przepisami, często całkowicie nielogicznymi. Nie pociąga nas prostota Boża, choć ludzką zawiłość słusznie odczytujemy jako ciężar. Taka to nasza kondycja po grzechu pierworodnym. I żeby nie skończyć na dnie, Pan mówi, byśmy spoglądali w swoje serce, bo tam odnajdziemy prawdę, która pomoże nam być przy Bogu nie tylko ustami '+' ks. Adam

sobota, 28 sierpnia 2021

Z chęcią

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: "Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!” Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Lubimy zrzucać odpowiedzialność na okoliczności: pogoda, samopoczucie, za dużo spraw, za mało spraw, nie ten czas, nie to miejsce. A potem jeszcze jesteśmy zdziwieni, że nic nam nie wychodzi. Natychmiastowy odzew dobrych sług sugeruje, że oni wchodzą głęboko w swoje zadania. Oni są gotowi niemalże na każde wezwanie pana i od razu wiedzą, co trzeba robić. Aby tak było w naszym życiu, potrzeba najpierw po prostu chęci. Tak, chęci. Od tego się zaczyna '+' ks. Adam

piątek, 27 sierpnia 2021

Drzemka

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
Ciekawe, że przypowieść nie gani panien za zaśnięcie na służbie. Wszystkie zasnęły, a mimo to część z nich nadal nazwana jest roztropnymi czy mądrymi. Jezus pokazuje nam, że życie chrześcijańskie nie jest perfekcyjnym wypełnianiem obowiązków, ale roztropnym przygotowaniem się do celu ostatecznego - do wiecznej uczty. Spanie może się przydarzyć - wiemy o tym aż nadto, zwłaszcza w czasie takiej pogody jak obecnie. Ale jeśli nie zostawiamy wszystkiego na ostatnią chwilę, drzemka nam nie zaszkodzi '+' ks. Adam

czwartek, 26 sierpnia 2021

Nowe wesele

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła moja godzina”. Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli. A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”. Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Pierwszy znak uczynił Jezus dla nowożeńców. To pokazuje, jak bardzo podoba się Bogu miłość i jedność. Małżeństwo jest pięknym znakiem miłości Trójcy Świętej. Bo dwoje kochających się osób jest w sakramencie małżeństwa zanurzanych w miłości Boga – a więc mamy już troje.  I dlatego widzimy taki atak na małżeństwo i rodzinę, które w zamyśle Boga są święte. Mamy zatem nadzieję, że tak jak uczynił Jezus pierwszy znak dla małżonków, tak też w obronie małżeństwa Pan dokona znaku ostatecznego i o też prośmy '+' ks. Adam

środa, 25 sierpnia 2021

Pobielany grób

Jezus przemówił tymi słowami: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych oraz mówicie: „Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie bylibyśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków”. Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków. Dopełnijcie i wy miary waszych przodków!"
Da się zauważyć, że w takich fragmentach jak powyższy, dosyć łatwo nie myślimy o sobie. Łatwiej zapewne myśleć o jakichś innych, złych faryzeuszach w dawnych czasach. A przecież 'pobielane groby' to nie przeszłość. To jest bardzo aktualna przeszkoda, która niszczy naszą więź z Jezusem. Pan mówi dziś, że nie chce naszej poprawności, chce miłości, szczerej, prawdziwej, ufnej i czystej. Poprawność nie ma z tym nic wspólnego, bo poprawność dba tylko o nasze 'ego', by je popieścić, by je podtuczyć. Lekarstwem na to jest dziecięca miłość, praktykowana z wolą naszego Pana '+' ks. Adam

wtorek, 24 sierpnia 2021

Zobacz

Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu". Rzekł do niego Natanael: "Czyż może być co dobrego z Nazaretu?" Odpowiedział mu Filip: "Chodź i zobacz". Jezus ujrzał, jak Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: "Patrz, to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu". Powiedział do Niego Natanael: "Skąd mnie znasz?" Odrzekł mu Jezus: "Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod drzewem figowym". Odpowiedział Mu Natanael: "Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!" Odparł mu Jezus: "Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: „Widziałem cię pod drzewem figowym?” Zobaczysz jeszcze więcej niż to". Potem powiedział do niego: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego".
Filip mówi: znaleźliśmy Mesjasza. Znaleźliśmy, a  więc najpierw szukaliśmy. I to nie on sam jeden, ale jakaś wspólnota. Poszukiwanie Jezusa, pragnienie doświadczenia Go, zwłaszcza przeżywane we wspólnocie, zawsze owocuje. By pomóc innym spotkać Jezusa, nie trzeba dużo mówić, ale trzeba podzielić się swoim doświadczeniem, trzeba móc powiedzieć – znalazłem Boga. I mówić o Nim swoim życiem, nie na podstawie przeczytanych książek, obejrzanych filmików, ale na podstawie własnego doświadczenia. Chodź i zobacz – mówi Filip do Natanaela. Przekonaj się sam, uwierzysz na skutek swojego doświadczenia, a nie na podstawie moich słów. Prośmy Pana, by dał nam takich Filipów w życiu, ale i byśmy my sami stawali się Filipami dla innych '+' ks. Adam

poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Rozumnie

Jezus przemówił tymi słowami: "Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy, bo przemierzacie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: „Kto by przysiągł na przybytek, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą”. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: „Kto by przysiągł na ołtarz, nic to nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą”. Ślepcy! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada".
Jest gdzieś w nas taka pokusa, by wszystko, co uznamy za związane z wiarą, natychmiast bezkrytycznie przyjmować. Często człowiek pomija tu rolę rozumu, daru roztropności i mądrości i kwestię w ogóle rozeznawania. Żydzi też tworzyli sobie swoje rytuały – przysięgasz na ołtarz – przysięga nie obowiązuje, przysięgasz na złożoną na ołtarzu ofiarę – to już tak. I musimy się przed tym bronić, żeby nie zagubić siebie i żeby nie wystawiać wiary ani Boga na pośmiewisko. Po to mamy rozum, po to Pan Bóg daje nam roztropność, by nie być bezmyślnym i by bezmyślnie nie przyjmować wszystkiego, co do nas dochodzi. To, że ktoś czyni się prorokiem Boga, nie znaczy, że jest nim rzeczywiście. I dlatego tak bardzo potrzebna jest nam wspólnota Kościoła, aby nie zbłądzić '+' ks. Adam

niedziela, 22 sierpnia 2021

Z miłością i wiarą

W synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: "Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem". A wielu spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, mówiło: "Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?" Jezus jednak, świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: "To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był przedtem? To Duch daje życie; ciało na nic się nie zda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą". Jezus bowiem od początku wiedział, którzy nie wierzą, i kto ma Go wydać. Rzekł więc: "Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie zostało mu to dane przez Ojca". Od tego czasu wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: "Czyż i wy chcecie odejść?" Odpowiedział Mu Szymon Piotr: "Panie, do kogo pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A my uwierzyliśmy i poznaliśmy, że Ty jesteś Świętym Bożym".
Podstawą naszej relacji z Panem jest miłość i wiara. Mówi wyraźnie Szymon Piotr - myśmy poznali i uwierzyli. Nie wszystko musimy rozumieć, nie wszystko musi być jasne i logiczne po ludzku. Ważne, by uwierzyć, ze jest Boże. To jest nasza gwarancja. Czasem może być ciężko. Czasem powiemy: trudna jest ta mowa. Ale nie można odejść. To znaczy jesteśmy wolni, ale to wielki błąd, by odejść z takiego powodu  '+' ks. Adam

sobota, 21 sierpnia 2021

Posłuszeństwo

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony".
Jezus mówi wyraźnie: jeśli pasterze źle postępują, uczynków ich nie naśladujcie, ALE czyńcie i zachowujcie wszystko, co wam polecą. Zadziwiające. Ale takie jest właśnie posłuszeństwo, które wynika z ogromnej władzy, jaką Jezus przekazał Kościołowi: cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie. Pan nie boi się nam zaufać. Nawet jeśli mamy inne zdanie, albo rzeczywiście wiemy lepiej, nie zwalnia nas to z posłuszeństwa, poza namową do grzechu. Iluż to teraz wierzących wie lepiej, iluż niestety księży wie wszystko lepiej, pokazując, że posłuszeństwo nie obowiązuje, niejednokrotnie odrywając się od Ewangelii, albo przyjmując ją jedynie fragmentami. Kto się poniża, będzie wywyższony '+' ks. Adam

piątek, 20 sierpnia 2021

Nowy fundament

Gdy faryzeusze posłyszeli, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę, zapytał: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?" On mu odpowiedział: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Na tych dwóch przykazaniach zawisło całe Prawo i Prorocy". 
Pytanie faryzeuszów, choć dwuznaczne i podszyte chęcią manipulacji, miało swoje uzasadnienie. Pamiętajmy, że żydzi tych przykazań mieli ponad sześćset. Mając świadomość, że wręcz niemożliwym było spełnienie wszystkich, trzeba było ustalić, które jest najważniejsze i przestrzegać choć tego. I to jest zrozumiałe. Ale warto podkreślić, że w ten sposób faryzeusze, choć nie chcą, stają przed fundamentem Ewangelii. Pan wyjaśnia im, jaka od wieków jest wola Boża i co jest treścią Nowego Przymierza. Ostatecznie jednak każdy sam musi dokonać wyboru '+' ks. Adam

czwartek, 19 sierpnia 2021

Goście

Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: «Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: „Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę; woły i tuczne zwierzęta ubite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę!” Lecz oni zlekceważyli to i odeszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy, pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: „Uczta weselna wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala weselna zapełniła się biesiadnikami Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka nieubranego w strój weselny. Rzekł do niego: „Przyjacielu, jakże tu wszedłeś, nie mając stroju weselnego?” Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych". 
Uczta weselna, o której mówi Pan, nie za bardzo też do nas przemawia i nie chodzi tylko o kontekst polskich wesel. Wszak Ewangelia wspomina o anonimowych gościach, w których trzeba zobaczyć całą ludzkość. Pan zaprasza wszystkich, ale niestety większość lekceważy zaproszenie, zastawiając się tanimi wymówkami. I czasem przydarza się to także nam. Zabiegamy o tyle spraw, przejmujemy się tyloma rzeczami, zapominając o zaproszeniu na ucztę. W naszym ziemskim wymiarze jest to zaproszenie na Eucharystię – Pan wszystko przygotował. Udział w uczcie zaspokoi wszystkie nasze potrzeby i ukoi cały nasz ból. Udział w tej ziemskiej uczcie przygotowuje nas do uczty w niebie. Pomaga nam zatęsknić za niebem bez fałszywych wyobrażeń i bez uciekania się do wymówek '+' ks. Adam

środa, 18 sierpnia 2021

Pierwsze miejsce

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: „Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił. Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: „Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?” Odpowiedzieli mu: „Bo nas nikt nie najął”. Rzekł im: „Idźcie i wy do winnicy”. A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: „Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych”. Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze. Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: „Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzy znosiliśmy ciężar dnia i spiekotę”. Na to odrzekł jednemu z nich: „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czyż nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje, i odejdź. Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?” Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi".
Ciężko nam przyjąć dzisiejszą Ewangelię. Poczucie sprawiedliwości i solidarność z pokrzywdzonymi wręcz uniemożliwiają nam zrozumienie postępowania gospodarza. A teraz pomyślmy, że jesteśmy tymi z jedenastej godziny. Czy nadal trudno przyjąć tę Ewangelię? Zobaczcie poczucie sprawiedliwości zbyt szybko związaliśmy z poczuciem własnej doskonałości. I tu widzimy, że doskonałość nie ma zbyt wiele wspólnego ze świętością. Doskonałość chce zająć pierwsze miejsce. Świętość też chce zająć pierwsze miejsce ale pierwsze z możliwych i we wspólnocie z innymi '+' ks. Adam

wtorek, 17 sierpnia 2021

Ucho igielne

Jezus powiedział do swoich uczniów:" Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego". Gdy uczniowie to usłyszeli, bardzo się przerazili i pytali:" Któż więc może być zbawiony?" Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe". Wtedy Piotr rzekł do Niego: " Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?" Jezus zaś rzekł do nich: "Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście szczepów Izraela. I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci, siostry, ojca, matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne posiądzie na własność. Wielu zaś pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi".
Wspomniane w Ewangelii 'ucho igielne' wcale nie musi oznaczać końca igły, choć na wyobraźnie działa świetnie. Niektórzy uważają (choć nie ma tu potwierdzenia naukowego), że Jezusowi mogło chodzić o boczne, małe wejście przy bramie do miasta (jak na załączonym zdjęciu). Gdy bramy na noc zamykano, spóźnialscy mogli dostać się do miasta przez bardzo wąski, mały otwór, skuleni i na kolanach. Byłby to niezwykły symbol duchowego ubóstwa, które każe pozbyć się jakiegokolwiek ciężaru i w całkowitym uniżeniu wejść do Domu Ojca. Tak czy inaczej, oba tłumaczenia wskazują na to, że drogą do nieba najlepiej iść na kolanach i z sercem oczyszczonym ze wszystkiego, by Bóg mógł nas napełnić Sobą '+' ks. Adam

poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Będąc doskonałym

Pewien człowiek podszedł do Jezusa i zapytał: "Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?" Odpowiedział mu: "Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowuj przykazania". Zapytał Go: "Które?" Jezus odpowiedział: "Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego jak siebie samego". Odrzekł Mu młodzieniec: " Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje?" Jezus mu odpowiedział: "Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!" Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Każdy z nas staje przed wyborem, czy dać sobie spokój i zadowolić się tym, co udało się osiągnąć, czy może zaryzykować i rzucić się w nieznane, ze świadomością, że nie wiadomo czy się uda. Pan zezwala nam na to ryzyko; można nawet powiedzieć, że w pewien sposób sam ryzykuje, bo stawia człowieka przed wyborem, którego człowiek sam pragnie, ale który ostatecznie może odrzucić, jak ów młodzieniec. W miarę łatwo wypełnić pewne praktyki, zwłaszcza jak dojdzie do tego nawyk. Ale Boża doskonałość to nie doskonałe wypełnianie praktyk, a odnalezienie Boga w swoim życiu, odnalezienie prawdy. I dlatego Jezus mówi – chodź za Mną. Przy czym u początku tego zaproszenia leży wolność: jeśli chcesz '+' ks. Adam

niedziela, 15 sierpnia 2021

Gościnność

Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w pokoleniu Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: "Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana". Wtedy Maryja rzekła: "Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest Jego imię. A Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, co się Go boją. Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił. Ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Jak przyobiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki". Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.
Gdy Maryja przekracza progi domu Elżbiety, ta zostaje napełniona Duchem Świętym, a nienarodzony jeszcze Jan porusza się z radości pod jej sercem. Polska gościnność znana jest na całym świecie – zastaw się, a postaw się; gość w dom, Bóg dom. Ale czy rzeczywiście nasza polska gościnność jest zawsze Bożą gościnnością? Czy przekraczając progi czyjegoś domu przynosimy ze sobą Boga, wprowadzamy w ten dom Bożą radość, pokój? Tak naprawdę to niewiele potrzeba. Najpierw naszej chęci, by stać się narzędziem w rękach Bożych. Kiedy następnym razem będziesz wybierał się do kogoś, może nawet dzisiaj, powiedz – Panie Jezu, chcę tam iść w Twoje imię, chcę tam zanieść Ciebie, chcę stać się Twoim posłańcem. I uwierzcie, że tyle wystarczy. Pan czeka na naszą dyspozycyjność. On dokona wszystkiego, ale chce tego dokonać przy naszym udziale. A nasz udział to miłość. Bo właśnie miłość kazała Maryi ruszyć w trudną i daleką drogę. Miłość kazała jej nie zważać na siebie, byle tylko pomóc potrzebującemu. Miłość kazała wyśpiewać pieśń wdzięczności i uwielbienia, nie zatrzymując uwagi na sobie, ale na Bogu. Co robiła Maryja u Elżbiety? Zwyczajne rzeczy: sprzątała, prała, gotowała, przygotowywała wyprawkę dla dziecka. Co robiła? Nadzwyczajne rzeczy: bo dała siebie, swój czas w miłości. A więc do dzieła, drodzy. W miłości '+' ks. Adam

sobota, 14 sierpnia 2021

Absolutna miłość

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali".
Św. Jan umieszcza te słowa w czasie Ostatniej Wieczerzy. Ofiara Jezusa wypływa z absolutnej miłości. Jan chce nam przekazać, że tej miłości nie trzeba się bać, trzeba ją przyjąć. To zadziwiające, że choć nie musimy przed Panem silić się na poprawność, tak o nią zabiegamy, wciąż zapominając o znacznie prostszej drodze. Jest nią dziecięce oddanie, zawierzenie. Dziecięca ufność otwiera dla nas skarby Bożego Serca i, jak wielokrotnie zapewnia nas Pan, sprawia, że Bóg niczego nam nie odmawia '+' ks. Adam

piątek, 13 sierpnia 2021

Od początku

Faryzeusze przystąpili do Jezusa, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" On odpowiedział: "Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł: „Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem”. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela". Odparli Mu: "Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" Odpowiedział im: "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było. A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba że w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo ". Rzekli Mu uczniowie: "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić". On zaś im odpowiedział: "Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"
Przyjście Syna Bożego jest rzeczywiście stworzeniem świata na nowo. Zatwardziałość człowieka uniemożliwiła mu odczytywanie Bożego zamysłu, a więc także zamknęła na życie wieczne. Jezus przyszedł, by pokazać człowiekowi plan początku. Dobro, prawda i piękno wypełniające dzieło stworzenia w Jezusie odzyskują swój blask, to znaczy są możliwe do odczytania przez człowieka. I nie dotyczy do tylko kwestii małżeństwa czy czystości, ale całego naszego życia '+' ks. Adam

czwartek, 12 sierpnia 2021

Miłość siedemdziesiąt siedem razy

Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu". Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan.
'Piotr chciał trochę pójść po najniższej linii oporu. Skąd my to znamy? Ale w miłości tak się nie da. Jedyne granice, jakie stawia miłość to granice wobec grzechu. Na zło miłość nie zezwala, ale niszczy je swoją siłą. I dlatego siedemdziesiąt siedem razy to recepta nie tylko na przebaczanie, ale w ogóle na nasze życie, tak często ranione grzechem. Nie ma innego sposobu walki z grzechem jak miłość. Tylko trudno to zrozumieć, a jeszcze trudniej zaakceptować +' ks. Adam

środa, 11 sierpnia 2021

Twój brat

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwóch z was na ziemi zgodnie o coś prosić będzie, to wszystko otrzymają od mojego Ojca, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich".
Wydaje się, że w kwestii upomnienia braterskiego pomijamy najczęściej wszystkie wymienione w Ewangelii etapy przechodząc do konkluzji: niech ci będzie jak poganin i celnik. Ciężko zwrócić komuś uwagę. Najlepiej wychodzi nam to za czyimiś plecami. Ale czy na pewno w słowach Jezusa odnajdujemy wezwanie do oceny? Przecież miłować mamy nawet nieprzyjaciół, a co dopiero braci! Mowa Jezusa zaczyna się od słów: gdy twój brat. Kluczem do tworzenia, kształtowania i rozwijania naszych relacji jest braterstwo. Doświadczenie, że Bóg otacza mnie braćmi, bo chce bym wzrastał w świętości we wspólnocie jest fundamentalne dla wypełniania przykazania miłości. Jezus nie mówi, że to braterstwo jest łatwe: brat może zgrzeszyć przeciw tobie. Ale miłość Boga jest w stanie te rany uleczyć '+' ks. Adam

wtorek, 10 sierpnia 2021

Zadowoleni

Jezus powiedział do swoich uczniów: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto miłuje swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec".
Pojawia się czasem taka myśl, że więź z Jezusem jest w gruncie rzeczy sprawą trudną i nie za bardzo przyjemną – obowiązki, umartwienia, posty. Wezwanie do obumierania na wzór pszenicznego ziarna czy do nienawiści wobec życia na tym świecie, wydaje się potwierdzać nasze przeświadczenie. Ale zauważcie, że Pan Jezus nie mówi, że ma w nas obumrzeć radość życia, zadowolenie, doświadczanie przyjemności. Ma obumrzeć w nas to, co wynika z pożądania, które rodzi w nas grzech. Radość, doświadczanie nawet małych przyjemności – np. delektowanie się kawą, uśmiech i śmiech nie sprzeciwiają się Bogu i Jego zamysłowi świętości dla nas. Nie oznacza to jednak, że Pan zachęca, byśmy czynili sobie z tego swojego bożka. Można niestety być zadowolonym staczając się po równi pochyłej wprost w objęcia czeluści piekła. Nie raz słyszałem ludzi, którzy cieszyli się, że potrafią załatwić coś na lewo, że udało im się pójść na skróty, że są tacy zaradni. Samo zadowolenie nic nie znaczy. Ale też posępne spuszczenie głowy nie oznacza, że mamy do czynienia z człowiekiem wiary, no chyba że wiary w siebie '+' ks. Adam

poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Z roztropnością

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Królestwo niebieskie podobne jest do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”. Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam”. Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
Jezus wychwala czujność jako cnotę konieczną na drodze wiary. Czuwające panny nazwane są roztropnymi, a jak ujmie to KKK „roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum do rozeznawania w każdej okoliczności naszego prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia”. Roztropność wzmacnia naszą rozumność, a więc tę cechę, która upodabnia nas do Boga. Czuwanie jest także oznaką miłością. Kto kocha, ten czeka. Dlatego śpiewamy w apelu jasnogórskim: jestem, pamiętam, czuwam. Brak czuwania to w przekazie ewangelicznym – głupota, bo tak nazywa Jezus drugie pięć panien – nie tyle nierozsądne, ile w języku oryginalnym – głupie. Przegapienie godziny przejścia prawdziwego Oblubieńca jest absolutną głupotą, zwłaszcza, że tracimy czas i siły na tyle zbędnych spraw '+' ks. Adam

niedziela, 8 sierpnia 2021

Zbyt długa droga

Eliasz poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod jednym z janowców i pragnąc umrzeć, powiedział: "Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków". Po czym położył się pod jednym z janowców i zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: "Wstań, jedz!" Eliasz spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Zjadł więc i wypił, i znów się położył. Ponownie anioł Pański wrócił i trącając go, powiedział: "Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga". Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie umocniony tym pożywieniem szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb.
Wielokrotnie człowiek przeżywa swoiste opuszczenie przez Boga, nie rozumie Bożego działania. Żali się przed sobą czy przed światem – że o to tyle poświęcił, tak bardzo się stara, tak próbuje żyć po Bożemu, a wydaje się, że Bóg o nim zapomniał, że Bóg stał się obcy – cierpienie, choroba, śmierć kogoś bliskiego, samotność, bieda, nóż wbijany w plecy przez najbliższych, najbardziej zaufanych – nie ma, po co żyć. I być może zdarzyło się nam wołać – Panie, zabierz mnie stąd, niech to wszystko wreszcie się skończy. I co robi Pan? Dokładnie to, co zrobił w przypadku Eliasza – posyła swojego anioła z podpłomykiem mocy, podpłomykiem-symbolem i mówi : "Wstań, jedz, bo przed tobą długa droga". Mocą tego pokarmu Eliasz idzie 40 dni i nocy do Bożej Góry Horeb, na której Eliasz doświadczy spotkania z Bogiem. Pan nie oszukuje nas, że życie nas, jako wierzących będzie łatwe i proste. Przed tobą długa droga – mówi Pan. Wiele trudu, wiele bólu dostarczy ci życie na ziemi zbrukanej grzechem. Ale nie martw się – nie jesteś na tej drodze sam. Oto daje ci pokarm, który pomoże ci przetrwać tę wędrówkę – daję ci Siebie. Słowa Anioła precyzyjniej byłoby oddać jako: bo ta droga jest dla ciebie zbyt długa. Bóg wie, że bez Jego pomocy, bez Jego opieki nie damy rady i dlatego daje nam Siebie '+' ks. Adam

sobota, 7 sierpnia 2021

Odrobina zaufania

Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i padając przed Nim na kolana, prosił: "Panie, zlituj się nad moim synem! Jest epileptykiem i bardzo cierpi; bo często wpada w ogień, a często w wodę. Przyprowadziłem go do Twoich uczniów, lecz nie mogli go uzdrowić". Na to Jezus odrzekł: "O plemię niewierne i przewrotne! Jak długo jeszcze mam być z wami; jak długo mam was znosić? Przyprowadźcie Mi go tutaj!" Jezus rozkazał mu surowo, i zły duch opuścił go. Od owej pory chłopiec odzyskał zdrowie. Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i zapytali: "Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?" On zaś im rzekł: "Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego".
Siła wiary nie leży w naszych zdolnościach i nie objawia się w naszej potędze. Siła wiary ma nas doprowadzić do Boga i do doświadczenia Jego mocy, Jego potęgi. Marzenie o wielkiej wierze, jest w gruncie rzeczy marzeniem o własnej wielkości. Chcemy zadziwić świat, a przynajmniej najbliższych. Modlę się o zdrowie – jest. Modlę się o pracę – proszę. Modlę się jedność w małżeństwie – gotowe. I rośnie nam taki mały światek, w którym Pan Bóg byłby trochę dodatkiem, trochę rozrywką, ale tak naprawdę to człowiek byłby w centrum tego świata. Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy (…) nic nie będzie dla was niemożliwego '+' ks. Adam

piątek, 6 sierpnia 2021

Góry naszego życia

Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: "Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza". Nie wiedział bowiem, co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: "To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie". I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z martwych.
Niesamowite jest to, że wspinaczka na górę i doświadczenie na jej szczycie nie stało się celem. Jezus zabrał apostołów ze sobą na górę, ale potem razem z nimi wrócił do codzienności. Choć góry naszego życia mogą skutkować wielkimi wydarzeniami, wielkimi interwencjami Boga, to nie są naszym celem. One są przystankiem w drodze, są wzmocnieniem, drogowskazem, podporą. Nie idziemy na górę, by tam zostać. Idziemy, byśmy bogatsi o doświadczenie tej góry, prostowali swe drogi ku Bogu '+' ks. Adam

czwartek, 5 sierpnia 2021

Walka w nas

Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" A oni odpowiedzieli: "Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków". Jezus zapytał ich: "A wy za kogo Mnie uważacie?" Odpowiedział Szymon Piotr: "Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego". Na to Jezus mu rzekł: "Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Wtedy surowo zabronił uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Mesjaszem. Odtąd zaczął Jezus Chrystus wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: "Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku".
Niemalże w sekundzie przeszedł Szymon Piotr drogę od "Błogosławiony jesteś, Szymonie" do "zejdź Mi z oczu, szatanie". Nie myśl, że to jedynie domena Piotra. W każdym z nas, bez przesady można powiedzieć też, ze w każdej sekundzie, toczy się ta sama walka. Są w nas wielkie pragnienie, rozgrzewane ogniem Ducha Świętego i są w nas nieustanne wysiłki stawiania na swoim, wzmacniane diabelskim podszeptem. Gdyby to była walka między Bogiem, a złym duchem, już mielibyśmy zwycięstwa Boga. Ale tak walka jest naszą walką: między wolnością a samowolą, między posłuszeństwem a nieposłuszeństwem, między naszym 'ja', a Bożym 'Ty'. Z błogosławieństwem '+' ks. Adam

środa, 4 sierpnia 2021

Jubileusz - 3000!!!

Dzisiejszy post z rozważaniem był 3000-nym na moim blogu. Taki drobny jubileusz. Z tej okazji mam dla Was małą niespodziankę. Ciesząc się każdym z Was i z duchowej wspólnoty, którą tworzymy, chciałem odwdzięczyć się modlitwą. Kręcąc kołem, dowiesz się, jak modlitwę dziś za Ciebie odmówię. Niech Pan obficie Ci błogosławi :)


Milczący Pan

Jezus podążył w okolice Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha". Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: "Odpraw ją, bo krzyczy za nami". Lecz On odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela". A ona przyszła, padła Mu do nóg i prosiła: "Panie, dopomóż mi". On jednak odparł: "Niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom". A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu ich panów". Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz!" Od tej chwili jej córka była zdrowa.
Kiedy myślę o milczeniu Jezusa z dzisiejszej Ewangelii natychmiast staje mi przed oczami inna scena milczenia - milczenie w czasie sądu w Godzinie Jezusa. Milczenie Pana nie jest kaprysem czy znakiem wyniosłości. To milczenie daje człowiekowi czas, by zaczął słuchać i by w ten sposób doszedł do prawdy. Pan daje nam czas, byśmy mieli szansę wyjść z hałasu świata, w którym nie da się usłyszeć Boga. To milczenie płynie ze źródła Bożej miłości. Ale widzimy, że nie działa automatycznie. W przypadku Kananejki przyniosło obfity owoc: wiary i nawrócenia. Ale Jezus milczał wobec Kajfasza, wobec starszyzny żydowskiej, wobec Piłata, na drodze krzyżowej i...? No właśnie. Nam Pan również daje Swe święte milczenie. Od nas zależy, czy je przyjmiemy '+' ks. Adam

wtorek, 3 sierpnia 2021

Czas dla Ojca

Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już o wiele stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: "Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!" Na to odezwał się Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!" A On rzekł: "Przyjdź!" Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, podszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie!" Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, człowiecze małej wiary?" Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym". Gdy się przeprawili, przyszli do ziemi Genezaret. Ludzie miejscowi, poznawszy Go, posłali po całej tamtejszej okolicy i znieśli do Niego wszystkich chorych, prosząc, żeby ci przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni.
Wczoraj słyszeliśmy o odosobnieniu Jezusa, które stało się początkiem cudu rozmnożenia chleba, dziś Ewangelia mówi o odosobnieniu, będącym jego dopełnieniem. I w ten sposób mamy złotą zasadę naszego postępowania: wszystko zaczynać i kończyć z Bogiem. Co więcej, Pan Jezus pokazuje i uczy, że dla Boga nie mamy dawać skrawków czasu, który gdzieś tam nam zostaje, ale ten czas mamy świadomie wybierać, nawet kosztem czasem snu, czasem odpoczynku, czasem swoich zajęć. Pan Jezus nie stronił od pracy, zarówno od tej zawodowej, fizycznej przed rozpoczęciem działalności publicznej, jak i od tej związanej z głoszeniem Dobrej Nowiny. Pan wielokrotnie poświęcał cały dzień na bycie z ludźmi, ale nigdy nie rezygnował z bycia z Ojcem, nawet jeśli poświęcał na to nocny odpoczynek '+' ks. Adam

poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Ku Eucharystii

Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd łodzią na pustkowie, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: "Miejsce to jest pustkowiem i pora już późna. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności". Lecz Jezus im odpowiedział: "Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!" Odpowiedzieli Mu: "Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb". On rzekł: "Przynieście Mi je tutaj". Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do syta, a z tego, co pozostało, zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci.
Cud rozmnożenia chleba w ujęciu św. Mateusza jest niesamowicie podobny do opisu Ostatniej Wieczerzy. Mateusz nie skupił się na samym cudzie, bo takie znane już były w Starym Testamencie, wystarczy wspomnieć Eliasza, Elizeusza, czy choćby czytany wczoraj fragment o mannie z nieba. Mateusz widzi w cudzie Jezusa zapowiedź Eucharystii. I cud i Ostatnia Wieczerza mają miejsce o tej samej porze – gdy zapadł wieczór. Uczestnicy obu wydarzeń zajmują tę samą pozycję – siedzą, a właściwie była to pozycja półleżąca. W obu przypadkach Jezus dokonuje z chlebem tych samych gestów, i co warte odnotowania, w tej samej kolejności: wziął, odmówił błogosławieństwo, połamał, dał. I wreszcie tacy sami są uczestnicy obu wydarzeń – to uczniowie Jezusa, ci, którzy słuchają Jego słowa i chcą za Nim iść. I my jesteśmy wezwani do wejścia w tę tajemnicę. Zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków. Jezus troszczy się, aby nic, co dał Mu Ojciec nie zginęło i tworzy nowy naród wybrany – nowe dwanaście pokoleń, w których jest miejsce dla każdego z nas '+' ks. Adam

niedziela, 1 sierpnia 2021

Bym jak Ty stał się chlebem

Z dedykacją dla wszystkich, którzy noszą w sobie pragnienie bycia połamanym z miłości na chwałę Boga i dla zbawienia tych, którzy stracili swój głód. Dobrej niedzieli. Niech Pan Was błogosławi.



Chleb życia

Kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że na brzegu jeziora nie ma Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: "Rabbi, kiedy tu przybyłeś?" W odpowiedzi rzekł im Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec". Oni zaś rzekli do Niego: "Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boga?" Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: "Na tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On posłał". Rzekli do Niego: "Jaki więc Ty uczynisz znak, abyśmy go zobaczyli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: „Dał im do jedzenia chleb z nieba”". Rzekł do nich Jezus: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu". Rzekli więc do Niego: "Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!" Odpowiedział im Jezus: "Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie". 
Bardzo często szukamy chleba, a nie Jezusa. Chcemy najeść się do syta, ale tylko ziemskim pokarmem. I dlatego stale jesteśmy głodni i mówię tu o szeroko pojętym głodzie. Ciągle czegoś nam brakuje, ciągle za czymś gonimy, ciągle nie mamy pokoju. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus mówi: Modlić się, to nie znaczy wiele mówić, ale wiele kochać. Parafrazując tę wielką Świętą, trzeba powiedzieć: życie duchowe to nie modlitwy, długie godziny na klęczkach, kolejne nowenny, koronki, litanie, ale to więź z Bogiem i to więź miłości. Szukając w wierze, w życiu duchowym czegokolwiek czy kogokolwiek, poza Bogiem, będziemy wciąż nienasyceni i będziemy próbowali ten głód zaspokajać swoimi potrzebami, wyobrażeniami, pomysłami. Będziemy wołać jak tłumy z Ewangelii: Panie, dawaj nam zawsze ten chleb, w ogóle nie zważając na to, że jedynym Chlebem życia jest Jezus. Św. Filip Neri ujął to bardzo trafnie: Kto chce czego innego niż Chrystusa, nie wie czego chce; kto pragnie czego innego niż Chrystusa, ten nie wie czego pragnie; kto trudzi się, ale nie ze względu na Chrystusa, ten nie wie co czyni. No właśnie. Czy zatem wiesz, czego chcesz? Wiesz, czego pragniesz? Wiesz, dla kogo się trudzisz? '+' ks. Adam

Free Contact Form