Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka została uzdrowiona.
Większość z nas, będąc na miejscu Kananejki, uniosłaby się honorem, utyskując pod nosem na arogancję wiejskiego Nauczyciela. Ale to oznacza, że większość z nas nie stałaby się świadkiem cudu. W wielu rozmowach słyszę zarzut pod adresem Pana, że zwleka, że nie słucha, że milczy; niewielu chce stanąć w pokorze i uwierzyć, że Pan wie, co robić. Chcemy, by wszystkie prośby spełniały się natychmiast i by spełniały się tak, jak nam pasuje. Ale kim wtedy staje się Bóg? Maszyną? Służącym? Niewolnikiem? Pozwól Panu być Bogiem prawdziwym, abyś Ty mógł stawać się prawdziwym człowiekiem, aby Twoje życie było prawdziwe. To niesamowite poczuć wolność, której świat nie jest w stanie odebrać. A wolność ta przychodzi, paradoksalnie, wtedy, gdy zgodzisz się być szczenięciem, czekającym na okruchy ze stołu panów. Dostaniesz znacznie więcej.
Rozpoczynam dzisiaj tygodniowe rekolekcje. Ma swoje plany i marzenia, ale daleko bardziej chciałbym, by wypełniło się to, czego chce Pan. Proszę Was o modlitwę o światło Ducha Świętego i owoce według zamysłu Pana. Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.