Pewien człowiek zbliżył się do Jezusa i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania. Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! Odrzekł Mu młodzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.
Problem młodzieńca nie polegał wcale na tym, że nie robił tego wszystkiego, o czym mówił, ale w tym, że sam wyznaczył sobie granicę. Sam wiedział, co dla niego najlepsze. Sam założył z góry, co w jego przypadku będzie pełnią i w ten sposób zamknął się na łaskę Zbawiciela. Skąd takie założenie? Bo Ewangelia przekazuje, że odszedł zasmucony. Odejść ze smutkiem ze spotkania z Panem? Tragedia. Nie wystarczy jednak poużalać się nad bogatym młodzieńcem. Musisz spytać siebie: czego oczekujesz? co się dla Ciebie liczy? kto wyznacza Twoje granice? To tak na początek tego tygodnia '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.