Jezus opowiedział faryzeuszom i uczonym w Piśmie następującą
przypowieść: Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia
dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją
znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu;
sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem
owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z
jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu
sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.
Kard. Van Thuan (zachęcam do zapoznania się z tą postacią) odnosząc się do tego fragmentu Ewangelii, mówił o niedoskonałościach Jezusa, a konkretnie o tym, że Jezus nie zna się na matematyce, ponieważ u Niego jeden równa się dziewięćdziesiąt dziewięć, a może i więcej. Powodem tej niedoskonałości jest oczywiście Miłość. Nasze oswajanie Boga polega najczęściej na próbie wtłoczenia Go w nasze schematy myślenia. Świat próbuje nam podać wzór Boga; świat twierdzi, że najlepiej wie, jaki Bóg powinien być, a wszystkie odstępstwa od takiego wzoru traktuje jako słabość Pana. Żałosne. Ewangelia nie jest, na szczęście, instrukcją obsługi świata, ale podręcznikiem Bożej miłości, która przekracza wszelkie nasze wyobrażenia. Nie zrozumie jej stary człowiek, stąd jedynym naszym ratunkiem jest Najświętsze Serce Pana Jezusa, ciche i pokorne, oddane Ojcu i człowiekowi, niewyczerpane źródło łask '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.