Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki,
żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim
uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być
moim uczniem.
Nie chodzi, rzecz jasna o nienawiść wobec naszych najbliższych, ale oderwanie się od tego wszystkiego, co nie prowadzi do Pana. Może się zdarzyć, że w imię relacji rodzinnych, w imię świętego spokoju, albo z lęku przed wyśmianiem zezwalamy na grzech, dopuszczamy półśrodki, naginamy przykazania. A przecież naszą jedyną drogą ma być Pan. Opinia ludzka nie powinna nas w zasadzie obchodzić, raz dobra, raz zła, jak chorągiewka na wietrze. Jeśli gonimy za tym, zawsze zbłądzimy. Być uczniem Pana, to widzieć swoją wartość tylko w Nim, podejmując odpowiedzialność za dar życia i powołania. I to właśnie znaczy 'wziąć swój krzyż'. Radosnej niedzieli '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.