Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych
ludu: Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną
swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz
ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie
zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i
wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! Lecz oni zlekceważyli to i poszli:
jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i
znieważywszy [ich], pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe
wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim
sługom: Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie
więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie.
Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i
dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć
biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do
niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on
oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz,
w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Bo wielu jest powołanych,
lecz mało wybranych.
Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Nie są to słowa wyrzutu, ile raczej bólu. Podobnie zapyta Pan Judasza w Ogrójcu: przyjacielu, po coś przyszedł? Cały czas Pan daje szansę człowiekowi, do końca pozostajemy wolni. Odpowiedź na to pytanie jest nam niejako podpowiedziana: przyjacielu. Jezus jest rzeczywiście naszym przyjacielem, nie jest to zwrot grzecznościowy, to szczera prawda. Ale odpowiedź należy do nas, do końca. Jesteśmy zaproszeni, ale czy zechcemy być wybranymi? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.