Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem
Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał
i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników
i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze
mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i
grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz
ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę
raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale
grzeszników.
Zwięzła relacja Ewangelisty zachęca do wejścia w jej głębię,
do stawiania pytań, które może nie od razu rzucają się w oczy. Najpierw
spojrzenie Jezusa. Jezus widzi człowieka. Nie chodzi tu tylko o zwykłe
spostrzeganie, o zanotowanie czyjejś obecności. Jezus przyszedł na tę ziemię,
by szukać człowieka. Najlepiej oddaje to przypowieść o Dobrym Pasterzu, który
bez wahania zostawia całe stado, by odnaleźć jedną zabłąkaną owcę. Jezus
nieustannie wypatruje człowieka. I jest to spojrzenie prześwietlające człowieka
prawdą. Prawdą, która nie poniża, ale wyzwala. Jezus ujrzał człowieka
siedzącego w komorze celnej. Zobaczył tego, kogo widzieli inni – celnika,
kolaboranta, złodzieja, grzesznika, którym pobożni żydzi gardzili. Ale Jezus
zobaczył też znacznie więcej. Bo ujrzał człowieka głodnego Bożej miłości,
człowieka otwartego na Bożą prawdę i Boże powołanie. Nie wiemy, co takiego
ujrzał Mateusz celnik w oczach Pana Jezusa, ale wiemy, ze natychmiast, bez wahania
poszedł za nim, zostawiając dotychczasowe życie. Dwa spojrzenia: spojrzenie
Boga, który tęskni za człowiekiem i spojrzenie człowieka, który tęskni za
Bogiem. Oto prawdziwa tajemnica naszej wiary '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.