Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo
nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z
człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom
staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby
czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy
o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy,
nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!
Nasze czuwanie nie ma być bezsennością, gdyż byłoby
niemożliwym do zrealizowania. Czuwać to przyjąć do serca słowa proroka Izajasza:
Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy. Najpierw wezwanie to odnosi się do
każdego z nas. To ja mam przyjąć prawdę, że należę do Boga. To robię na co
dzień: moja modlitwa, moje obowiązki, moje relacje z innymi, proste słowo,
zwykły czyn zbliżają mnie do Boga, albo od Niego oddalają. Ja sam decyduję o
kształcie mojego życia: tu i teraz. Po drugie to wezwania każe nam pomyśleć o
innych, o tych, których Bóg postawił na mojej drodze. Oni też należą do Boga,
też są Jego dziełem. Czuwać to wziąć braterską odpowiedzialność za drugiego
człowieka. A nasze świadectwo życia może stać się przełomem dla drugiego. I nie
chodzi tu o poczucie obowiązku, ale o miłość '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.