Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł
do swego miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus,
widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu, odpuszczają ci się twoje
grzechy”. Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: „On bluźni”. A
Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?
Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: "Odpuszczają ci się twoje
grzechy", czy też powiedzieć: "Wstań i chodź" ? Otóż żebyście
wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów”, rzekł
do paralityka: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. On wstał i poszedł do
domu. A tłumy ogarnął lęk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej mocy
udzielił ludziom.
Niezrozumienie dobrej nowiny nie było cechą właściwą tylko faryzeuszom. I dzisiaj, niestety, wciąż łatwiej jest nam wierzyć sobie niż Bogu. Trudno uzmysłowić sobie, że największą łaską nie jest zdrowie, powodzenie, pomyślność, bogactwo, ale zbawienie. Cóż z tego, że tu będziemy mieli wszystko, czego dusza zapragnie, jeśli nie wejdziemy do nieba? A niebo wydaje się tak odległą perspektywą, że nawet nie przyjdzie nam do głowy, żeby za nim zatęsknić '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.