Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do
domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz
powiedzieli Mu o niej. On podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła
ją gorączka. I usługiwała im. Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło,
przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u
drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów
wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ Go znały. Nad ranem, kiedy
jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się
modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli
Mu: "Wszyscy Cię szukają". Lecz On rzekł do nich: "Pójdźmy gdzie
indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to
wyszedłem". I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i
wyrzucając złe duchy.
Spotkanie z Panem zawsze musi
mieć priorytet w naszym życiu. Ale potem trzeba ruszyć do pełnienia woli Boga.
Na nic nasze trwanie przed Panem, jeśli robimy sobie ciepłe gniazdko, czy, posługując się porównaniem papieża Franciszka, siadamy wygodnie na kanapie i czekamy, aż będzie
lepiej. Im bardziej trwamy przed Panem, im więcej siebie Mu oddajemy, tym
owocniej służymy innym. A im owocniej służymy innym, tym jeszcze głębsza będzie
nasza więź z Panem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.