Jezus opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad
Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu
głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, z
dala od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a
spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to
znaczy: Otwórz się. Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały
i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im
bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I przepełnieni zdumieniem
mówili: "Dobrze wszystko uczynił. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym
mowę".
Niesamowite są te wszystkie fragmenty w Ewangelii, w której Jezus objawia, jak bardzo ważny jest dla Niego konkretny człowiek. Cud uzdrowienia nie dokonuje się na oczach tłumu, ale na osobności. To tak, jakby pierwsza rozmowa uzdrowionego z Jezusem mogła pozostać tajemnicą, w której zawarta będzie intymna i bardzo osobista więź. Pan nasz tak właśnie traktuje każdego człowieka. Nie jesteśmy dla Niego elementami ogromnej machiny ludzkości, nie jesteśmy klockami w wielkiej układance świata. Każdy człowiek jest dzieckiem Bożym, przez które Pan chce objawiać nieskończoną miłość '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.