Gdy Jezus mówił do tłumów, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do
Niego: "Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które
ssałeś". Lecz On rzekł: "Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy
słuchają słowa Bożego i zachowują je".
Może się wydawać, że współcześni
Jezusowi mieli o wiele łatwiejszą drogę wiary. Mogli Jezusa dotykać, słuchać
Jego głosu, wpatrywać się w Jego twarz, razem z Nim rozmawiać, jeść,
odpoczywać, podróżować. Podobnie pomyślała owa kobieta z tłumu, zwracając uwagę
na Matkę Najświętszą. Pan Jezus nie neguje jej zachwytu, jej okrzyku
błogosławieństwa, bo nie neguje historii, której On jest Panem. Choć jako Bóg
istnieje poza czasem, zechciał zaistnieć w czasie, w konkretnych warunkach, w
konkretnym miejscu, w konkretnej rodzinie. Na zawsze On, Syn Boży, pozostanie
już synem Maryi, na zawsze ziemia palestyńska pozostanie ziemią Zbawiciela. Ale
to nie znaczy, że nasza więź z Nim musi być utrudniona. Pan ustanawia więzi
silniejsze od więzów krwi. Najlepiej widać to po Jego Zmartwychwstaniu, w
czasie spotkania z Marią Magdaleną. Choć szukamy fizycznego kontaktu,
fizycznych dowodów i znaków, to nie one stanowią o istocie i prawdziwości więzi
z Bogiem. Wielkość Maryi nie wypełnia się w jej Bożym macierzyństwie. Maryja
stała się też pierwszą uczennicą swego Syna. Jest błogosławiona w swoim fiat,
w swojej zgodzie na zostanie Matką Boga, ale daleko bardziej jest błogosławiona
w posłuszeństwie wobec woli Najwyższego. Nasza droga wiary staje się dla nas
błogosławieństwem nie przez drogę Apostołów, czy drogę krewnych Jezusa z
Nazaretu, ale przez wierność Bożemu słowu. Pan Ci błogosławi, za każdym razem,
gdy ochoczo przyjmujesz Jego słowo, gdy przyjmujesz Jego ofiarę Krzyża i czyni
Cię swoją rodziną, bo przecież kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w
niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.