Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich
samych osobno na górę wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie
stało się lśniąco białe tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie
zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy
Piotr rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty:
jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie wiedział bowiem,
co należy mówić, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok, osłaniający ich, a
z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. I
zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko
samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie
rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych.
Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy powstać z
martwych.
Góra Tabor niezmiennie przypomina nam tę prawdę, że Bóg jest
miłością. I to jest największa tajemnica Góry Przemienienia. Chrystus umocnił
swoich uczniów na czas wydarzeń od Wielkiego Czwartku, by się nie
przestraszyli, by się nie zgorszyli krzyżem, by nie uciekli, ale by zobaczyli w
krzyżu ołtarz miłości Boga, który swego jedynego Syna, Syna umiłowanego, wydaje
za nas. Chrystus dopełnia niejako ofiarę zapoczątkowaną przez Abrahama i
Izaaka. W ten sposób potwierdza, że wiara ma sens, wiara wolna, wiara
bezgraniczna, wiara wbrew nadziei. I w ten sposób potwierdził, że jeżeli Bóg z
nami, to któż przeciwko nam? W Chrystusie wszystko ma sens i nic nie jest nam w
stanie zaszkodzić, nic nie jest nas w stanie zniszczyć. Przekleństwo Krzyża
Chrystusa, dla nas staje się wybawieniem i nic, ani choroba, ani cierpienie,
ani śmierć, ani żadne problemy nie są nas w stanie przygnieść, złamać, jeśli
tylko trzymamy się Krzyża Chrystusa. Dla Boga nie ma nic niemożliwego '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.