Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i
powiedział do nich: "Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu
stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy,
będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię
moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do
rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce
kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie".
Posłanie Jezusa nie jest udoskonaleniem
człowieka, ale wyposażeniem go w Bożą moc. Zapewne nie raz jeszcze apostołowie
musieli ze wstydem przyznawać się do swoich błędów, słabości, ograniczeń. Ale
jako posłani, wiedzieli, w czyje Imię głoszą, w czyje działają, w czyje
uzdrawiają. Tego nam trochę brakuje. Fachowo nazywa się to stawaniem w
autorytecie Jezusa. Musimy zrozumieć, że Bogu nie przeszkadza liche narzędzie,
jakim jesteśmy. Ważne, żeby narzędzie chciało być narzędziem, by bez wahania rzucało
się w Boże ręce. Naprawdę nic się nie zmieniło od czasów apostolskich. Ten sam
Jezus nas posyła. Daje nam tę samą moc. Ten sam świat czeka na Boga. I my tacy
sami jesteśmy. Co więc stoi na przeszkodzie, by powtarzać cud jezusowego
posłania? '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.