Gdy Eliasz przybył do Bożej góry Horeb, wszedł do pewnej
groty, gdzie przenocował. Wtedy Pan skierował do niego słowo i przemówił:
Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana! A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura
rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pan nie był w
wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pan nie był w trzęsieniu ziemi. Po
trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pan nie był w ogniu. A po tym ogniu - szmer
łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem,
wyszedł i stanął przy wejściu do groty.
Boga należy szukać, przestawiając się na Jego częstotliwość.
Nie odnajdziemy Go w tym, w czym nam się wydaje, że powinien być. Nie
odnajdziemy Go w wichurze, w burzy, w ogniu, ale w ciszy, w szmerze łagodnego
powiewu. By ten szmer odczuć, trzeba stworzyć odpowiednie warunki. Jezus modli
się całą noc. Nie odnajdziemy Boga, jeśli Go nie poznamy, jeśli nie będziemy
wiedzieć Kogo szukamy. Zobacz, ile energii tracimy czasem na uganianie się za tym, co według nas jest pożądane, nie przejmując się tym, czego chce Bóg. Pan naprawdę wychodzi nam naprzeciw, naprawdę chce się z nami spotykać, ale w prawdzie, nie w fantazjach '+' ks. Adam
A prawda jest zazwyczaj bolesna. A i przyjęcie woli Bożej bywa ciężkie, mimo deklaracji ,że się tego chce.
OdpowiedzUsuń