Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: "Kto
właściwie jest największy w królestwie niebieskim?" On przywołał dziecko,
postawił je przed nimi i rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie
odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w
królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie
przyjmuje. Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem
powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego,
który jest w niebie. Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka
się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i
nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć,
zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu
dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego,
który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych".
Chyba nazbyt często zapominamy, że nasze chrześcijańskie życie to droga, a nie punkt. Mamy podjąć drogę, włożyć w nią swój trud, zaangażowanie, pragnienia. Oczekiwanie na magiczną zmianę jest bezcelowe. A Jezus podpowiada, co zrobić. Trzeba uczyć się dziecięcej ufności i prostoty. I warto zacząć od małych, zwykłych spraw. I to dzisiaj. Jezus już wyszedł nam na spotkanie, ale my też mamy pozwolić się odnaleźć '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.