Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień
rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i
jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi
pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie
podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw
trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka
przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej".
O ile można zrozumieć naukę Pana co do relacji teściowej z synową, to o tyle reszta jest już niezrozumiała. Czyżby Jezusowi chodziło o podzielenie rodzin? Żadną miarą! Ewangelia jest tak wyrazista, że nawet więzy krwi nie wytrzymują jej siły. Nie da się przyjąć nauki Jezusa połowicznie, letnio. Tak, to prawda, niektórzy próbują, ale to im się wydaje, że jest to możliwe. Albo idzie się za Jezusa, albo nie. Albo się Mu wierzy, albo nie. Innej drogi nie ma '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.