Jezus przybył do Jerozolimy i wszedł do świątyni. Obejrzał
wszystko, a że pora była już późna, wyszedł razem z Dwunastoma do Betanii.
Nazajutrz, gdy wyszli z Betanii, poczuł głód. A widząc z daleka figowiec,
okryty liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz
podszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi.
Wtedy rzekł do drzewa: "Niechaj już nikt nigdy nie je z ciebie
owocu!" A słyszeli to Jego uczniowie. Przechodząc rano, ujrzeli figowiec
uschły od korzeni. Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: "Rabbi,
patrz, figowiec, który przekląłeś, usechł". Jezus im odpowiedział:
"Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze:
Podnieś się i rzuć w morze, a nie zwątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się
to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co prosicie w
modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy stajecie do
modlitwy, przebaczcie, jeśli macie coś przeciw komuś, aby także Ojciec wasz,
który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze".
Dziwi nieco zachowanie Pana Jezusa. Żąda owocu, gdy nie czas
na owoc. Pytanie jednak, o jaki czas chodzi, zwłaszcza w naszym życiu. Na płaszczyźnie
wiary często zastawiamy się czasem. I często powtarzamy: jeszcze nie czas,
jeszcze nie jestem gotowy, jeszcze nie teraz, czekam na właściwy moment. Życie
nam biegnie, a my wciąż czekamy, wciąż nie jesteśmy gotowi. Jezus zna natomiast
inny czas, czas Królestwa Bożego. A ponieważ zasiał w nas ziarno Dobrej Nowiny,
ma prawo oczekiwać owocu, nawet jeśli my uznamy, że jeszcze nie czas '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.