Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele
dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest
Kościół. Jego sługą stałem się według zleconego mi wobec was Bożego
włodarstwa: mam wypełnić /posłannictwo głoszenia/ słowa Bożego.
Tajemnica ta, ukryta od wieków i pokoleń, teraz została objawiona Jego
świętym, którym Bóg zechciał oznajmić, jak wielkie jest bogactwo chwały
tej tajemnicy pośród pogan. Jest nią Chrystus pośród was - nadzieja
chwały. Jego to głosimy, upominając każdego człowieka i ucząc każdego
człowieka z całą mądrością, aby każdego człowieka okazać doskonałym w
Chrystusie.
Kolejny paradoks naszej wiary. Jak można radować się cierpieniami? Jak zachować pokój wśród burz? Czyżby św. Paweł bujał w obłokach? Wiara, powtarzam to kolejny raz, nie jest wiedzą, jest bardziej zaufaniem, ryzykiem. Nie można jej objąć ludzkim rozumem. Jeśli się podejmuje takie próby, to zawsze wyjdzie, że cierpienie może być tylko smutkiem, a radość musi być związana z uśmiechem. Można radować się w cierpieniach i można być radosnym bez uśmiechu, ale do tego potrzeba wielkiej miłości do Pana, która myśli tylko o ty, jak przypodobać się Oblubieńcowi. Taka miłość nie zwraca uwagi na siebie ale na Oblubieńca. Taka miłość za nic ma cierpienie, bo dla niej liczy się tylko Pan. I takiej miłości Ci życzę '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.