Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go
słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Ten przyjmuje
grzeszników i jada z nimi”. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Któż
z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu
dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją
znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i
sąsiadów, i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi
zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego
grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu
sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta mając
dziesięć drachm zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu
i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i
sąsiadki, i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą
zgubiłam". Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z
jednego grzesznika, który się nawraca”.
Kto z was zostawia wszystko i szuka jednej owcy? Kto z was
robi przyjęcie z powodu odnalezienia paru groszy? Kto? No nikt. Poza Bogiem.
Pytanie Jezusa to nie prowokacja, ale zachęta, wskazanie, pomoc, by uczyć się
wzroku Królestwa Bożego. Nie nauczymy się żyć Ewangelią, jeśli będziemy ją odczytywać
językiem świata. Nasze fakty są ściśle wyliczone: 1 nie równa się 99, a jedna
drachma nie jest warta wysiłku szukania. Czysta logika. Tyle że Boże fakty nie
bazują na matematyce, ale na miłości '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.