Gdy Jezus i uczniowie Jego się przeprawili, przypłynęli do
ziemi Genezaret i przybili do brzegu. Skoro wysiedli z łodzi, zaraz Go
rozpoznano. Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach
chorych tam, gdzie jak słyszeli, przebywa. I gdziekolwiek wchodził do wsi, do
miast czy osad, kładli chorych na otwartych miejscach i prosili Go, żeby ci
choć frędzli u Jego płaszcza mogli dotknąć. A wszyscy, którzy się Go dotknęli,
odzyskiwali zdrowie.
Dzisiaj, tak samo jak dawniej, zdarza nam się biegać za popularnością różnych inicjatyw:
od rekolekcji na rekolekcje, od warsztatów do warsztatów, od jednej modlitwy
uzdrowienia na drugą, co dobitnie streszcza określenie churching. A
równocześnie, bardzo często zapominamy, o Kogo tu chodzi. No niby o Jezusa, ale
czy na pewno? A czy nie bardziej o nasze potrzeby, o nasze doświadczenia, o
nasze samopoczucie. Nie wszystkie dobre wydarzenia są dla nas, nie wszystkie
dobre inicjatywy będą owocne w nas. Dla nas jest to, co dla nas wybrał Pan i do
czego On nas zaprasza. Ale żeby to wiedzieć, trzeba najpierw słuchać, a dopiero
potem biegać '+' ks. Adam
Piękne mądre słowa ❤️🫶
OdpowiedzUsuń