Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie,
zwrócił się do nich z zapytaniem: ”Za kogo uważają Mnie tłumy?”. Oni
odpowiedzieli: ”Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że
któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: ”A wy, za kogo Mnie
uważacie ?”. Piotr odpowiedział: ”Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im
przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: ”Syn
Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszych,
arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia
zmartwychwstanie”. Potem mówił do wszystkich: ”Jeśli kto chce iść za Mną, niech
się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie
naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie
z mego powodu, ten je zachowa”.
Pan nie każe nam wymyślać nowej drogi. Życie chrześcijanina to naśladowanie swojego Mistrza. A bardzo często o tym zapominamy. W różnych sytuacjach sami próbujemy znaleźć rozwiązanie, w ogóle nie pytając, co zrobiłby Jezus. A przecież to On jest najważniejszy. Można pomagać innym i jedynie pozostać filantropem, a można powiedzieć komuś 'dzień dobry' w Imię Pana i zostać świętym. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus nigdy nie była na misjach, a została ich patronką. Rozumiesz? '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.