Jezus przyszedł do swego rodzinnego miasta. A towarzyszyli
Mu Jego uczniowie. Gdy zaś nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze; a
wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem: "Skąd to u Niego? I co to
za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce! Czy
nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie
żyją tu u nas także Jego siostry?" I powątpiewali o Nim. A Jezus mówił im:
"Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być
prorok tak lekceważony". I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na
kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu.
Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał.
W Izraelu wszyscy posiadali ziemię. Ci, którzy ją utracili, wykonywali skromne zawody, pozwalające zarobić na skromne utrzymanie. Zawód Jezusa nie przynosił ani prestiżu ani korzyści. A jednak Pan w taki sposób spędził praktycznie całe ziemskie życie. Uniżenie Syna Bożego nie objawia się w samym tylko fakcie Wcielenia czy na Krzyżu. Całe Jego ziemskie życie było drogą uniżenia i pokory. Bo w ten właśnie sposób Pan naprawiał pychę człowieka, wynagradzał jego nieposłuszeństwo, a nam wskazał, że wartość mogą mieć małe, proste, zwyczajne rzeczy, jeśli tylko zanurzone są w Bogu '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.