Gdy się zbliżali do Jerozolimy, do Betfage i Betanii na
Górze Oliwnej, posłał dwóch spośród swoich uczniów i rzekł im: Idźcie do wsi,
która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane,
na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie
tutaj! A gdyby was kto pytał, dlaczego to robicie, powiedzcie: Pan go
potrzebuje i zaraz odeśle je tu z powrotem. Poszli i znaleźli oślę przywiązane
do drzwi z zewnątrz, na ulicy. Odwiązali je, a niektórzy ze stojących tam
pytali ich: Co to ma znaczyć, że odwiązujecie oślę? Oni zaś odpowiedzieli im
tak, jak Jezus polecił. I pozwolili im. Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i
zarzucili na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze
na drodze, a inni gałązki ścięte na polach. A ci, którzy Go poprzedzali i
którzy szli za Nim, wołali: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię
Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna
na wysokościach!
Nie można nie usłyszeć w dzisiejszym 'Hosanna' nutki smutku
i tęsknoty. Jak mało czasem potrzeba, by podziw zamienić w obojętność, miłość w
nienawiść. Między 'Hosanna', a 'Ukrzyżuj' upłynęło tylko kilka dni, a czasem
wystarczy tylko kilka chwil. Smutne, ale
bardzo prawdziwe. Nie chodzi teraz o to, by zatracić się w żalu, żeby się nie
okazało, że płaczemy nad drzewem zielonym, nie dostrzegając tego, że sami
usychamy. Tym, co może nas uratować to pokora, czyli prawda, prawda o tym, kim
jesteśmy i Kim jest Ten, który nas stworzył i zbawił '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.