Jezus powiedział do swoich uczniów: "Nie ma drzewa
dobrego, które by wydawało zły owoc, ani też drzewa złego, które by dobry owoc
wydawało. Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z
ciernia, ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego
skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa
zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta. Czemu to wzywacie Mnie: „Panie,
Panie!”, a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy,
kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. Podobny jest do
człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale.
Gdy przyszła powódź, wezbrana rzeka uderzyła w ten dom, ale nie zdołała go
naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany. Lecz ten, kto usłyszał, a nie
wypełnił, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez
fundamentu. Gdy rzeka uderzyła w niego, od razu runął, a ruina owego domu była
wielka".
Lekarstwem na nasze grzechy i słabości nie jest, wbrew pozorom, większy wysiłek, większe staranie w walce ze złem, ale troska o obfitość dobra. Jesteśmy powołani do dobra. Czyniąc dobro, upodabniamy się do Stwórcy. I nawet jeśli raz po raz zdarzają nam się błędy, upadki i zaniedbania, to przecież dobro zawsze rodzi dobro. Mówi Pan: wszystko, co uczyniliście... No właśnie, wszystko. I chodzi o to, by czynić nawet najmniejsze dobro, może nawet w ogóle tylko o to chodzi. Nie robimy wielkich rzeczy, róbmy małe, ale z miłością, jak mawiała św. M. Teresa z Kalkuty '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.