Jezus przyszedł do swego
rodzinnego miasta. A towarzyszyli Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat,
zaczął nauczać w synagodze; a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem:
"Skąd to u Niego? I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda
dzieją się przez Jego ręce! Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba,
Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?" I
powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im: "Tylko w swojej ojczyźnie, wśród
swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony". I nie
mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i
uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie
i nauczał.
Szkoła Jezusa to nie tylko nauka, słuchanie
słów, przyglądanie się znakom. To także, a może i przede wszystkim
towarzyszenie Jezusowi. Ewangelia mówi dziś, że uczniowie przybywają wraz z
Jezusem do Jego rodzinnego miasta. Poznają Jego rodzinę, bliskich, sąsiadów. Mają
możliwość zapytać o dzieciństwo i młodość ich Nauczyciela. Dotykają miejsc, w
których Jezus wzrastał. Wchodzą w klimat Nazaretu. My też jesteśmy zaproszeni
do Nazaretu – w nowy sposób. Możemy spotkać się z nową rodziną Jezusa, która już
nie wątpi i która myśli po Bożemu – są to święci, a więc ci, którzy odpowiedzieli
na przyjaźń Bożą w sposób doskonały '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.