Uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: Kto właściwie
jest największy w królestwie niebieskim? On przywołał dziecko, postawił je
przed nimi i rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie
staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc
uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. I kto by
przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Strzeżcie się,
żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie
ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
Jak wam się zdaje? Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy
nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej,
która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam:
cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie
zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby
zginęło jedno z tych małych.
Kto właściwie? - brzmi jak żądanie ostatecznego rozwiązania. Takich pytań i my mamy wiele: co właściwie trzeba robić, żeby się zbawić? ile właściwie wystarczy zrobić? co właściwie jest grzechem? a co właściwie nim nie jest? Zamieszanie to obecne jest w nas od grzechu pierworodnego. I zdradza życie według świata, a nie według miłości. Przypomnij sobie 13. rozdział 1. listu do Koryntian: miłość cierpliwa jest, łaskawa jest... '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.