Po rozmnożeniu chlebów, o zmierzchu uczniowie Jezusa zeszli
nad jezioro i wsiadłszy do łodzi, zaczęli się przeprawiać przez nie do
Kafarnaum. Nastały już ciemności, a Jezus jeszcze do nich nie przyszedł;
jezioro burzyło się od silnego wichru. Gdy upłynęli około dwudziestu pięciu lub
trzydziestu stadiów, ujrzeli Jezusa kroczącego po jeziorze i zbliżającego się
do łodzi. I przestraszyli się. On zaś rzekł do nich: «To Ja jestem, nie bójcie
się». Chcieli Go zabrać do łodzi, ale łódź znalazła się natychmiast przy
brzegu, do którego zdążali.
Nastają ciemności, a Jezus jeszcze nie przyszedł. Św. Jan
zapewnia, że JESZCZE nie przyszedł, ale na pewno przyjdzie. Nie lubimy tego „jeszcze”.
Wolimy już, teraz, natychmiast. Uwierzcie jednak, że owo ‘jeszcze’ jest
niesamowicie ważne i ożywcze dla naszej wiary. Bo uczy nas ono zaufania, nieustannego
zawierzania się Bogu; wzmacnia wiarę, bo trzeba zaryzykować, nie mając ziemskich
dowodów; daje wolność – bo to my decydujemy, czy czekamy i na kogo czekamy '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.