W Jerozolimie trybun rzymski, chcąc dowiedzieć się
dokładnie, o co Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać się
arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła, stawił go przed
nimi. Wiedząc zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z
faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: "Jestem faryzeuszem, bracia, i
synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się
zmartwychwstania umarłych". Gdy to powiedział, powstał spór między faryzeuszami
i saduceuszami i doszło do rozłamu wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią, że
nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze uznają jedno i
drugie. Powstała wielka wrzawa, zerwali się niektórzy z uczonych w Piśmie
spośród faryzeuszów, wykrzykując wojowniczo: "Nie znajdujemy nic złego w
tym człowieku. A jeśli naprawdę mówił do niego duch albo anioł?" Kiedy
doszło do wielkiego wzburzenia, trybun, obawiając się, żeby nie rozszarpali
Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go spośród nich i zaprowadzić do
twierdzy. Następnej nocy ukazał mu się Pan. "Odwagi! – powiedział – trzeba
bowiem, żebyś i w Rzymie zaświadczył o Mnie, tak jak dawałeś o Mnie świadectwo
w Jeruzalem".
Nic nie dzieje się bez przyczyny. Trzeba jednak podkreślić, że sensu nie mamy szukać w wydarzeniach, w osobach czy w rzeczach, ale w Bogu. Tylko Bóg usensownia to, co czasem staje się naszym ludzkim bezsensem. Po co zdrady, po co choroby, po co smutki? Bez Boga absolutnie po nic. Ale bez Niego, także dobro nie ma sensu, więcej, bez Niego dobro nie istnieje. Pan Bóg prowadzi nas pewną drogą i nic bez Jego wiedzy się nie wydarzy '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.