Jezus powiedział do swoich uczniów: "Słyszeliście, że powiedziano:
„Będziesz miłował swego bliźniego”, a nieprzyjaciela swego będziesz
nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za
tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest
w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi,
i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie
tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie
czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż
i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec
wasz niebieski".
Łatwo odgrodzić się granicą od złego postępowania TYCH INNYCH - grzeszników, pijaków, złodziei, bezbożników. Zło jest krzykliwe, więc czasem łatwiej zauważyć różnicę w złu. A co z dobrem? Czy dobro, które czynimy odróżnia nas od innych, choćby tak jak zło? To wskazywanie na innych jest przede wszystkim ucieczką od siebie, zasłonięciem własnej słabości. A przecież, skoro znamy Jezusa, mamy moc, by czynić więcej. Co więc przeszkadza? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.