Jezus powiedział: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo
gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by
się nawróciły, siedząc we włosiennicy i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej
będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być
wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami
gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał”.
Trudno przyjmuje się takie słowa.
Nie za bardzo pasują nam one do Ewangelii i pewnie gdzieś tam w środku budzą
nasz opór. Ale trzeba pamiętać, że nie są one kaprysem znudzonego Władcy, który
dla rozrywki chce pobawić się poddanymi. Wypływają one z głębi Bożego Serca,
płonącego płomieniami miłości. Pan chce nas wyrwać z letargu, z
przyzwyczajenia, z życiowego uśpienia, byśmy nie zapomnieli o naszym powołaniu.
Pan Bóg chce naszego szczęścia i to szczęścia na wieki, ale to Boże pragnienie
nie wypełnia się w człowieku automatycznie. Boża łaska nie jest magiczną
różdżką, a zaproszeniem do więzi, do dialogu miłości. Biada, które wypowiada
Jezus to miłosny okrzyk tęsknoty za człowiekiem, ale także Bożego smutku, gdy
człowiek oddala się od źródła szczęścia '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.