Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł
więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie,
że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego:
"Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i
misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż
Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest
wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste".
Zaprosić gościa do siebie, by pokazać mu swoją wyższość. Nam się to nie zdarza? Powiesz, że w odniesieniu do Pana na pewno nie. Na pewno? Modlisz się, a za chwilę marudzisz, że modlitwa niewysłuchana. Prosisz Pana o wypełnienie się Jego woli i mówisz, jak ta wola powinna wyglądać. Oddajesz Panu siebie, a czekasz, by to Pan stał się twoim służącym. Za każdym razem, gdy patrzymy najpierw na świat, a nie w swoje serce, będzie powtarzał się w nas dramat przewrotności, pychy i oburzenia. A tak niewiele potrzeba, by było inaczej. Miej serce i patrzaj w serce '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.