Słowo Pańskie rozszerzało się i rosło. Barnaba i Szaweł, wypełniwszy swoje zadania, powrócili z Jerozolimy zabierając z sobą Jana, zwanego Markiem. W Antiochii, w tamtejszym Kościele, byli prorokami i nauczycielami: Barnaba i Szymon, zwany Niger, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się razem z Herodem tetrarchą, i Szaweł. Gdy odprawili publiczne nabożeństwo i pościli, rzekł Duch Święty: Wyznaczcie mi już Barnabę i Szawła do dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy po poście i modlitwie oraz po włożeniu na nich rąk, wyprawili ich. A oni wysłani przez Ducha Świętego zeszli do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr. Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich.
Niesamowita jest wrażliwość i swoista zwyczajność we współpracy z Duchem Świętym młodej gminy chrześcijańskiej. Radzenie się Ducha było normalnym, żeby nie powiedzieć zwykłym, sposobem działania Kościoła. Pewnie zwrócisz uwagę na czas przeszły 'było'. Czy zatem dzisiaj już nie radzimy się Ducha Pana? Radzimy się, czego najbardziej znanym przykładem jest wybór papieża. Gorzej jednak, gdy chodzi o naszą indywidualną codzienność. O ile przyzywamy Ducha Świętego przed modlitewnym spotkaniem, w trakcie nabożeństw, o tyle trudniej o tę relację w życiu. Czy pytasz Ducha, jakiej pracy powinieneś poszukać, kim powinieneś być, jak rozwijać swoją rodzinę, co możesz z robić w parafii, w Kościele, w świecie? No właśnie. Zbyt świąteczna stała się nasza więź z Duchem. 'Świąteczna' w znaczeniu 'rzadka', 'dworsko wyjątkowa'. Z błogosławieństwem '+' ks. Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twoje Słowo. Niech Cię Pan prowadzi.