Jest takie powiedzenie wśród 'caminowiczów' (hiszp. camino = droga), które mówi, że to nie droga jest trudnością, ale trudności drogą. To niesamowite uczucie przekonać się o tym na własnej skórze i nie chodzi tylko o samą drogę do Santiago. Rzeczywiście te 320 km stały się nie tylko drogą do grobu św. Jakuba, ale daleko bardziej drogą poznawania Boga i siebie, doświadczania łaski i własnej słabości. Na camino wszystko to przeplatało się z sobą tak ściśle, że można wręcz namacalnie doświadczyć, jak słabość stworzenia zanurza się w świętości Stwórcy. Trudno ubrać to wszystko w słowa, więc pozwól, że będzie to trochę chaotyczne, bo naprawdę niewiadomo, jak i co powiedzieć i od czego zacząć.
Mówi się, że camino zaczyna się w swoim domu. Coś w tym jest. Najpierw pragnienie, że to jest właśnie to, że to owa odpowiedź Pana na ten właśnie moment. Moje camino zaczęło się więc ponad rok temu. I kiedy stanąłem z 9kg plecakiem (którego ciężar nieraz okazał się duchowym doświadczeniem - o tym później) przed katedrą w Oviedo (zdjęcie po lewej), nie mogłem uwierzyć, że pragnienie staje się rzeczywistością. Stąd poszedł na pierwszą pielgrzymkę Alfonso II Cnotliwy, kierując się trasą nazywaną Drogą Pierwotną - Camino Primitivo. W tej przepięknej katedrze przechowywana jest min. chusta, którą otarto twarz Chrystusa po Jego śmierci przed zawinięciem w całun.
W Oviedo odebraliśmy credencial - specjalny paszport pielgrzyma, w którym dokumentuje się poszczególne etapy pielgrzymki pięczęciami, co na koniec staje się dowodem przejścia camino de Santiago. Sama trasa oznaczona jest muszlami, albo żółtymi strzałkami (poniżej).
Asfalt szybko stał się rzadkością na trasie primitivo. Częściej szło się łąkami, polami, lasami i co najważniejsze terenami górskimi. Powszednim towarzyszem drogi stały się hiszpańskie damy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.