Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy
wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie. Wtedy ci, którzy będą w Judei,
niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po
wsiach, niech do niego nie wchodzą! Będzie to bowiem czas pomsty, aby się
spełniło wszystko, co jest napisane. Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni!
Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród: jedni polegną od
miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima
będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu,
księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i
jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń
zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna
Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać
zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze
odkupienie.
Na samą myśl cierpnie skóra. Człowiek, słysząc o nadejściu takich dni, najchętniej uciekłby jak najdalej, schowałby głowę pod kołdrę i przeczekał ten koszmar. Przypomina się tu Rózewicz i jego: chciałabym nie być/ chciałabym zasnąć/ i zbudzić się po
wojnie/ mówiła z zamkniętymi oczami. Rzeczywiście w ludzkiej perspektywie nie ma tu nic łatwego, lekkiego i przyjemnego. Jednak Pan mówi, że właśnie w tym momencie trzeba nabrać ducha, trzeba podnieść głowę. Zbliża się odkupienie. Tylko czy na nie czekamy? Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.