Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego
domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w
ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana
przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka,
Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej
córki. I powiedział do niej Jezus: "Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo
niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom". Ona Mu
odparła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po
dzieciach". On jej rzekł: "Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch
opuścił twoją córkę". Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na
łóżku; a zły duch wyszedł.
Marzymy o wielkich sprawach, o modlitwie bardziej niż mistycznej, o ekstazach głębszych niż najwięksi z wielkich, a wystarczy, jak widać, prośba o okruch. Poza Bogiem niczego więcej nam nie potrzeba. Mały okruch Boga znacznie przewyższa największe nawet pragnienia. Nie doświadczymy tego bez zmiany myślenia. Nie potrzeba nam zdrowia, ani urody, ani spokoju, ani szczęścia. Potrzeba nam Boga '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.