Jezus powiedział do swoich uczniów: "To jest moje
przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt
nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół
swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem
was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.
Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście
szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał — aby wszystko dał wam Ojciec, o
cokolwiek Go poprosicie w imię moje".
Wydaje się, że zbyt często zapominamy, iż przykazanie miłości jest przykazaniem. Nie zachętą, nie propozycją, nie możliwością, ale przykazaniem. A jeśli chcesz być posłuszny Jezusowi, to albo zawsze, albo nigdy. Albo we wszystkim, albo w niczym. Innej drogi nie ma. To prawda, że nie zawsze wychodzi, ale liczy się Twoje pragnienie, intencja, zamierzenie. Jeśli decydujesz się, by pójść za Panem, to w tę decyzję niejako wpisana jest ludzka nieudolność. Ale przecież upadki nie muszą zmieniać decyzji. Czy to, że upadam jest równoznaczne z absolutnym odwróceniem się od Boga? Czy dziecko, które uczy się mówić, jest karane za to, że mówi niepoprawnie? Strzeż się zatwardziałości, trwania w grzechu i uciekania od Bożego miłosierdzia, które jest bezdennym oceanem, pochłaniającym krople naszej słabości '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.