W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie
mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: «Żal mi tego tłumu, bo
już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę
zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z
daleka». Odpowiedzieli uczniowie: «Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś
nakarmić ich chlebem?». Zapytał ich: «Ile macie chlebów?». Odpowiedzieli:
«Siedem». I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił
dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi.
Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je
rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś
około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił. Zaraz też wsiadł z uczniami
do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.
Jezus nie
segreguje tłumu. Patrzy na każdego w tym tłumie. Każdy jest ważny. Każdy może
się najeść. Dla Jezusa liczy się głód każdego człowieka. Choć nie każdy staje
się uczniem. A zatem z jednej strony uświadamiamy sobie, że jesteśmy ważni dla
Jezusa, że On widzi nasze głody. Ale do nas należy decyzja, czy pozostaniemy w
tłumie, czy staniemy się uczniami. I o to chodzi, by będąc w tłumie, w tłumie
nie pozostać, ale przeciskać się do grupy uczniów '+' ks. Adam
Chcę być Twoim Uczniem Jezu📖♥️
OdpowiedzUsuń