Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są
sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: "Dwóch ludzi przyszło do
świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i
tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie:
zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post
dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik
stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi,
mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do
domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie
poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony".
Dufny, według słownika języka polskiego, to ktoś zbyt pewny
siebie. W języku biblijnym to ktoś, kto tę pewność usiłuje wykorzystać w
decydowaniu o dobru i złu. Słyszymy zatem faryzeusza, który opisuje swoje
życie, opisuje siebie i decyduje, że właśnie ten sposób życia jest właściwy,
jest wzorcowy. Taka
dufność grozi i nam, kiedy zbyt szybko oceniamy, zbyt łatwo klasyfikujemy, gdy
z całkowitą pewnością szufladkujemy innych, siebie traktując nader łagodnie. I co
z tym robić? Zaczyna się dzisiejsza przypowieść od słów: dwóch ludzi przyszło,
aby się modlić. Wracajmy do Boga, przychodźmy do Boga, módlmy się do Boga. Nie
do siebie '+' ks. Adam

Przychodzmy do Boga i módlmy się do Boga piękne 🙏❤️📖
OdpowiedzUsuń