Jezus powiedział do przywódcy faryzeuszów, który Go zaprosił:
„Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci,
ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i
miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych,
chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie
odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych”.
Od grzechu pierworodnego człowiek ma w sobie tendencję do
górowania, manipulowania, wywyższania się. I dlatego ważne jest, by świadomie
dokonywać oceny siebie. I znowu, nie chodzi o fałszywą skromność, ale o prawdę.
Widzisz coś dobrego, dziękuj Bogu; widzisz coś złego, napraw to. Zaproszeni na
ucztę nie zauważyli prawdziwego Gospodarza. I nam też to czasem się zdarza.
Można tak gonić za wymyślonym szczęściem, że nawet nie dostrzeże się
prawdziwego Szczęścia. Przecież nie o samą ucztę chodzi, ale o to, Kto ją
wydaje. Wiara to nie praktyki, modlitwy, posty, cuda, ale bliskość z Tym, który
nas miłuje. Święta Palestynka powie: „świętość to nie ekstazy, wizje i
nadzwyczajne zjawiska. Świętość to pokora”. Pokora, a więc prawda, która chroni
nas przed wchodzeniem na miejsce Boga. Prawda uczy nas też wrażliwości,
zwłaszcza wobec najbardziej potrzebujących. Dlatego Pan każe zapraszać do
swoich serc ubogich, ułomnych, wszystkich potrzebujących. Ich bieda staje się
naszym bogactwem, bez pompowania naszej pychy '+' ks. Adam