Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze
powinni się modlić i nie ustawać: "W pewnym mieście żył sędzia, który Boga
się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która
przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem”. Przez
pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję
ani się z ludźmi nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa,
wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie”. I
Pan dodał: "Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż
nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i
czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę.
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?".
Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy
przyjdzie? – trudne pytanie Jezusa. Pada w kontekście wytrwałości na modlitwie.
A zatem pyta nas Pan Jezus nie o samą wiarę, ale o sposób jej przeżywania, o wytrwałość
w jej pogłębianiu. To, że wierzymy, to jasne. Ale czy wiara nasza wprowadza nas
na drogę, czy prowadzi nas ku głębi, czy kieruje nas ku dojrzałości? '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.