Jezus powiedział do tłumów: „Nikt nie zapala lampy i nie
przykrywa jej garncem ani nie stawia pod łóżkiem; lecz stawia na świeczniku,
aby widzieli światło ci, którzy wchodzą. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie
miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie
wyszło. Uważajcie więc, jak słuchacie. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie
ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.
Bycie na świeczniku nie kojarzy nam się zbyt szczęśliwie. W
naszym myśleniu funkcjonuje ono bardziej jako okazja do bycia wytkniętym,
ocenionym i skrytykowanym. Od kogoś na świeczniku wymaga się więcej, nawet
jeśli czasem te wymagania są iście nierealne i nie do końca uzasadnione. Bycie
na świeczniku domaga się krystalicznej przejrzystości w decyzjach, w postawie,
w myśleniu, a jakiekolwiek potknięcie jest niewybaczalne. Obawa przed podjęciem
roli zapalonej lampy wskazującej drogę, do której jako chrześcijanie jesteśmy
przecież wezwani, bywa zatem uzasadniona. Na szczęście dla nas tylko do pewnego
stopnia. Bo jeśli jedynym światłem, którym chcielibyśmy oświecić świat,
bylibyśmy my sami, to rzeczywiście mamy się czego bać. Jako dojrzali ludzie mamy
świadomość swoich braków, skaz, ułomności. Nawet jeśli szczerym sercem
pragniemy dobrze żyć, to samo pragnienie nie zapewnia nam doskonałego życia. Po
co zatem mielibyśmy stawiać się na świeczniku? Żeby inni dostrzegli naszą
bezradność; żeby nas wykpili? Nie do tego wzywa nas Ewangelia. Światło, którym
ma świecić chrześcijanin, jest światłem Boga. To w Imię Jezusa, w Jego
autorytecie każdy chrześcijanin ma prawo, a czasem nawet obowiązek, stawać na
świeczniku. Wskazuję komuś drogę nie dlatego, że jestem lepszy, że potrafię
więcej, że doskonale wszystko rozumiem. Mogę to uczynić, bo jestem świątynią
Ducha Świętego, który działa w wierzących dla dobra całego Kościoła. Kto
przyjmuje światło Ewangelii, nie może go zachować tylko dla siebie; ma się nim
dzielić, pomimo swoich ograniczeń i słabości, a może właśnie ze względu na nie,
by jawną okazała się moc Chrystusa, a nie nasza '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.