Jezus powiedział do swoich uczniów: "Przyszedłem ogień
rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i
jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi
pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie
podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw
trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka
przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej".
Ogień
jak to ogień nie pali mniej lub bardziej, po prostu płonie: żywo, gorąco, z
mocą. I wobec takiego ognia nie będzie można pozostać mdłym, nijakim. Albo
człowiek zostanie przez niego pochłonięty, spalony, innymi słowy, da się
pochłonąć, spalić, albo będzie próbował ugasić ten ogień, innymi słowy – nie przyjmie
go. I dlatego powstanie rozłam. Nie Jezus będzie go dokonywał, ale fakt Jego
miłości postawi człowieka przed prawdą i wobec tej prawdy trzeba będzie się
opowiedzieć, albo za albo przeciw '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.