Modlitwa o uzdrowienie

Dla tych, którzy chcą włączyć się w modlitwę o uzdrowienie za przyczyną śp Alicji, info TUTAJ

wtorek, 31 marca 2020

Wolno - nie wolno


Jezus powiedział do faryzeuszów: Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie. Rzekli więc do Niego żydzi: Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie? A On rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich. Powiedzieli do Niego: Kimże Ty jesteś? Odpowiedział im Jezus: Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego. A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba. Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.
Kiedy słyszymy, że czegoś nie można włącza się nam wrodzony mechanizm obrony swojej wolności. Jak to? Ja, nie mogę? Mnie czegoś nie wolno? Tymczasem Pan nie mówi, że czegoś nam nie wolno. On uczy nas prawdy, że jeżeli decydujemy się na życie świata, możemy tyle, ile może świat. Jeśli zaś chcemy żyć życiem nowego człowieka, możemy doświadczyć Jego bliskości. Wybór należy do nas. Bóg nie decyduje za nas. On na nas czeka, On nas zaprasza, ale decyzję każdy musi podjąć sam '+' ks. Adam

poniedziałek, 30 marca 2020

Więź z Ojcem


Jezus przemówił do faryzeuszów tymi słowami "Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia". Rzekli do Niego faryzeusze: "Ty sam o sobie dajesz świadectwo. Twoje świadectwo nie jest prawdziwe". W odpowiedzi rzekł do nich Jezus: "Nawet jeżeli Ja sam o sobie daję świadectwo, to świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem, skąd przyszedłem i dokąd idę. Wy zaś nie wiecie ani skąd przychodzę, ani dokąd idę. Wy osądzacie według zasad tylko ludzkich. Ja nie sądzę nikogo. A jeślibym nawet sądził, to sąd mój jest prawdziwy, ponieważ nie jestem sam, lecz Ja i Ten, który Mnie posłał. Także w waszym Prawie jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest prawdziwe. Oto Ja daję świadectwo o sobie samym oraz zaświadcza o Mnie Ojciec, który Mnie posłał". Na to powiedzieli Mu: "Gdzież jest twój Ojciec?" Jezus odpowiedział: "Nie znacie ani Mnie, ani mego Ojca. Gdybyście Mnie poznali, poznalibyście i mojego Ojca". Słowa te wypowiedział przy skarbcu, kiedy nauczał w świątyni. Mimo to nikt Go nie pojmał, gdyż godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
W całej rozmowie, w osądach faryzeuszów, w ich zarzutach, Pan bardzo mocno odwołuje się do więzi z Ojcem. Trwanie w relacji miłości daje jedyny powód działania i powołania Jezusa. Żadne ludzkie osądy, oczekiwania, wyobrażenia, ale świadomość miłości Ojca. Tak samo jest z nami. Tak samo musi być z nami. W przeciwnym wypadku będziemy miotać się wśród opinii o nas, sądów o ty, co lepsze, co prawdziwe, co ważne, wśród ludzkich pomysłów i sposobów na życie. tylko wieź z Ojcem przynosi nam pokój i potwierdzenie, że jesteśmy dziećmi Boga '+' ks. Adam

niedziela, 29 marca 2020

Bóg i człowiek


Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat, Łazarz, chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: "Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz". Jezus, usłyszawszy to, rzekł: "Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą". A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Gdy posłyszał o jego chorobie, pozostał przez dwa dni tam, gdzie przebywał. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: "Chodźmy znów do Judei". Rzekli do Niego uczniowie: "Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz?" Jezus im odpowiedział: "Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeśli ktoś chodzi za dnia, nie potyka się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła".

sobota, 28 marca 2020

Prawda i wyobraźnia


Wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: Ten prawdziwie jest prorokiem. Inni mówili: To jest Mesjasz. Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem? I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki. Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: Czemuście Go nie pojmali? Strażnicy odpowiedzieli: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia. Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei. I rozeszli się - każdy do swego domu.
Łatwo wpaść w pułapkę ocen, sądów i wyroków. Widzimy tyle, ile widzimy. I na podstawie tego wycinka, wsparci wyobraźnią i pychą, kreujemy naszą rzeczywistość, przyjmując ją za prawdę. Trudno było żydom uwierzyć w Jezusa, bo wyczekiwali swojego mesjasza. Jezus nie pasował do ich wyobrażenia. I tak samo jest dzisiaj. Tworzymy sobie swoje obrazy Boga, wierzymy w nie tak mocno, że nie jesteśmy w stanie przyjąć Prawdy. Tyle teraz mówimy o tęsknocie za Bogiem. Czy rzeczywiście za Bogiem? '+' ks. Adam 

piątek, 27 marca 2020

Godzina Jezusa


Jezus obchodził Galileję. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo żydzi mieli zamiar Go zabić. A zbliżało się żydowskie święto Namiotów. Kiedy zaś bracia Jego udali się na święto, wówczas poszedł i On, jednakże nie jawnie, lecz skrycie. Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest. A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał. Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła.
Godzina Jezusa, choć zamierzona przez ludzi, nie jest ich wymysłem. To Bóg wyznaczył Godzinę odkupienia ludzkości. Jego miłość wyznaczyła nowy czas, w którym ludzkie plany, diabelskie przeszkody nie mają już znaczenia. Wszystko wykonało się w Jezusie, który zwyciężył! I o tym mamy pamiętać. Także dzisiaj. Zwłaszcza dzisiaj. Potrzebna jest nam Boża perspektywa w odczytywaniu rzeczywistości. Bo inaczej będziemy dbać o wszystko: o odstępy, o dezynfekcję, o kwarantannę, ale nie o zbawienie. Środki ostrożności nie są złe, są naprawdę istotne, ale nie są ważniejsze od życia wiecznego. Nie musimy drżeć przed tym, co nastąpi, bo ostatecznie to Bóg jest Panem świata. Godzina Jezusa wybiła '+' ks. Adam

czwartek, 26 marca 2020

Droga


Jezus powiedział do Żydów: Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli?
To pewnie jedna z większych tragedii człowieka, tak wierzyć w siebie, aby w wierze minąć się z Bogiem i nawet się nie zorientować. Szukanie swojej chwały od zawsze nam grozi. Kiedy grzech wszedł na świat, od pierwszych rodziców powtarza się historia stawiania siebie w miejsce Boga w życiu każdego z nas. I dlatego Pan wskazuje nam drogę do Boga. Drogę. Nie jeden punkt. Kto tę drogę podejmie, znajdzie znaki, a kto podejmie znaki, odnajdzie Boga '+' ks. Adam

środa, 25 marca 2020

Fiat


Bóg posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Wtedy odszedł od Niej anioł.
Czy wierzysz, że dla Boga nie ma nic niemożliwego? Czy rzeczywiście nadal wierzysz? Nie trać wiary. To, że nie wszystko wygląda tak, jak byśmy chcieli, to żaden powód, by wpadać w rozpacz, by ulegać osłabieniu. Pan zaprasza nas pod swój Krzyż. Odmówisz Mu? Powiesz, że nie dziś, że nie tędy, że nie pod taki krzyż? Ten czas jest Boży, bo Pan jest Władcą i Królem nieba i ziemi. I wszystko do Niego należy. Pozostańmy wierni jak Maryja, od fiat zwiastowania do fiat Krzyża '+' ks. Adam

wtorek, 24 marca 2020

Przyzwyczajenie


Było święto żydowskie i Jezus udał się do Jerozolimy. W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. Wśród nich leżało mnóstwo chorych: niewidomych, chromych, sparaliżowanych. Znajdował się tam pewien człowiek, który już od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Gdy Jezus ujrzał go leżącego i poznał, że czeka już długi czas, rzekł do niego: Czy chcesz stać się zdrowym? Odpowiedział Mu chory: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody. Gdy ja sam już dochodzę, inny wchodzi przede mną. Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje łoże i chodź! Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził. Jednakże dnia tego był szabat. Rzekli więc żydzi do uzdrowionego: Dziś jest szabat, nie wolno ci nieść twojego łoża. On im odpowiedział: Ten, który mnie uzdrowił, rzekł do mnie: Weź swoje łoże i chodź. Pytali go więc: Cóż to za człowiek ci powiedział: Weź i chodź? Lecz uzdrowiony nie wiedział, kim On jest; albowiem Jezus odsunął się od tłumu, który był w tym miejscu. Potem Jezus znalazł go w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się coś gorszego nie przydarzyło. Człowiek ów odszedł i doniósł żydom, że to Jezus go uzdrowił. I dlatego żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat.
Mówi się, że przyzwyczajenie jest drugą naturą. Czasem przyzwyczajenie pomaga, czasem przeszkadza. Choćby obecna sytuacja. Zabrane zostały nam przyzwyczajenia. I jak na dłoni teraz widać, czy prowadziły nas one do Boga, czy wprost przeciwnie. No właśnie, jak przeżywasz ten czas? Liczy się dla Ciebie Bóg, czy może Twoje wyobrażenie o Bogu? Żydzi tak bardzo przyzwyczaili się do swojego obrazu Mesjasza, że gdy On prawdziwie przyszedł, nawet tego nie zauważyli '+' ks. Adam

poniedziałek, 23 marca 2020

Zawierzenia dar

W oczekiwaniu na cudowny dzień zawierzenia


O wiele więcej


Po dwóch dniach wyszedł stamtąd do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto. Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Jezus rzekł do niego: Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie. Powiedział do Niego urzędnik królewski: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko. Rzekł do niego Jezus: Idź, syn twój żyje. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka. Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: Syn twój żyje. I uwierzył on sam i cała jego rodzina. Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.
Znaki i cuda mogą pomóc temu, kto szuka. Bo jeśli ktoś nie chce, to cudu cud nie zrobi. Urzędnik królewski zaufał i najpierw uwierzył słowu Jezusa, a dopiero potem, na widok cudu, w tym słowie zobaczył Słowo. Nie stanie się to w naszym przypadku jakby poza nami, bez naszego udziału. Pan Jezus nie robi niczego dla fajerwerków. Jego powodem działania jest troska o człowieka. Kto tę troskę chce przyjąć, dostanie o wiele więcej '+' ks. Adam

niedziela, 22 marca 2020

Nowe stworzenie


Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: "Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?" Jezus odpowiedział: "Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata". To powiedziawszy, splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: "Idź, obmyj się w sadzawce Siloam" – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: "Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?" Jedni twierdzili: "Tak, to jest ten", a inni przeczyli: "Nie, jest tylko do tamtego podobny".

sobota, 21 marca 2020

Na drodze modlitwy


Broń mnie, Panie, od pogardy


Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony".
Problem faryzeusza nie tkwi w kłamstwie. On naprawdę wzorowo wypełniał praktyki religijne. Jednak w którymś momencie, albo od zawsze, uznał to za swoją zasługę. Bóg tak naprawdę nie był mu potrzebny, bo w zasadzie każdy mógłby wynagrodzić mu jego sprawiedliwość. Przekonany o tym nie bał się gardzić innymi. A ta pogarda pompowała jego pychę. I koło się zamyka. Broń się przed tym jak przed chwastem, bo ani się nie zorientujesz i ogród Twojego życia będzie zarośnięty jak stuletni ugór. W Bogu jest Twoja wartość, nie w Tobie '+' ks. Adam

piątek, 20 marca 2020

Jeden jest


Jeden z uczonych w Piśmie podszedł do Jezusa i zapytał Go: "Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?" Jezus odpowiedział: "Pierwsze jest: „Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Drugie jest to: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Nie ma innego przykazania większego od tych". Rzekł Mu uczony w Piśmie: "Bardzo dobrze, Nauczycielu, słusznie powiedziałeś, bo Jeden jest i nie ma innego prócz Niego. Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego jak siebie samego znaczy daleko więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary". Jezus, widząc, że rozumnie odpowiedział, rzekł do niego: "Niedaleko jesteś od królestwa Bożego". I nikt już nie odważył się Go więcej pytać.
Co znaczy, że przykazanie miłości jest pierwsze? W skrócie chodzi o to, by od miłości wychodzić i do miłości wracać. Nawet najdrobniejsze gesty, czyny, słowa mają wynikać z naszej relacji z Panem. Tylko wtedy mają sens i wartość. Pochylanie się nad ubogimi bez Pana, miłosierdzie bez Pana staje się co najwyżej gestem humanitarnym. Najważniejszy jest Bóg. Nawet teraz, w tym nadzwyczajnym czasie, przykazanie miłości nie kieruje naszej uwagi ku trosce o siebie czy bliźniego. Ono cały czas zaczyna się od słowa 'słuchaj'. Najpierw słuchaj. Uwierz na nowo, że nasz Bóg jest potężnym Panem, że jest Miłością. Przyjmij Jego miłość, uznaj swój grzech i kochaj Go. I dopiero wtedy zajmij się zarazą. Inaczej to nie ma sensu '+' ks. Adam

czwartek, 19 marca 2020

Bóg jest najważniejszy


Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.
Mówi się powszechnie, że Pismo św. nie za dużo mówi o św. Józefie. Coś w tym jest. Za dużo szczegółów z Jego życia nie znamy. Ale nawet w tym krótkim fragmencie Ewangelii została przekazana ważna prawda o dzisiejszym Patronie. Św. Józef był prawy, to znaczy nie było w nim zakłamania, manipulacji, dwuznaczności. Co więcej, Jego prawość ujawniała się w trosce o innych, w  tym przypadku o Maryję. Wiemy zatem, że św. Józef nie był egoistą. Zrobił to, co Mu polecił anioł Pański. Słuchał Boga i był Mu posłuszny. Jeszcze więcej - nie ociągał się z wypełnieniem woli Bożej. Nic nie mówi, a powiedział nam wszystko - to Bóg jest najważniejszy '+' ks. Adam

środa, 18 marca 2020

Wypełnione Prawo


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim".
Wydaje się, że nie za bardzo kojarzymy te słowa z obietnicą szczęścia. Marzymy przecież (przynajmniej czasem) o wolności od nakazów, praw, obowiązków. I te ludzkie marzenia nakładamy na logikę Ewangelii. Błąd! Pan mówi, że chce wypełnić Prawo. Jakie Prawo? Prawo, które miało przygotować ludzkość na nadejście Mesjasza. Mesjasz przyszedł, by wykupić ludzi z niewoli grzechu i przywrócić im utracone szczęście. Naszym pragnieniem, tęsknotą, troską powinna być swoista niecierpliwość w oczekiwaniu na wypełnienie Prawa w naszym życiu. To jest jedyna droga do prawdziwego życia. Nic nam nie może zaszkodzić, jeśli pozwolimy Panu, by wypełnił wszystko w naszym życiu, co chce wypełnić '+' ks. Adam

wtorek, 17 marca 2020

Przyjąć Ewangelię


Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: "Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?" Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu".
Niby wiemy, że miłość nie kalkuluje, że nie jest na wagę, że nie powinniśmy mierzyć życia miarą świata, ale jednak gdzieś tam głęboko wolimy, że wszystko było podane na tacy. Pan mówi, żeby kochać bez granic, a my pytamy, ile wystarczy. Pan wskazuje szeroką perspektywę, a my kurczowo ściskamy mikroskop. Pan uczy, że miłość nam wszystko wyjaśni, a my prosimy o listę minimum. No tak to z nami jest. Ale właśnie dlatego Pan daje nam Słowo Ewangelii. Słowo, które ma moc nas zmienić. Nie czytaj Ewangelii, przyjmij Ją, bo to o wiele ważniejsze i niesamowicie owocne '+' ks. Adam

poniedziałek, 16 marca 2020

Blisko Pana


Kiedy Jezus przyszedł do Nazaretu, przemówił do ludu w synagodze: "Zaprawdę, powiadam wam: Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman". Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwawszy się z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na urwisko góry, na której zbudowane było ich miasto, aby Go strącić. On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się.
Łatwiej nam uwierzyć w sensację niż w prawdę, że Pan przychodzi. Bo szybko popadamy w rutynę, w przyzwyczajenie. Skoro do tej pory zawsze tak było (przynajmniej tyle, ile sięgamy pamięcią), to widać zawsze tak już musi być. Nie zawsze! Bóg przychodzi codziennie z nowością Ewangelii. I nie możemy sobie pozwolić, by się przyzwyczaić. Jedna chwila nieuwagi to czasem aż nadto. Pan chce nas obudzić, byśmy nie egzystowali w uśpieniu. Jesteśmy powołani do życia! Do życia, które nigdy się nie kończy w bliskości naszego Ojca. Nie można tego stracić. Póki czas, przybliżmy się do Pana, by słodycz Jego Miłości wypełniła nasze życie '+' ks. Adam

niedziela, 15 marca 2020

Tak jak chce Pan


Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: "Daj Mi pić!" Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: "Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?" Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: "O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej". Powiedziała do Niego kobieta: "Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?" W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: "Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu". Rzekła do Niego kobieta: "Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać".

sobota, 14 marca 2020

Chleb z nieba


W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: "Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi". Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: "Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.
Pragnieniem Boskiego Serca jest kochać i być kochanym. I to jest nasza droga. Ufność mamy złożyć tylko w Panu Bogu. Bo On nieustannie na nas czeka. Grzech, nawet najcięższy, nie jest większy od Bożego miłosierdzia. I to jest nasza nadzieja. O tyle spraw potrafimy zadbać, a czy z taką samą gorliwością dbamy o ty, by Pan mógł mieć pierwsze miejsce w naszym życiu? Po co karmić się pokarmem świń, skoro Pan daje nam Chleb z Nieba? '+' ks. Adam

piątek, 13 marca 2020

Boża własność


Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: "Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?" Rzekli Mu: "Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze". Jezus im rzekł: "Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce". Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.
Niechęć do zmiany przy jednoczesnej zazdrości, że komuś się chce, to jedna z najbardziej trujących mieszanek w życiu duchowym. Miłość własna taka jest. Sama nie zrobi nic pożytecznego i jeszcze drugiemu próbuje zabronić. Dlaczego? Ponieważ boi się stracić to, w czym upatruje swoją wartość. Młodość, piękno, sława, ale też szarość, bieda, przeciętność. Pycha ze wszystkiego próbuje zrobić dla siebie użytek. A przecież winnica naszego życia nie jest naszą własnością. Po co usilnie zabiegać o zachowanie czegoś, co do nas nie należy? Zrób to, co ci zlecono. A owoce oddaj Właścicielowi '+' ks. Adam

czwartek, 12 marca 2020

Ubogie serce


Jezus powiedział do faryzeuszów: "Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”.
Złudne przekonanie o tym, że sami wiemy, jaka ingerencja Boga przyniosłaby owoc, ma swoje źródło w pysze. Od pierwszego nieposłuszeństwa staje przed nami pokusa, by być jak Bóg. Szatan chce udowodnić Panu, że jest od Niego silniejszy. Zna prawdę, ale istnieje w kłamstwie, on jest kłamstwem. I tym kłamstwem zwodzi nas, których nienawidzi całym sobą. Aby rozpoznać jego działanie, a jeszcze bardziej, aby się mu przeciwstawić, potrzebne jest ubóstwo. Cnota ta ma czynić nasze serce wolnym od wszystkiego, co zasłania nam Boga. I nie chodzi tu tylko symbole, ale także o rzeczy materialne. Rozejrzyj się wokół siebie. Czy naprawdę potrzebujesz tych wszystkich rzeczy, ubrań, gadżetów? Czy naprawdę musisz nieustannie otaczać się hałasem, muzyką, filmem? Czy ciągle musisz martwić się o siebie? Bóg sam wystarczy '+' ks. Adam

środa, 11 marca 2020

Kochaj!


Udając się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: "Oto idziemy do Jerozolimy: a tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom, aby został wyszydzony, ubiczowany i ukrzyżowany; a trzeciego dnia zmartwychwstanie". Wtedy podeszła do Niego matka synów Zebedeusza ze swoimi synami i oddawszy Mu pokłon, o coś Go prosiła. On ją zapytał: "Czego pragniesz?" Rzekła Mu: "Powiedz, żeby ci dwaj moi synowie zasiedli w Twoim królestwie jeden po prawej, a drugi po lewej Twej stronie". Odpowiadając zaś, Jezus rzekł: "Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?" Odpowiedzieli Mu: "Możemy". On rzekł do nich: "Kielich mój wprawdzie pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale dostanie się ono tym, dla których mój Ojciec je przygotował". Gdy usłyszało to dziesięciu pozostałych, oburzyli się na tych dwóch braci. Lecz Jezus przywołał ich do siebie i rzekł: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu".
Pan mówi o Godzinie Krzyża, a przyjaciele układają sobie dostatnią przyszłość. Obojętność człowieka zdaje się nie mieć granic. I nie ma się co dziwić, zastanawiać, oceniać, gorszyć. Trzeba się nawrócić. Chrystus powiedział do św. Małgorzaty Alacoque: "Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, a w zamian za to otrzymuje wzgardę i zapomnienie. Ty przynajmniej staraj się mi zadośćuczynić, o ile to będzie w twojej mocy, za ich niewdzięczność". To jest nasze zadanie. Pan czeka na naszą bliskość. Chce być z nami. Chce być kochany. Bóg tęskni za miłością człowieka. Nie zastawiaj si swoją słabością, nieprzygotowaniem, niegodnością. Kochaj! Po prostu kochaj! '+' ks. Adam

wtorek, 10 marca 2020

Nowenna do św. Józefa

Przygotowując się do Uroczystości św. Józefa, zapraszam do trwania w nowennie. Tekst na każdy dzień w zakładce 'Nowenna' w prawym górnym rogu.

Uniżenie


Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami: "Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus. Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony".
Pycha stawia siebie na świeczniku nie tylko przez wywyższanie. Czasem stroi się w szaty fałszywej pokory. Napawa się swoją 'nicością'. Jest ostatnia, szara, nijaka, ale tak, żeby wszyscy ją zauważyli. Pan nie każe nam się poniżać w kłamstwie, ale w prawdzie. Człowiek, który przyjmuje prawdę, zaczyna rozumieć, kim jest Stwórca i kim jest on sam jako stworzenie. Mając świadomość, jak bardzo Bóg uniża się dla człowieka, człowiek nie może odpowiedzieć inaczej, jak tylko przez własne uniżenie '+' ks. Adam

poniedziałek, 9 marca 2020

Jak Ojciec


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, ubitą, utrzęsioną i wypełnioną ponad brzegi wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie".
Miłosierdzie nie ma być naszą cechą. Ma stać się naszą istotą, treścią naszego życia. Pan nie wzywa nas do etycznej, moralnej doskonałości. Mówi: bądźcie miłosierni jak Ojciec. I to 'jak' jest kluczowe. Nie ma miłosierdzia bez relacji z Ojcem. To Bóg jest Miłosierdziem i tylko dzięki Niemu miłosierdzie może przejść przez nasze serce i dotrzeć do drugiego człowieka. A żeby tak było najpierw sami musimy miłosierdzia doświadczyć, to znaczy mamy przyjąć Boże miłosierdzie, mamy za nim zatęsknić, zapragnąć go. Bo naszą miarą jest miłość bez miary '+' ks. Adam

niedziela, 8 marca 2020

Co jest twoją treścią?


Weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii mocą Bożą! On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami. Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który zniweczył śmierć, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię.
Znacznie łatwiej przyjąć te słowa jako skierowane do misjonarzy, do tych którzy jak apostołowie głoszą dzisiaj Ewangelię na krańcach świata. Niemniej jednak wezwanie to jest skierowane także do nas. Często szukamy jakiejś nadzwyczajnej drogi wiary, jakiegoś szczególnego sposobu służenia Bogu. Natomiast prawdą jest, że Pan Bóg nie oczekuje od nas jakiejś super nadzwyczajności. Każdy z nas żyje w określonych warunkach, zajmuje się określonymi sprawami, wypełnia określone zadania i to jest ta szczególna droga wiary każdego z nas. Może się tak zdarzyć, że ulegamy myśleniu, iż Pana Boga interesuje jedynie nasze życie duchowe, stąd też kiedy chcemy jakoś umocnić naszą więź z Nim, to zazwyczaj powstaje pomysł: trzeba się więcej modlić, trzeba się częściej spowiadać i częściej chodzić do kościoła. I na tym wyczerpuje się lista pomysłów i w ten sposób także mijamy się z prawdą o nas samych. Podjąć więc  życia, to nie wymyślać cały czas sposób na życie, ale to przyjąć to życie, które zostało nam dane w duchu Ewangelii i według mocy Boga. Wtedy każdy nawet najmniejszy gest, najmniejszy czyn, słowo, uśmiech, ma wielką wartość w oczach Boga. Św. o. Pio mówił: jestem zwykłym zakonnikiem, który się modli. Św. m. Teresa z Kalkuty mówiła: jestem zwykłą kobietą, która żyje wśród ubogich. I teraz miejsce na nasz opis siebie. Kim jestem? Ilu słów potrzebuję, ile zdań, ile myśli, by opisać siebie, by uchwycić to, co jest moją treścią? '+' ks. Adam

sobota, 7 marca 2020

Słońce Pana nad wszystkimi

Tak w kontekście dzisiejszej Ewangelii


Wróć do początku


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano: „Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski".
Ciężko wśród wielu słów wychwycić te, które pochodzą od Pana. I nieraz zastanawiamy się, skąd mamy wiedzieć, czy dana myśl jest Boża, czy nasza, czy też niestety diabelska. Nic dziwnego. Świat  (a w nim i my) wciąż dodaje do Bożych słów swoją interpretację. Bóg wypowiedział jedno słowo, a my dokładamy do tego sto kolejnych. Chcą dojść do prawdy, trzeba wrócić do Źródła. Pan zostawił nam Księgę Życia, a w niej spisane Jego słowa. Księga ta musi stać się naszym codziennym pokarmem, jeśli nie chcemy żywić się odpadkami. Człowiek nie znosi pustki. Nie wypełnisz swego serca Bogiem, wypełni je świat. Wróć do początku '+' ks. Adam

piątek, 6 marca 2020

Po królewsku


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Słyszeliście, że powiedziano przodkom: „Nie zabijaj!”; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: „Raka”, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: „Bezbożniku”, podlega karze piekła ognistego. Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam sobie przypomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: Nie wyjdziesz stamtąd, dopóki nie zwrócisz ostatniego grosza".
Sprawiedliwość miłości własnej skupia się co najwyżej na tym, by nie popełniać 'większych' grzechów: nie zabiłem, nie ukradłem, nie zdradziłem. Sprawiedliwość miłości Bożej pyta o 'więcej'. Chcesz wzrastać w Bożej łasce, nie tamuj jej sobą. Nie szukaj siebie, ale Boga. Owszem, zadanie wymagające, ale uwierz, że absolutnie możliwe do wykonania. Stoi za Tobą Jezus i to Jego miłość pomoże Ci ucałować tego, kto Cię bije. Nie pozwól, by zły duch całą Twoją uwagę skupił tylko na Tobie. Nie po to zostałeś stworzony i nie po to zostałeś odkupiony. Jesteś dzieckiem Boga, dzieckiem wielkiego Króla, żyj więc po królewsku '+' ks. Adam

czwartek, 5 marca 2020

Wytrwale


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków".
Będzie dane - ale kiedy?, od kogo?, w jaki sposób? Stary człowiek w nas wciąż zadaje te pytania, szukając siebie, a nie Pana. Droga wiary jest piękna poprzez wolność i zaufanie. Nie idziemy wydeptanym szlakiem, a przecież nie jest to nieznana trasa. Idziemy indywidualnie, ale nie samotnie. Wiemy, kto stoi na końcu naszej drogi, ale wątpliwości nie znikają. Dlatego tak ważna jest wytrwałość. Idę, bo taką decyzję podjąłem. Idę i nie spocznę, bo Pan obiecał, że czuwa nad wszystkim '+' ks. Adam

środa, 4 marca 2020

Trzeba miłości


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali".
Troska o doskonalenie życia bez osadzenia go w miłości jest jak nalewanie wody sitem. O wielu sprawach, przykazaniach, obowiązkach staramy się pamiętać, a zapominamy o najważniejszym. Pan Bóg chce być kochany i jeśli odpowiadamy na Jego pragnienie, to nawet nasza słabość nie ma znaczenia, bo Miłość Boża jest od niej większa. Zbyt często próbujemy stawać przed Panem przygotowaniu 'po ludzku', uładzeni, przykładni, dumni z siebie. Zbyt rzadko myślimy o tym, by zrobić naszemu Bogu przyjemność, by drobnym gestem ucieszyć Jego Serce. Nie trzeba wiele, trzeba miłości '+' ks. Adam

wtorek, 3 marca 2020

W drodze ku świętości


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci Twoje imię! Niech przyjdzie Twoje królestwo; niech Twoja wola się spełnia na ziemi, tak jak w niebie. Naszego chleba powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego. Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień".
Chyba nie do końca wierzymy w moc przebaczenia. A przecież w Modlitwie Pańskiej prośba o przebaczenie jest uwarunkowaną prośbą. Brak przebaczenia psuje i niszczy najpierw tego, kto nie chce przebaczyć, pustoszy jego wnętrze. Utrudnia, a czasem wręcz uniemożliwia, relację z Panem. Niszczy wspólnotę Kościoła, bo wszyscy jesteśmy jednym Ciałem. Serce zamknięte na dar przebaczenia, przyjmowanego i udzielanego, będzie wypełniać się wielomówstwem, będzie sercem pogańskim, sercem niezdolnym do miłości. Chcesz coś zmienić w swoim życiu, zacznij od przebaczenia: przebacz drugiemu i przebacz sobie '+' ks. Adam

poniedziałek, 2 marca 2020

Gdy przyjdzie Bóg


Jezus powiedział do swoich uczniów: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale, a z Nim wszyscy aniołowie, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych ludzi od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni u Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane dla was od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Wówczas zapytają sprawiedliwi: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? Albo spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię, lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” A Król im odpowie: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnie uczyniliście”. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie”. Wówczas zapytają i ci: „Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?” Wtedy odpowie im: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tego i Mnie nie uczyniliście”. I pójdą ci na wieczną karę, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego".
Ostateczne oddzielenie dokona się w miłości i prawdzie. Można powiedzieć, ludzie, stając w prawdzie i doświadczając Bożej miłości, sami poznają swoje miejsce. Koniec świata nie jest migawką całego naszego życia. To po prostu świadomość pełnej prawdy o sobie, prawdy o miłości, którą człowiek się dzielił, albo której ani nie przyjmował ani nie przekazywał '+' ks. Adam

niedziela, 1 marca 2020

Mocą Słowa Bożego


Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła. A gdy przepościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odczuł w końcu głód. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem”. Lecz On mu odparł: „Napisane jest: "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. Wtedy wziął Go diabeł do Miasta Świętego, postawił na narożniku świątyni i rzekł Mu: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, jest przecież napisane: »Aniołom swoim rozkaże o Tobie, a na rękach nosić Cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Odrzekł mu Jezus: „Ale jest napisane także: "Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego”. Jeszcze raz wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę, pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”. Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.
Moce diabelskie, choć większe od człowieka i jako takie mogą wydawać się nieskończone, nie są w stanie pokonać potęgi i chwały Boga. Zły duch jest niesamowicie nudny i powtarzalny. Od wieków stosuje te same sztuczki - balansowanie po granicy prawdy i kłamstwa. Sami tego nie rozeznamy i sami nie pokonamy, ale z Jezusem i za Jego przykładem z łatwością dostrzeżemy diabelskie sztuczki i z Bożą pomocą wygramy. Naszym ratunkiem jest Słowo Boże. Jeśli się nim karmimy, mamy w sobie siłę, mądrość, roztropność i wszystkie owoce Ducha Świętego, które prowadzą do zwycięstwa. Nie są to nasze zdolności, ale łaska Boża. Przyjmując pokornie tę prawdę, zwyciężamy '+' ks. Adam
Free Contact Form