Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A był
tam pewien człowiek, imieniem Zacheusz, zwierzchnik celników i bardzo bogaty.
Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu,
gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby
móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to
miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem
dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go
rozradowany. A wszyscy widząc to, szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”.
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję
ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus
rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest
synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co
zginęło”.
Autentyczność naszej wiary, naszej pobożności można, według
Ewangelii, sprawdzić na trzy sposoby: po pierwsze owoc naszej wiary ma być
dostępny dla innych, zwłaszcza dla ubogich: materialnie i duchowo; po drugie
prawdziwa pobożność kieruje naszą uwagę na najbardziej potrzebujących – także fizycznie
i duchowo. Jeśli nie ma w nas autentycznej troski o ubogich, nie ma w nas też
autentycznej pobożności. I wreszcie po trzecie –pobożność objawia się w
stawaniu w prawdzie o sobie, w swoistym rachunku sumienia – jeśli kogo w czym
skrzywdziłem – powie Zacheusz. A zaczyna się od poczucia konieczności '+' ks. Adam
To nie jest proste, wymaga ciągłej uwagi na siebie samą, czy spełniam te wymogi prawdziwej pobożności A nie tylko pobożności na pokaz.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Jednak najważniejsze, to by tego pragnąć, chcieć, a to aż tak trudne nie jest. Nie musimy zmieniać wszystkiego od razu. Trochę jak Zacheusz: najpierw tłum, potem drzewo - wszystko po kolei.
Usuń