Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech się nie trwoży
serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest
mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież
przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę
powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.
Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy,
dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem
drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze
Mnie.
Trudno się dziwić, że pragnienie nieba miesza się w nas z obawą przed śmiercią. Nie sposób chyba uniknąć tej walki w nas. Dlatego trzeba sobie pomóc, wpływając na myślenie, na wolę. Zapraszam dziś do zapoznania się z tekstem św. Ambrożego. Daje on, myślę, naprawdę świeże spojrzenie na tajemnicę śmierci: W rzeczywistości śmierć nie należała do natury, ale
naturalną stała się potem. Na początku bowiem Bóg nie ustanowił śmierci, ale
dał ją jako lekarstwo. Po upadku życie ludzkie, skazane na ustawiczną pracę i
trudy, zaczęło być prawdziwą udręką. Trzeba więc było położyć kres
nieszczęściom, tak aby śmierć oddała z powrotem to, co życie utraciło. Bez pomocy
łaski nieśmiertelność jest raczej ciężarem niż korzyścią. Życzę doświadczenia takiej korzyści '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.